- Czy ktoś
powiedział 'OGNISKO!?'
To pierwsze co
Dan wykrzyknęła w stronę tutejszych, próbujących ochłonąć po bitwie wilków,
jednocześnie wyskakując spomiędzy krzaków, bo i właśnie zdanie o ognisku było
tym co jako pierwsze raczyła zarejestrować. Dalsza część tej wypowiedzi, która dotyczyła śmierci brata
czarnego basiora została przez nią subtelnie pominięta i póki co nie zanosiło
się na to, by zamierzała do niej wracać. Z resztą spojrzenie większej części
watahy już było skierowane w ich stronę. Tak, właśnie na nich! Co za wspaniałe
uczucie!
Nie miała
oczywiście jedynie samolubnych myśli i tak naprawdę w głębi bardzo współczuła
tym, którzy odnieśli obrażenia jak i inne straty. Jednak nie wyobrażała sobie
by teraz - pojawiając się wśród nich po raz pierwszy - mogła emanować smutkiem
i smętnie patrzeć na nich wszystkich, zwłaszcza że niektórzy choć zmęczeni
stali dumnie i najwyraźniej byli bardzo zadowoleni. A ruda chciała by jak
najszybciej także pozostali poczuli się lepiej - jej żal niewiele by tutaj
pomógł, toteż nie zamierzała go okazywać w tej chwili. Trzeba ich zająć czymś
innym. Wielka kotka zasugerowała już czym, a ta opcja niezmiernie przypadła
dziewczynie do gustu. Ogniska to jej żywioł ~
Z resztą bitwa
dobiegła końca, przywódcy wyjaśnili co mieli wyjaśnić, atmosfera stawała się
coraz lżejsza, choć nadal czuć w niej było gniew, niepokój, a także pewną dozę
goryczy. Znikały one jednak powoli, jak to się dzieje w takich sytuacjach, a
Dan naturalną koleją rzeczy postanowiła ten proces nieco przyspieszyć, przede
wszystkim - przedstawiając siebie, oraz Trash'a, czyli usuwając już dwa
elementy obce, bowiem wszystko co ma imię staje się bardziej swojskie, tym
bardziej jeżeli okaże się nie szkodliwe.
Najpierw jednak
trzeba było trochę się pokręcić, poekscytować i pokrzyczeć i całą sobą pokazać,
że jest się z nimi, po ich stronie i wśród nich (z resztą ADHD wrzeszczało o
swoje).
- Pozwólcie mi
się tym zająć! - Poprosiła doskakując do czekającej już na odpowiedź wielkiej,
białej kocicy (nazwy rasy jeszcze nie znała), a zaraz potem zwróciła się w
stronę czarnego wilka instynktownie czując, że to on tutaj jest szefem.
- Mogę? - Spytała
jeszcze bardziej proszącym, choć równie dziarskim tonem i kontynuowała:
- Zrobię wam
wielkie ognisko, będzie wspaniałe, a wy na pewno jesteście wszyscy zmęczeni, z
resztą widzę, że jeszcze ktoś walczy AŁA! Czy on go zmiażdżył?! - Krzyknęła
robiąc dygresję do walki Brego i Chris'a, a zaraz potem podsumowując: Jesteście
niesamowici! Naprawdę świetni, jak walczyliście z tą bestią! W ogóle się nie
baliście!? - Pytała latając spojrzeniem po wszystkich stojących w pobliżu i
przeskakując z nogi na nogę. Byli bardzo barwną grupą - mniejsi, więksi,
skrzydlaci, kolorowi, biali, hybrydy, pan lis... Z podekscytowania nieomal jej
nie rozsadzało, ale jako że mogła póki co gadać do woli udawało jej się nie
wybuchnąć i nie robić ze swojego pojawienia się kolejnej krwawej masakry.
- Musieliście już
sporo walczyć! - Uznała i popatrzyła z podziwem na kolejne postury i twarze
starając się jej jak najdokładniej zapamiętać - To ja się zajmę tym ogniskiem,
w podzięce, o! Bo my tu po waszych terenach kilka dni bezkarnie latamy, poza
tym ochroniliście nas przed potworem! (Pominęła fakt, że nie był nimi w ogóle
zainteresowany, a wataha nie miała przez dłuższy czas pojęcia, że całą czwórką
siedzą w krzakach tuż przy polanie, ale to nawet lepiej, nie?).
- Gdzie macie
galązki? AAA! O JENY, ZAPOMNIAŁABYM! Przepraszam bardzo, nie przedstawiłam się
nawet, ale zupełnie mi to wypadło z głowy, tyle się tu działo, dzieje… Strasznie
dużo, ale to jakoś ogarnę, dajcie chwilę! - Wytężyła wszystkie siły i
przysiadła, rozmasowywując skronie.
- O! Już dobrze!
Mam! Jestem Dania Wargerbund, pochodzę z tropików, daleeeko stąd, ale spokojnie
porzuciłam je i w sumie chciałam się tu zatrzymać… - Uśmiechnęła się nieco
niezręcznie i podrapała w tył głowy - W sumie nie powinnam tego mówić w tej
chwili… Ale trudno, no z tym tu przyszłam, powiedziało się! Ale to naprawdę w
tej chwili nieważne, gdzie macie te gałązki? - Podniosła się i zaczęła uważniej
się rozglądać przechodząc komuś wysokiemu między łapami (tak bardzo uważnie ~)
- W ogóle mogę
wam jakoś pomóc? Pewnie, że mogę! - Dodała pewnym siebie głosem - Powiedzcie
tylko co mam zrobić! Aha, no i przecież nie jestem tu sama!
Po tych słowach
palnęła się w czoło i rzuciła z powrotem w krzaki tak szybko jak się pojawiła
(z tym swoim nieodłącznym monologiem na ustach) ~ A cały ten monolog, jak to z
nimi bywa wypowiedziany został szybko i płynnie (trochę aż za szybko) i pomimo
tego, że nieustannie się młoda dama wierciła nie trwał dłużej niż minutkę.
Dziwne to mogło robić wrażenie, ale to pozostawiam waszej ocenie.
Chwilę szamotała
się w krzakach, po czym z cichym skowytem zza przerzedzonych już roślinek
wypadł z podkulonym ogonem jej niezwykle
bojaźliwy towarzysz - Trash, a gdy tylko opuścił tą i tak wcale niezbyt
bezpieczną kryjówkę pobladł jak ściana (czego na szczęście przez futro nie było
widać), nastroszył się do granic możliwości i zastygł w bezruchu, wytrzeszczone
oczy wbijając w znajdującego się tuż przed nim przerażająco wyglądającego wilka
umazanego obficie krwią. Serce podeszło mu do gardła, nogi zatrzęsły się
trwożnie, zaś ten wielkolud uraczył go ukazującym wielkie białe zęby
dobijającym uśmiechem.
Tego była za
wiele - ostatnia kropla wpadła do lichego kieliszka Husk'owej tolerancji na
wszelkie dziwactwa, agresję, bójki, krew i w ogóle życie, przepełniając go
ostatecznie i burząc i tak trzymającą
się już ostatkiem sił zrujnowaną psychikę.
Właśnie w tej
chwili Trash, choć bardzo chciał pozostać w gotowości, padł nieprzytomny na
ziemię, a zdezorientowana Dan popatrzyła zza gałązek na jego bezwładne ciało
zanurzone w śniegu z ogromnym zdziwieniem i nieukrywanym niepokojem.
Nie o to jej
chodziło.
- Eeeem… Przepraszam,
ale czy może najpierw… No wiecie, zanim wezmą się za ognisko i wszystko
wyjaśnię… Czy moglibyście pomóc mojemu koledze? - Spytała zmieszana tonem dosyć
jak na nią niepewnym ujmującym nutą bezradnej dezorientacji.
Nie sądziła, że
sami narobią im problemów... Postara się to jakoś naprawić przy ognisku, może
wtedy także Trash poczuje się lepiej... Choć tak coś czuła, że z nim wcale nie
będzie tak łatwo.
No to nieźle
zaczęli.
Ktoś pomoże? ;3
No i jeszcze Maura i Finn się muszą przedstawić! x3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)