Trash już dłuugi
czas siedział nieopodal błyszczącego ciepłym pomarańczem ogniska, w gronie
nieznanych mu osób o przeróżnym wyglądzie i charakterach oraz gamie zachowań co
było wyraźnie widać już od samego początku. A jak na siebie chłopak siedział
naprawdę ZA blisko tych drapieżców, bowiem tylko trochę za plecami szalejącej z
entuzjazmu i co chwila wykrzykującej coś w stronę tych osób Dan. Osób, bo o
samych wilkach nie mogło tu być mowy. Kotowate, psowate i hybrydy w różnorakich
postaciach kręciły się tu jakby były na miejscu, jakby były normalne i mogły se
normalnie egzystować w tej świrniętej gromadzie. Nonsens!
Co prawda tyle
barwnych postaci, gatunków i ras znajdujących się w jednym miejscu, ba!
tworzących zgraną grupę była naprawdę bardzo interesującym fenomenem,
przypadkiem wartym obejrzenia i zbadania… Gdyby był naukowcem, ale nie jest.
Dlatego bardzo cieszył się… Nie, to chyba złe słowo - poczuł ogromną ulgę gdy
jednak sporo z tych dziwaków weszło z obitym, szarym jeńcem (?) do wielkiej
jaskini, naprzeciwko której jego nadpobudliwa towarzyszka z dzikim rykiem w
końcu roznieciła ognisko, przy którym obecnie siedzieli. Co prawda po jakimś
czasie kilkoro z nich wyszło, kilkoro wróciło… Ale na szczęście tutaj na
zewnątrz nadal nie było jakiegoś wielkiego tłoku. Przede wszystkim należało
skorzystać z faktu, że ten biały porozrywany mutant, na którego Trash miał
nieszczęście wpaść już sobie poszedł. Tak, to jedno było naprawdę wielkim
plusem.
Jednak co dobre
kończy się szybko, a w tym przypadku jakikolwiek fart mijał samca z prędkością
w mordę kopanej wyścigówki.
Przyszli
następni.
Może gdyby były
to dwa jasne kundelki z zakręconymi ogonkami i słodko wyglądającymi puchatymi
uszkami można by było je jakoś zignorować, jednak mężczyzna, który raczył się
pojawić właśnie w towarzystwie takiego piesia (co nie zmienia faktu, że i ten
kurdupel miał spojrzenie zdecydowanie zbyt harde jak na zwykłego szczeniaka)
zdecydowanie nie wzbudził w Trash'u entuzjazmu. Cholerny gigant!
Z resztą nawet
nie taki gigant… Nie jak na TĄ przeklętą watahę, do której sprowadziła go ta
ruda wampirzyca (od początku wiedział, że ta dziewucha wpakuje go w kłopoty).
Co nie zmienia faktu, że był wysoki i przede wszystkim - nieźle zbudowany. To
oznaczało kłopoty. To i ten jego ton… Ten uśmiech i niebezpieczne spojrzenie
małych, bystrych oczu. Jednak najgorszy był jego ogon… Kolejny dziwak z
nienormalnymi, zagrażającymi zdrowiu, w każdym znaczeniu, umiejętnościami.
Oho! Miał tutaj
nawet jakiegoś kumpla… No no, świetnie - ciekawe czy w związku z tym nie będą
go o nic podejrzewać. Bo tak chyba tylko Dan i Finn unikną podejrzeń - i może
to szczenię, które przybiegło wraz z…
Efą. Cała Dania -
musiała zapytać.
No to już mamy
komplecik! - Trash jęknął cicho i zapadł się głębiej w śniegu nim powitani już
przez pannę Wargerbund nowi przybysze usadowili się przy ogniu.
Czyli teraz wraz
z nim, Danią, Finn'em i jego siostrą Maurą było 6 nowych dla watahy osób. No
dobra - mięśniak miał tu znajomego, ale to nie liczyło się na większą skalę. A
atmosfera w watasze jednak napięta… Husk nie do końca zorientował się w
sytuacji, ale wilki po bitwie, po zlikwidowaniu wroga, zmęczone i ranne… On na
ich miejscu nie cieszyłby się z szóstki obcych wilków kręcących się w pobliżu.
Więcej - przy jednym ognisku! Choć może dla nich to lepiej - mają ich na oku…
Cały czas… Mogą poczekać aż stracą czujność, a wtedy BACH - DO OGNIA! I smażymy
po kolei: Rudzielca, Elegancika, Śmiecia, Chłopczycę, Kundla i Wężowatego!
HAHAHA!
Przed oczyma
wyobraźni zaczęły migotać mu schizowe cienie śmiejących się bestialsko
tubylców, z ostrymi zębami wystawionymi na pokaz, a z zielonooką waderą na
czele. Takie są najgorsze. Tak - to ona do niego łagodnie mówiła gdy wylądował
po raz kolejny w zaspie, uspokajała go… Podeszła i kazała reszcie subtelnym
gestem by do niego nie podchodzili. Patrzyła łagodnie i przyjaźnie, ale! Takie
zawsze pierwsze chwytają za widelec. Jak nic to ona wgryzłaby się z radością w
jego przypalone, chrupiące udo o obgryzała do samej kości…
Wzdrygnął się
mimowolnie i zamrugał oczyma odganiając sprzed oczu nękające go krwawe obrazy i
spojrzał uważnie na to co działo się przed nim - na ziemię ściągnął go bowiem
głos i to najpewniej zadający pytanie co było słychać po charakterystycznym
zaakcentowaniu ostatniego wyrazu - należało więc jak najszybciej wyłapać kto i
dlaczego się odezwał oraz czy przypadkiem nie jest to dla niego sygnał do jak
najszybszego odwrotu.
Chyba nie był.
To ten straszny
Efa zapytał po prostu jak mają na imię. Po prostu? Ha! Naiwni! Za każdym
pytaniem może kryć się coś więcej, chociażby chęć wydobycia informacji, za
których pomocą można kiedyś będzie rozwalić twoją psychikę na kawałeczki!
Chociaż… Tak z drugiej strony to jeden z częściej używanych zwrotów w podobnych
sytuacjach. Prawie każdy na wstępie pyta się jak masz na imię… Chyba, że go to
nie obchodzi. Przykładem chociażby może być fakt, że ten sam koleś, który teraz
zadaje to oklepane pytanie swoją towarzyszkę przedstawił jako… Szczenię. Po
prostu. Chyba się z nią nie lubił, ale w takim razie czemu ich z kolei pyta o
takie rzeczy? Czemu pyta JEGO?
A do takiego
wniosku Husk doszedł wyłapując spojrzenie wilka. Przyglądał mu się. Z uśmiechem,
bo z uśmiechem, ale… Dlaczego zwrócił na niego uwagę!?
Trash zadrżał w
środku przeczuwając zbliżające się kłopoty. Nawet szalejąca pomiędzy nim a
wilkiem Dan nie odwróciła uwagi samca od jego marnej sylwetki. Czegoś musiał
chcieć! Ale co on, przybłęda mógłby mu niby dać!? No tak - żebra do połamania.
Jak zwykle… No pięknie, mógł uciec wcześniej, ale nie - musiał niefortunnie (no
bo jak inaczej!) wpaść na białego mutanta i wylądować w śniegu. A po tym… Po
tym nie było po co protestować. Ze strachu tak osłabł, że czy ucieknie czy nie
będą go mieć jak na talerzu, nie warto więc marnować energii na próby
posłużenia się omdlałymi kończynami. Skoro już go zauważyli to wciągnie się w
tą ich gierkę. Chcieli go przy ognisku, to mają. Pytanie co będzie następne…
- JESTEM DANIA! -
Donośny krzyk mający swoje źródło tuż przed nim sprawił, że o mało nie
podskoczył. Głupia baba, oczywiście pierwsza zdradzi mu swoje imię! Może
jeszcze to drugie dodasz?
- Dania
Wargerbund, ale tutaj prędzej będę zwana Szaloną Dan. Postaram się o to! -
Wypięła dumnie wątłą klatkę piersiową i wbiła wzrok zwycięzcy w swoją własną
łapę. Załamać się tylko. I co niby wygrałaś? Teraz mu wygadaj swoje sekrety…
- A to jest
Trash! - Dziewczyna odwróciła się z uśmiechem nim zdążył zareagować i
wycelowała w niego rozłożoną dłonią.
Udusić. Walnąć.
Zagryźć.
Zrobiłby to, ale
coś czuł, że wtedy rudy podlotek rzuci na niego klątwę. Taaak - ona musiała być
zdolna do takich rzeczy, po prostu dobrze udawała. Ale on ją kiedyś zdemaskuje
i jak dobrze pójdzie ktoś ją za to powiesi.
A on zdąży
szczęśliwie uciec.
Teraz jednak nie
mógł tego zrobić, wszystkie okoliczności zdały się być przeciwko niemu. Musiał
więc pogodzić się z tym i brnąć dalej w tą grę. Pierwszym krokiem jaki uznał za
rozsądny było uprzejme skinienie głową na znak, że jednak jakoś
współuczestniczy w zaznajamianiu się. Wzrok jednak miał ponury.
Wyglądało jednak
na to, że to nie zraziło wilka, który nadal patrzył na niego z tym samym
intrygującym uśmiechem. Co prawda przelotnie popatrzył na Finn'a i Maurę gdy i
ich Dan raczyła z krzykiem przedstawić oraz na parę innych osób w podobnych
zresztą okolicznościach, ale na dłużej nie zatrzymał na nikim wzroku. Tylko na
nim. Chłopak zastanowił się co mogło być powodem takiego zachowania. Nawet
gdyby facet był homo jego uwagę na pewno przyciągnąłby ktoś inny - przy ognisku
znajdowali się przystojniejsi od niego, a poza tym - już miał tego swojego
kumpla z jaskini. A więc co innego… Ale Trash ani nic cennego (nie licząc
filet-o-fish'a) przy sobie nie miał, ani nie był ranny czy czymś umazany. Przez
chwilę głowił się by znaleźć racjonalne wytłumaczenie - poza tym, że mógł w
oczach wilka od razu zamienić się w kuszący worek treningowy - aż w końcu
spojrzał mu twardo w oczy i postanowił wyczytać coś z jego spojrzenia. I bingo!
Ono… Ono było porozumiewawcze. Tak, Husk znał to spojrzenie, choć z tego jak
wymieniali je między sobą jego oprawcy, nie zaś z bezpośredniego doświadczenia.
A teraz dotarła do niego siła z jaką ten niemy sygnał działa gdy jest się jego
celem, a nie obserwatorem. Bo momentalnie czarno-biały wilk wydał mu się
zupełnie inny niż wcześniej. To było jedynie słabe przeczucie, ale zdawał się
mówić "Tak jak ty nie jestem wcale jednym z nich", a może nawet
"Rozumiem cię". Ale nie, to były tylko głupie fantazje. Nie można być
tak naiwnym! O nie, Husk nie popełni tego błędu. Choć o dziwo po prostu nie czuł
już większego oporu przed powiedzeniem wilkowi tego co stanowiło w tej chwili
centrum jego pragnień "Chcę stąd odejść".
Jednak te trzy
przeżyte lata utwierdziły go w przekonaniu, że nie warto mówić takich rzeczy
toteż milczał. Niech inne osoby zajmą się rozmową. Bez niego. W końcu on nie ma
do powiedzenia nic co oni chcieliby usłyszeć.
Choć prędzej czy
później będzie musiał się odezwać. Chociażby gdy przyjdzie tu Alfa i zapyta ich
o cel wizyty oraz nad jakim płomieniem chcą być smażeni.
Osobiście Husk reflektował
na ogromny i szybko palący.
Kto teraz?
Jeszcze możecie pogadać z Dan <3
Efa - jeśli
odciągniesz go na bok być może coś z siebie wydusi ~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)