Kiedy Brego zaatakował, miałem zamiar wykonać sprytny unik, jednak pech chciał, że łapa ugrzęzła w zaspie a w dodatku moje skrzydło było zdeformowane. Upadłem ciężko na śnieg, kiedy ogromny przeciwnik zwalił się na mnie. Sapnąłem cicho, kiedy poczułem, że złamał mi przynajmniej 4 żebra i pogruchotał przenie łapy. Nie chciałem się poddawać, ale nie było co ukrywać - przegrałem. Poza tym, mój wspólnik już nie żył, a As sobie poszedł, bo ta cała Alva zabrała medalion. Nie udało się! To było niemożliwe!!! Nasz plan był doskonały! Nie rozumiałem, jak to się stało. Kopnąłem jeszcze tylko resztkami sił tylnymi łapami hybrydę, wykorzystując jej nieuwagę. Zyskałem dzięki temu kilka sekund, żeby się podnieść i podreptać kilka metrów, ale Brego szybko mnie dopadł i przygwoździł do ziemi. Nie było szans. Przegrałem, a byłem tak blisko... Gdyby nie ten cholerny wielkolud, to... Ach!!!
- Wystarczy, Skarbie, wystarczy. Teraz sobie porozmawiamy - warknął Brego.
Ja tylko wywróciłem oczami i zawarczałem najgroźniej jak potrafiłem. Nie miałem zamiaru nic im mówić. Na pewno nie.
Kiedy dotarliśmy do reszty, a raczej Brego dotarł, ponieważ turlał mnie i kopał przed sobą, wszyscy obrzucili nas spojrzeniami. Patrzyłem przed siebie dumnie i chłodno. Jenna natychmiast do nas podeszła, a krok miała twardy i groźny.
- Ty gnido - wyszeptała. - Zabierz TO stąd, Bregi. Wracamy do domu, a tam... Tam wyjaśnimy kilka spraw, prawda gaddara? - dodała już głośno.
Jej głos dudnił mi w uszach. Brzmiała tak zimno... Ujrzałem kilka zaskoczonych min wilków. Oni też nie spodziewali się, że ta Złośnica może przemawiać w taki sposób. Spojrzałem na nią, w jej oczy. I zaskoczyło mnie, że nie spuściła wzroku. Zawsze to robiła, mówiła mi kiedyś, że nienawidzi gapić się komuś w oczy. Jednak teraz... Błądziła wzrokiem w moich oczach z takim chłodem, mocą i nienawiścią...
Jakiś czas potem siedzieliśmy w jaskini, Hakai, Andromeda, Zafiro, Jenna, Blindwind, Brego i Alva. Reszta, wraz z nowymi, których zgarnęły te głąby po drodze, siedziała na zewnątrz i rozpalała ognisko. Kolejne wspaniałe posiedzenie! Tak, ja czekałem teraz na wyrok. Oni wszyscy siedzący w jaskini gapili się na mnie z różnymi wyrazami pysków. Hakai ze zdeterminowaniem i obrzydzeniem, Andromeda z pogardą, Zafiro również, ale z domieszką nienawiści, Jenna... Jej spojrzenie mnie bolało. Myślałem, że będzie zachwycona, że jej to zaimponuje... A ona? Nawet na mnie nie patrzyła. Była odwrócona bokiem, widziałem tylko jaka jest rozwścieczona i obrzydzona moim zachowaniem. A nie tego chciałem. Brego oczywiście siedział koło mnie i mnie pilnował z miną tak napiętą, że nie wiedziałem jakie emocje nim targają. Blind była wyraźnie zła i zawiedziona moim zachowaniem a Alva... No cóż, dla mnie jej pysk zawsze wyglądał tak samo, choć teraz miała postawę napiętą.
- No? Długo jeszcze będziecie się tak gapić? Zabijecie mnie, wygnacie... Gadajcie, bo nudno - warknąłem z trudem. Niełatwo gadać z pokiereszowanym prawie całym ciałem.
- Zamknij się, zdrajco! Nie masz prawa do nas mówić - burknął Zafiro.
- Pffffffft, nie zamierzam. Powiem wam tylko, że informacji nie uzyskacie. Nie mam zamiaru wam czegokolwiek wyjaśniać. Jesteście bandą frajerów, która myśli, że dokonała czegoś wielkiego. Ale to tylko początek. Zobaczycie, los was dopadnie za to, co zrobiliście... - Chciałem ciągnąć dalej ale przerwała mi bardzo rozwścieczona już Jenna.
- Och, zamknij wreszcie tą piepą mordę, gnido! - Zbliżyła się błyskawicznie i walnęła mnie z całej siły w pysk.
Głowa mi odleciała, wyplułem strużkę krwi. Zanim zdążyła zadać kolejny cios, złapał ją Brego i ściskał póki nie wypluła w moją stronę odpowiedniej ilości przekleństw i nie zadała wyimaginowanych ciosów. Uspokoiła się kiedy podeszła do niej ślepa wadera i coś jej szepnęła na ucho. Potem Jenna usiadła centralnie na przeciwko mnie i dumnie uniosła łeb, tym samym zabijając mnie wzrokiem i co jakiś czas samymi wargami rzucając wyzwiska. W tym czasie przemawiać zaczęła Alva:
Alva?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)