środa, 3 czerwca 2015

Od Danii i Trash'a - do Kogoś (?)


(Ciąg dalszy wędrówki Danii i Trash'a)

Spokojna, chłodna, cicha noc - jak przecudownie… znaczy byłoby, gdyby jednak nie parę drobnych niedogodności.
Po pierwsze to nie była utulająca do snu, granatowa noc, tylko naznaczony niespokojny szumem wychudłych drzew wieczór czerwienią nieba budzący w Trash'u duszący niepokój, uwydatniający jego wrodzony pesymizm.
Po drugie o ciszy też nie mogło być mowy - już pomińmy natrętny szept wiatru czy narady nocnych ptaszyn poukrywanych między czarnymi igłami - to Dan grała tutaj pierwsze, najgłośniejsze skrzypce i to w dodatku tak jazgotliwe, że głowa zaczynała powoli lecz nieubłaganie odpadać, gdy się tego słuchało. Nie by czarno-biały wilk nie zdążył już do tego przywyknąć, po prostu dla niego pora zachodzenia słońca była czasem gdy należy poruszać się ze wzmożoną czujnością, jak najciszej i niepostrzeżenie, by znaleźć sobie kryjówkę na noc, albo ewentualnie by wśród nocnych ciemności kontynuować podróż - nadal jednak w zupełnej i absolutnej CISZY.
Tym czasem ruda dziewczyna radośnie podskakując i kopiąc od niechcenia trzeszczące szyszki, gdy tylko nadarzała się taka okazja, paplała w najlepsze wykrzykując niemalże ich położenie wszystkim potencjalnym wrogom, niebezpieczeństwom i losowi. Tego ostatniego Trash obawiał się z resztą najbardziej. Nie miał jednak odwagi, czy też ochoty by uciszać towarzyszkę - i tak nic by to nie dało. Przez te trzy dni nawet totalny debil pojąłby, że Dan nie zamyka paszczy póki jest przytomna, a i na wpół-padnięta dalej by mamrotała. Poza tym Husk nie chciał jej urazić i jakoś specjalnie zniechęcić do swojej obecności. Co prawda była mała i raczej drobna, pomocą w walce byłaby raczej mizerną, ale mimo tego z kimś u boku nie czuł się aż tak zagubiony na tych rozległych, obcych, a i niezwykle dzikich terenach. Może to kwestia tego, że ona sama nie należała do tego miejsca? No proszę jak to wspólna niedola (czy ogólnie położenie) potrafią zsolidaryzować dwie całkiem obce sobie osoby. A obce nie tylko przez wzgląd na krótką znajomość, ale i niemal zupełne przeciwieństwo charakterów utrudniające zrozumienie siebie nawzajem, swoich motywów, planów, pogląd… ale o czym to mówi Dan?
- Ciii, słyszę coś! - Husk stanął jak zamrożony i odwrócił łeb w jej stronę. 
Co takiego usłyszała? On jak zwykle zamyślony stał się przez nią niemalże półgłuchy, więc nic szczególnego nie zwróciło jego uwagi. Nadstawił uszu. O co mogło jej chodzić…?
- Tak, na pewno słyszę! - Potwierdziła ruda donośnie pomimo faktu, że przed chwilą sama uciszała i tak od kilku godzin milczącego towarzysza, oraz że tym bardziej nikt się jej o nic nie pytał.
Chłopak aż zacisnął zęby  kiedy tak nagle huknęła. Za grosz dyskrecji! Od razu skojarzyły mu się te takie panienki co to poznając sekret przyjaciółki niemal od razu odskakują z głośnym okrzykiem ,,O, naprawdę!? Całowałaś go!?". Nie wiedzieć czemu czuł się podobnie. 
Spojrzał znowu na dziewczynę drepczącą nerwowo w miejscu jakby na coś niecierpliwie czekała. Nawet przestała mówić! Może… może to znak, że to jego kolej?
- Co usłyszałaś? - Zapytał więc po kilku chwilach, raz by sprawić jej trochę przyjemności, dwa by zostać w końcu wyciągniętym z otchłani dręczącej go niepewności. 
Nie mylił się, ruda czekała właśnie na to!
Gdy tylko skończył akcentować pytanie odwróciła się gwałtownie w jego stronę wzbijając łapkami tuman puszystego śniegu i spojrzawszy na niego błyszczącymi z podniecenia oczami uśmiechnęła się zwycięsko.
- Nie słyszałeś - Bardziej stwierdziła niż spytała co zdradziło, że doszukiwała się w tym fakcie jakiegoś swojego zwycięstwa. Trochę wkurzająca reakcja, ale Trash już przywykł do przegrywania. Długo z resztą nie ciągnęła tematu, gdyż zaraz zbliżyła się do niego i klasnąwszy w łapki oznajmiła:
- Słyszę jakieś głosy, o tam, tam! - Z rozmachem wskazała kierunek i tak szybko jak przysunęła się do niego tak teraz szybko zniknęła mu sprzed oczu rzucając się pędem we wskazaną stronę. 
Nie zdążył nawet mrugnąć, tym bardziej zorientować się w sytuacji. Panna Wargerbund zechciała mu jednak pomóc: 
- Tam są inni, na pewno stąd! - Krzyknęła nadal radośnie skacząc przed siebie. - Chodź, musimy się z nimi przywitać! Sprawdzić kto to! No wiesz! - Na tym zakończyła wypowiedź i skupiła się już tylko na radosnej ekscytacji, która wypełniła jej ciało i dała siły do biegu. 
Nie zastanawiała się nad tym czy to aby na pewno bezpieczne oraz czy kolega popiera jej decyzję. Do tej pory zawsze postępowała w ten sposób i było w porządku. Teraz też kierowała się takim rozumowaniem. Musiało być ok!
Zaś zszokowany, zostawiony pośrodku lasu, na pastwę krwiożerczego losu chłopak wpatrywał się za nią szeroko otwartymi oczami nie umiejąc pozbierać myśli ni wypowiedzieć choć słowa. Przez jego głowę przegalopowały tabunem tysiące obaw od lat rozpracowywanych, pogłębianych i umacnianych w jego podświadomości, paraliżujące wszystkie inne funkcje rozumu. Dopiero po kilku chwilach, nadzwyczajnie dla siebie, tak jakby machnął na to wszystko łapą, zerwał się z miejsca i galopem ruszył śladami swej nierozważnej towarzyszki.

______________________________________________________________________

CDNGCN - Ciąg Dalszy Nastąpi Gdy Coś Napiszecie XD
Biegniemy do was! >D

Info: Dania i Trash nie należą jeszcze do watahy. Znajdują się na jej terenie. Z dala od pola bitwy, o której nic nie wiedzą. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)