czwartek, 25 czerwca 2015

Od Leonardo do Dan - Drobny prezent

        Leo zastanowił się. Nie zajmował się muzyką, bo nie miał do tego ucha, ale - o ironio - wprost uwielbiał piękne dźwięki i piosenki. Może dlatego tak bardzo lubił skręcać pozytywki. No ale na pozytywce przecież nie da się grać. To ona ma grać za ciebie, a nie ty na niej. I co tu zrobić? Nie chciał rozczarować Danii, bo bardzo ją polubił. Gdy z nią gadał czuł się, jakby rozmawiał ze swoim klonem...żeńskim, bardziej roztrzepanym i chaotycznym, ale nadal klonem. Po chwili aż klasnął w łapy.
  - Wiem! - powiedział zadowolony. - Chodź za mną!
  Lis popędził w stronę jaskini Alvy, nawet nie oglądając się czy Dan jest za nim, bo był pewny, że tam była. Chyba nie byłaby wtedy sobą. Jedak przed wejściem rudzielec wyhamował i mała wadera wpadła na niego z impetem.
  - Co...? - zaczęła, ale Pokręt natychmiast przyłożył palec do pyska nakazując milczenie, więc od razu się poprawiła szeptem: - Co jest?
  - W środku ciągle trwa ten ich sąd, czy co tam z tym Chris'em robią - ,,A najlepiej by robili mu coś nieprzyjemnego" dodał w myślach z wyraźną nutą obrzydzenia, bo tylko to w tym momencie czuł do zdrajcy. - Alva raczej nie chciałaby, by ktoś im przerywał. No i w końcu jest Betą...oraz dzięki niej mam dach nad głową. Wolałbym jej nie denerwować, nie wspominając o Alfach.
  Dania pokiwała, ze zrozumieniem głową.
  - To co robimy? - zapytała. - Jest jakieś drugie wejście?
  - Teoretycznie jest jedna szczelina, ale poszerzanie jej grozi zawaleniem, więc Alva zakazała przez nią przechodzić - Leo zastanowił się, po czym rzucił: - Możemy się przekraść...albo czekaj! Pójdę sam - dodał szybko widząc, że Dan już się zbiera do wejścia.
  Ruda westchnęła teatralnie, ale zgodziła się z lisem. We dwoje będą robić więcej hałasu niż jedno. A poza tym Pokręt należał do tej watahy trochę dłużej i właścicielka jaskini całkiem go lubiła, a przynajmniej tolerowała (trudno cokolwiek z jej kociego pyska wyczytać). Jeśli Leo jednak nie uda się niepostrzeżenie dostać na tyły, to dostanie mniejszy ochrzan niż nowa w stadzie.
  Lis bez zbędnych przygotowań wkradł się niemal bezszelestnie do jaskini. Nie po raz pierwszy w życiu Trybik dziękował w myślach, że jest jedynie małym lisem, a nie ciężkim lwem, chociaż bycie tym drugim oznaczałoby większe bezpieczeństwo i respekt innych. Bycie jednak małym rudzielcem dawało Leonardo także element zaskoczenia - ile to razy atakował go jakiś drapieżnik, bo czym uciekał z podpalonym ogonem, lub wiał przed deszczem (niegroźnych zresztą) iskier? A że Pokręt z natury nie był wojownikiem wolał pozostawać niezauważony. Lekkie ciało mu w tym zdecydowanie pomagało. Przekradał się więc pod ścianą poza obrębem pomarańczowego już światła słonecznego. Starał się ignorować wszelkie strzępki rozmów z narady. Nie lubił podsłuchiwać i nie chciał tego robić, nawet przypadkiem.
  W końcu ku własnej uldze dotarł na ,,zaplecze" gdzie już nikt z głównego pomieszczenia nie mógł go zobaczyć. Zaczął szperać w swoich rzeczach. Miał ich mało, gdy tu przybył, ale z czasem nazbierał pełno śmiecia i niepotrzebnych sprzętów Alvy. Jednak była jedna rzecz, którą wyjątkowo skrzętnie ukrył przed ciekawskim okiem. Zanim dołączył do stada, niedaleko stąd znalazł opuszczoną jaskinię. Ślady podpowiadały, że jej właściciel zbierał się w pośpiechu, jakby przed czymś uciekał. Porozrzucane książki i zwoje, nieczytelne od wilgoci, talizmany w postaci rogów zwierzęcych i kamieni o ciekawych kształtach, oraz kuferek z kolekcją piór. Na sklepieniu nad starym paleniskiem zauważył swój własny wynalazek: szyb odprowadzający dym z ogniska na zewnątrz. Ale jedna rzecz wyjątkowo zwróciła uwagę Leonardo i upewniła go w swoich domysłach, co do byłego mieszkańca jaskini: drewniany flet. Lis obracał go wtedy w palcach obserwując wyrzeźbione z nudów wzory, aż trafił na kształty liter. Układały się w imię...
  ,,Jaskier".
  Leo nie był już pewny co do losów przyjaciela poety. Zdecydował się zabrać cenny flet i zwrócić go Jaskrowi, jeśli jeszcze kiedyś się spotkają. Lis dalej, nawet do chwili obecnej nie był świadom, że jego przyjaciela niestety nie ma już na tym świecie.
  Teraz ponownie obracał w łapkach flet z uśmiechem wspominając jak wiele razy dostał nim w łeb od Jaskra, gdy krytykował jego twórczość. W końcu chwycił go w zęby, a po zastanowieniu wrzucił jeszcze do sakiewki kolejne dwa woreczki z mieszanką prochu. To powinno wystarczyć, by wzbogacić koncert Dan i utrzymać kolorowe płomienie do rana. Wykradł się z jaskini. Jednak wychodząc czuł na sobie spojrzenie Alvy. Kotka wiedziała. Cały czas. Ale nie przerywała swojego zadania, nie zwracała niepotrzebnie uwagi innych na nie ważnego w tym momencie lisa. Leonardo z ulgą wyszedł z jaskini. Zastał tam ciągle czekającą Dan.
  - I jak? Masz coś? - zapytała z podnieceniem widząc podłużne zawiniątko w pysku Leo.
  Lis uśmiechnął się i położył zawinięty w skórę flet przed Danią.
  - To dla ciebie - powiedział prostując się, dumny z wykonanej roboty.


Dan? Może być, czy mam znowu tam włazić? :3

5 komentarzy:

  1. Czy Was też skręca w środku z żalu i goryczy, kiedy uświadamiacie sobie, że Jaskra już nie ma? Przeklinam Cię Nyan za to coś mu zrobiła! Kochałam go! Tak dobrze dogadywałby się z Wind *^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz...Jak pisałam to opo też mnie coś tknęło. A może by tak...sprowadzić go z powrotem? Że tak naprawdę nie zginął tylko uciekł itp. Trochę bym profil przepisała na nowo ze zmienioną historią i charakterem (przeżycie deszczu meteorytów i uznanie za zmarłego trochę miesza w psychice)

      Usuń
    2. Jestem za! Jestem! W 10000% o.O
      Powiedzmy, że uciekł, a wszyscy uznali go za zmarłego i takie tam x3
      Mój wierszokleta powraca! :D
      Wind - szykuje widelce >D

      Usuń
    3. Wróci i znów umrze, psia mać, piękny drugi początek -,-
      Czyli rozumiem, że robisz mi ustępstwo w "zakazie nowych postaci"?
      Nie mogę się doczekać 😊

      Usuń
    4. T e o r y t y c z n i e on już należy do tego bloga, więc nie jest to ustępstwo... Nikogo nowego nie dodajemy, Jaskier na stare śmieci tylko wraca XD

      Usuń

Podziel się z nami Swoją opinią :)