czwartek, 18 czerwca 2015

Od Danii do Wszystkich - Dobry początek

        - Czy ktoś powiedział 'OGNISKO!?'
To pierwsze co Dan wykrzyknęła w stronę tutejszych, próbujących ochłonąć po bitwie wilków, jednocześnie wyskakując spomiędzy krzaków, bo i właśnie zdanie o ognisku było tym co jako pierwsze raczyła zarejestrować. Dalsza część  tej wypowiedzi, która dotyczyła śmierci brata czarnego basiora została przez nią subtelnie pominięta i póki co nie zanosiło się na to, by zamierzała do niej wracać. Z resztą spojrzenie większej części watahy już było skierowane w ich stronę. Tak, właśnie na nich! Co za wspaniałe uczucie!
Nie miała oczywiście jedynie samolubnych myśli i tak naprawdę w głębi bardzo współczuła tym, którzy odnieśli obrażenia jak i inne straty. Jednak nie wyobrażała sobie by teraz - pojawiając się wśród nich po raz pierwszy - mogła emanować smutkiem i smętnie patrzeć na nich wszystkich, zwłaszcza że niektórzy choć zmęczeni stali dumnie i najwyraźniej byli bardzo zadowoleni. A ruda chciała by jak najszybciej także pozostali poczuli się lepiej - jej żal niewiele by tutaj pomógł, toteż nie zamierzała go okazywać w tej chwili. Trzeba ich zająć czymś innym. Wielka kotka zasugerowała już czym, a ta opcja niezmiernie przypadła dziewczynie do gustu. Ogniska to jej żywioł ~
Z resztą bitwa dobiegła końca, przywódcy wyjaśnili co mieli wyjaśnić, atmosfera stawała się coraz lżejsza, choć nadal czuć w niej było gniew, niepokój, a także pewną dozę goryczy. Znikały one jednak powoli, jak to się dzieje w takich sytuacjach, a Dan naturalną koleją rzeczy postanowiła ten proces nieco przyspieszyć, przede wszystkim - przedstawiając siebie, oraz Trash'a, czyli usuwając już dwa elementy obce, bowiem wszystko co ma imię staje się bardziej swojskie, tym bardziej jeżeli okaże się nie szkodliwe.
Najpierw jednak trzeba było trochę się pokręcić, poekscytować i pokrzyczeć i całą sobą pokazać, że jest się z nimi, po ich stronie i wśród nich (z resztą ADHD wrzeszczało o swoje).
- Pozwólcie mi się tym zająć! - Poprosiła doskakując do czekającej już na odpowiedź wielkiej, białej kocicy (nazwy rasy jeszcze nie znała), a zaraz potem zwróciła się w stronę czarnego wilka instynktownie czując, że to on tutaj jest szefem.
- Mogę? - Spytała jeszcze bardziej proszącym, choć równie dziarskim tonem i kontynuowała:
- Zrobię wam wielkie ognisko, będzie wspaniałe, a wy na pewno jesteście wszyscy zmęczeni, z resztą widzę, że jeszcze ktoś walczy AŁA! Czy on go zmiażdżył?! - Krzyknęła robiąc dygresję do walki Brego i Chris'a, a zaraz potem podsumowując: Jesteście niesamowici! Naprawdę świetni, jak walczyliście z tą bestią! W ogóle się nie baliście!? - Pytała latając spojrzeniem po wszystkich stojących w pobliżu i przeskakując z nogi na nogę. Byli bardzo barwną grupą - mniejsi, więksi, skrzydlaci, kolorowi, biali, hybrydy, pan lis... Z podekscytowania nieomal jej nie rozsadzało, ale jako że mogła póki co gadać do woli udawało jej się nie wybuchnąć i nie robić ze swojego pojawienia się kolejnej krwawej masakry.
- Musieliście już sporo walczyć! - Uznała i popatrzyła z podziwem na kolejne postury i twarze starając się jej jak najdokładniej zapamiętać - To ja się zajmę tym ogniskiem, w podzięce, o! Bo my tu po waszych terenach kilka dni bezkarnie latamy, poza tym ochroniliście nas przed potworem! (Pominęła fakt, że nie był nimi w ogóle zainteresowany, a wataha nie miała przez dłuższy czas pojęcia, że całą czwórką siedzą w krzakach tuż przy polanie, ale to nawet lepiej, nie?).
- Gdzie macie galązki? AAA! O JENY, ZAPOMNIAŁABYM! Przepraszam bardzo, nie przedstawiłam się nawet, ale zupełnie mi to wypadło z głowy, tyle się tu działo, dzieje… Strasznie dużo, ale to jakoś ogarnę, dajcie chwilę! - Wytężyła wszystkie siły i przysiadła, rozmasowywując skronie.
- O! Już dobrze! Mam! Jestem Dania Wargerbund, pochodzę z tropików, daleeeko stąd, ale spokojnie porzuciłam je i w sumie chciałam się tu zatrzymać… - Uśmiechnęła się nieco niezręcznie i podrapała w tył głowy - W sumie nie powinnam tego mówić w tej chwili… Ale trudno, no z tym tu przyszłam, powiedziało się! Ale to naprawdę w tej chwili nieważne, gdzie macie te gałązki? - Podniosła się i zaczęła uważniej się rozglądać przechodząc komuś wysokiemu między łapami (tak bardzo uważnie ~)
- W ogóle mogę wam jakoś pomóc? Pewnie, że mogę! - Dodała pewnym siebie głosem - Powiedzcie tylko co mam zrobić! Aha, no i przecież nie jestem tu sama!
Po tych słowach palnęła się w czoło i rzuciła z powrotem w krzaki tak szybko jak się pojawiła (z tym swoim nieodłącznym monologiem na ustach) ~ A cały ten monolog, jak to z nimi bywa wypowiedziany został szybko i płynnie (trochę aż za szybko) i pomimo tego, że nieustannie się młoda dama wierciła nie trwał dłużej niż minutkę. Dziwne to mogło robić wrażenie, ale to pozostawiam waszej ocenie.
Chwilę szamotała się w krzakach, po czym z cichym skowytem zza przerzedzonych już roślinek wypadł z podkulonym ogonem  jej niezwykle bojaźliwy towarzysz - Trash, a gdy tylko opuścił tą i tak wcale niezbyt bezpieczną kryjówkę pobladł jak ściana (czego na szczęście przez futro nie było widać), nastroszył się do granic możliwości i zastygł w bezruchu, wytrzeszczone oczy wbijając w znajdującego się tuż przed nim przerażająco wyglądającego wilka umazanego obficie krwią. Serce podeszło mu do gardła, nogi zatrzęsły się trwożnie, zaś ten wielkolud uraczył go ukazującym wielkie białe zęby dobijającym uśmiechem.
Tego była za wiele - ostatnia kropla wpadła do lichego kieliszka Husk'owej tolerancji na wszelkie dziwactwa, agresję, bójki, krew i w ogóle życie, przepełniając go ostatecznie i burząc  i tak trzymającą się już ostatkiem sił zrujnowaną psychikę.
Właśnie w tej chwili Trash, choć bardzo chciał pozostać w gotowości, padł nieprzytomny na ziemię, a zdezorientowana Dan popatrzyła zza gałązek na jego bezwładne ciało zanurzone w śniegu z ogromnym zdziwieniem i nieukrywanym niepokojem.
Nie o to jej chodziło.
- Eeeem… Przepraszam, ale czy może najpierw… No wiecie, zanim wezmą się za ognisko i wszystko wyjaśnię… Czy moglibyście pomóc mojemu koledze? - Spytała zmieszana tonem dosyć jak na nią niepewnym ujmującym nutą bezradnej dezorientacji.
Nie sądziła, że sami narobią im problemów... Postara się to jakoś naprawić przy ognisku, może wtedy także Trash poczuje się lepiej... Choć tak coś czuła, że z nim wcale nie będzie tak łatwo.
No to nieźle zaczęli.


Ktoś pomoże? ;3
No i jeszcze Maura i Finn się muszą przedstawić! x3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)