Co miał robić? Frost był jego bratem, nie mógł go zabić,
nie ważne jak bardzo go nienawidził za to co zrobił nie był w stanie odebrać mu
życia. Był jego bratem... Jednak Frost nie miał takich zahamowań. Rzucał się
jak wściekły na czerwonookiego, gryząc, raniąc. Hakai jedyne co robił to bronił
się lub unikał ciosów raz po raz zadając kopniaki albo odgryzając mu się
wrednie. Gdyby chciał wystarczyłaby jedna szarża, a sprawa Frost’a byłaby
załatwiona, jednak kim by był gdyby zmusił się oraz z zimną krwią zamordował
własne rodzeństwo? Co by pomyślała o nim wataha? Andromeda? Nie był by nic
lepszy od błękitnookiego, który na sumieniu miał już całą watahę, ledwo
trzymajacą się przy życiu.
- Od zawsze byłeś słaby. – wycedził przez zęby Frost, gdy
za jego plecami Brego hurgotał się po całym lesie z Chris’em – Choćbyś był
najlepszym wojownikiem na świecie nigdy nie będziesz silny, bo jesteś miękki i
rozlazły w środku, rozhartowany emocjami oraz złudną świadomością, że komuś na
tobie zależy... Że t o b i e na k o m u k o l w i e k zależy...
- Frost, przestań, jaki to ma sens? – Hakai zignorował
jego wredne docinki, basior chciał go pokonać w inny sposób, nie dawał rady
fizycznie, więc za wszelką cenę targał jego psychiką, jednak Alfa nie miał
zamiaru wyjść na słabeusza, za którego uważał go brat, puszczał wszystko mimo
uszu skupiając się na walce.
- Jaki? Duży! Całe życie czekałem na ten moment! Od chwili
gdy otoworzyły się te twoje cholerne czerwone ślepia, od kiedy postawiłeś
pierwsze kroki oraz wypowiedziałeś pierwsze słowa! To jest już koniec, Hakai,
dziś rozstrzygniemy wszystko! – szał lśnił w niebieskich oczach wilczura, nie
widział już żadnego innego powodu do życia, pałał nienawością, chęcią zemsty,
nic się już dla niego nie liczyło.
Hakai przygotował się na przyjęcie ataku widząc
biegnącego na niego samca. Skupił oczy na medalionie bujającym mu się na szyji,
sznurek targany wiatrem wydawało się że zaraz się zerwie, na co Alfa wielce
liczył, niestety nie miał czasu czekać aż to się stanie, jego wataha go
potrzebowała, a ich siły słaby z każda minutą, nie mógł ryzykować kolejnych
przypadków, takich jak z Aspen.
Kątem oka Hakai dojrzał Dean’a z Varen’em, którzy czekali
na właściwy moment, by zaatakować bestię.
- Dean! Varen! – zawołał do nich Alfa, samce odwróciły
się – Amulet!
I w tej chwil nie potrzeba było żadnych planów i strategi.
Trójka działa instynktownie oraz (mimo krótkiej znajomości) w pełni zaufali
wzajmenie swoim zdolnościom oraz taktykom.
- Nawet o tym nie myślcie! – Frost wiedział już co im zaświtało
w głowach i wymamrotał kolejne słowa, dzięki którym medalion zabłysł pomarańczowym
blaskiem, a w odpowiedzi monstrum zaryczało zwracając się w jego stronę, a
następnie ruszając swemu panu na pomoc.
Alfa rzucił się biegiem do brata, pokonując ostatnie
metry ich dzielące po czym z poślizgiem wpadł mu pod nogi, w ostatniej chwili odpychając
się wszystkimi czterema łapami od ziemi. Impet spowodował, że Frost stracił
równowagę, a nagły baran od czerwonookiego podbił go wysoko do góry. W tym
samym momencie Varen wyskoczył obnażając kły i chwycił przeciwnika za gardziel.
Szaprnął raz głową zrywając amulet, po czym jego szybujące cielsko oraz
leżacego Hakai oplotła biel, a ich sylwetki zniknęły w mgle, na której chwilę
później zatrzasnęły się z hukiem szczęki poczwary.
Trzy wilczury zmaterializowały się kilkanaście metrów
dalej wśród członków watahy. Zdezoriętowany Hakai leżał jeszcze przez chwilę na
ziemi, jednak Varen stał dumnie wyprostowany ze wściekłym warkotem
wydobywającym się z gardła, a jego szczęki zaciśnięte były na kawałku mięsa
oraz sznurze z medalionem. Zimne oczy wilczura wpatrzone były z morderczą satysfakcją
w stojącego nieopodal Frost’a, którego przerażony, nieprzytomny wzrok wbity był
w Mukę. W szyji samca brakowało znacznego kawałka mięsa, który teraz leżał
wypuszczony z pyska u stóp Asmo. Frost zacharczał cicho, po czym z jego pyska
oraz szyji wytrysnęła fontanna szkarłatu kopiąc śnieg w czerwieni. Jego bezwładne ciało osunęło się na ziemię w
kauży posoki. Jegoi kończyny przez chwilę drgały energicznie, jakby w ostatnich
sekundach niebieskooki jeszcze próbował od czegoś uciec, umknąć śmierci, która
już zacisnęła na nim swoje zimne szpony.
Cała wataha patrzyła z szokiem na martwe ciało wilczura,
po czym niektórzy przenieśli spojrzenia na Varen’a, nawet bestia umilkła,
zdezoriętowana, zastanwiająca się co ma robić i skąd się tu w ogóle wzięła.
Nagle ciszę zagłuszył basowy śmiech Rex’a, który huknął tak, że wszyscy podskoczyli.
Jenooki wyszczerzył kły w szczerej radości oraz z ledwie dostrzegalnym podziwem
spojrzał na czarnego samca.
- Takie załatwienie sprawy to ja rozumiem. – mruknął pod
nosem nie mogąc nacieszyć się widokiem rozbryzganej krwi oraz martwego ciała.
Alfa jednak nie podzielał jego radości (jak z resztą cała
reszta watahy). Wlepił wzrok w rozszarpane ciało Frost’a, ze łzami garnącymi mu
się do oczu. Otrząsnął się jednak tłumiąc żal i gorycz w sercu.
W tym momencie ocknął się potwór, który zaryczał potężnie
zwracając się do watahy – która jak oniemiała wpatrywała się z niedowieżaniem w
dwa psychopatyczne samce, cieszące się z (troszkę) niehumanitarnej śmierci
przeciwnika. Pierwszy otrzeźwiał Hakai, który jednym machnięciem łapy rzucił
amulet z ziemi prosto do Alvy, która złapała go jednym wielkim łapskiem
mamrocząc pod nosem zaklęcie.
Monstrum stanęło jak wryte wpatrując się pustymi oczyma w
Chedeeriankę. Wszyscy wstrzymali oddechy... Wszyscy oprócz jednej osoby, która
pisnęła cicho na widok potwora. Członkowie watahy obejrzeli się po sobie,
jednak nikt nie wiedział skąd dochodzi dźwięk, dopiero Alfa, który rozejrzał
się po okolicy na drugiej stronie polany dostrzegł ukrywające się w krzakach
sylwetki kilku wilków...
Alva? Dan? Trash(<3)?
Finn? Maura? X3
O! Mogę odpisać na to opko? >3
OdpowiedzUsuńA potem ja popiszę ździebko Trash'em XD
UsuńJa bym chciała bo dawno Alvą pisałam i chętnie opiszę jej myśli na temat amuletu i opowiem historyjkę ^^
OdpowiedzUsuńNo to Alva odpisze, a potem Ty możesz zrobić cofkę w czasie i napisać z perspektywy Maury czy tam Finn'a? ;)
UsuńZnaczy już po tym popiszę Trash'em >3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńSpoko ;)
OdpowiedzUsuńCzyli wszystko ustalone. A, Tommy, w ciągu najbliższych dni napiszę dokończenie opka od Canay' a. Jak tylko wyrobię się z tą głupią prezentacją na angielski ;;-;;
Nie ma problemu, sama w szkole mam jeszcze kilka sprawdzianów.
OdpowiedzUsuń