Tytuły:
Amator - napisał min.3 książki. Za każdą dostaje maksymalnie 10٧ (książka musi składać się z minimum z 2 stron).
Pisarz - napisał min.6 ksiązek. Za każdą dostaje maksymalnie 15٧ (książka musi składać się minimum z 3 stron.
Mistrz Pisarzy - napisał min.10 książek . Za każdą dostaje 30٧ (książka musi składać się z minimum 4 stron)
_____________PORADNIK___________Pomyślałam, że nie każdy będzie umiał napisać książkę. Oto kilka wskazówek, które ułatwią wam napisanie swojego dzieła.
1.By napisać książkę musicie wejść w ten link http://profilki.blogspot.com/2013/05/ksiazka-d.html
_______________________________
Gdy będziesz na stronie profilki.blogspot.com to:
1.Robisz wszystko co jest tam napisane czyli
*Nadajesz tytuł książce
*Piszesz autora
kolor okładki lub obrazek
2.Piszesz teks książki. Pamiętaj by sprawdzić błędy !
_______________1________________3.Po napisaniu książki, skopuj link i pod zapisanymi stronami i prześlij do nas na howrse (12Jade12 lub Ania0078)
4.Pamiętaj by w twojej książce na dole były ponumerowane strony.
POWDZENIA W PISANIU !
Lilly
BALLADA O MAGICZNYM JEDNOROŻCU
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Była raz sobie cudna dzieweczka.
Raz w klatkę złapała kanareczka.
Wtem z lasu wybiegło zwierze
Niezrównane z innymi w mierze.
Jednorożec o sierści koloru kasztana,
Nieznany nikomu z miana.
"Wypuść" mówi "Wypuść łaskawa dziewko
A życzenie twe spełnię prędko".
Dziewczyna myśli i myśli
Czyżby dostać mogła co jej się wyśni?
"A więc" powiada "Chcę być piękna
Jak ta róża i słodka jak wisienka
Żeby ze mnie oka spuścić nie chcieli".
I wypuściła kanareczka z celi.
Jednorożec życzenie jej spełnił.
"Piękną będziesz od dzisiejszej pełni".
----------------------------1----------------------------------
Cud wspaniały się stał.
Nazajutrz każdy kto dziewkę znał
Nie mógł nadziwić się przemianie.
Otóż ona w różanym wianie
Po wodę do studzienki jak co rano zaszła.
"Nie noś piękna takiego jażma"
Rzekli młodzieńcy krzepcy,
Na ramionach jej sprawunki do domu nieśli
Nawet stare chłopy, co miały żony
Prędko wnieśli o rozwód wniosek sądowy
By móc z Dziewką się ożenić.
Z miłości Dziewka robiła jednak wielki kicz.
"Mnie się nie da posiąść" powiadała innym.
Jednorożec wszystkiemu czuł się winnym.
Bólu serc złamanych
Tak niesłusznie karanych.
Ruszył galopem przed domek Dziewki.
"Nie będziesz więcej robić z uczuć polewki
-----------------------------2--------------------------------Zaniechaj swych czynów, bo pożałujesz"
"Bo co? Swym rogiem mnie pokłujesz?"
Dziewka w śmiech, a koń w szarżę.
"Tak właśnie przeciwników swych każę"
Powiedział i zamiast stratować niewiastę
Przeniósł magicznie obydwoje za miastem.
Tam na polanie stanął dęba.
"Bądź przeklęta Dziewko niewierna!"
I wtem dziewczyna niemiła
W końcu zaniemówiła.
Bo zmieniła się w to, czym w środku była.
W cuchnącego, wielkiego grzyba.
W Dziewkę się zmieni po całusie
Przystojnego jegomościa.
I tu tkwi kara, którą Dziewka musi bolewać,
Nikt bowiem grzybów nie chce całować.
KONIEC
-------------------------------3------------------------------
- Wstawaj – powiedział bezuczuciowym tonem. – Wstawaj i chodź.
Venra ledwo podniosła się i usyzła za wilkiem. W końcu mgła ustąpiła,a las się zmienił. Ptaki wróciły, drzewa były nieco wyższe, kwiaty kwitły i zwięrzyna uciekała spłoszona z krzaków.
Ciąg Dalszy Nastąpi!
- Nie ruszaj się – rozkazał szeptem. – I bądź cicho…
Venra kiwnęła lekko głową. Wilk raczej dostrzegł owo kiwnięcie, jednak nie było można być pewnym. Wśród krzaków coś ledwo widocznie się poruszyło i po chwili wyszedł z nich kolejny wilk. Tym razem kolor sierści był biały.
- Enradzie, kto to? – głos wskazywał na waderę. Venra przyjrzała się jej błękitnym oczom, ale nie potrafiła stwierdzić co w nich widzi, bo głód i zmęczenie, które opuściło ja na chwilę drogi, lecz teraz powróciło, ciągle ją rozpraszały.
- To Wędrowniczka… - powiedział poważnym tonem. – Nocna Wędrowniczka…- Nie… - biała wadera spojrzała na niego zdumiona. – Nie może tak być… Jesteś pewien?
- Prawie… - odpowiedział waderze szary basior nazwany Enradem. – Jestem pewien tylko że jest głodna i zmęczona…
- Łowcy już wrócili z zwierzyną, chodźcie! – nakazała wadera poczym ruszyła. Venra dziwnie się czuła, kiedy rozmawiali o niej nie włączając jej w tą rozmowę, jakby była pionkiem który może zbijać inne. W końcu dotarli do małej polanki, niemal po brzegi zapełnionej wilkami. Na środku była do połowy zjedzona łania. Venra już nie wiedziała co się wokół niej dzieje i niemal straciła przymość kiedy dostała część łani. Nawet nie zauważyła kiedy i gdzie się położyła, bo od razu kiedy położyła głowę zasnęła.
Ciąg Dalszy Nastąpi!
- Witaj – powitała ją biała wadera. – Mam nadzieję że dobrze spałaś.
Venra kiwnęła głową.
- Jesteś nadal głodna? – zapytała znów biała wadera.
- Tak – Venra miała wrażenie że to nie jej głos. Brzmiał bardzo obco i słabo. Szary wilk wyszedł z jaskini, a po chwili wrócił z mięsem w pysku. Położył mięso przed nią. Venra wstała i zaczęła spożywać mięso, które teraz wydawało się jej jakieś lepsze. Zjadła wszystko, ale cały czas dziwacznie się czuła kiedy dwójka wilków przyglądała się uważnie każdego z jej ruchów. - Możecie się przestać? – nie wytrzymała w końcu.
- Ona – stwierdził szary wilk do swojej znajomej siedzącej obok.
- Witaj, jak ci na imię? – zapytała uprzejmie wadera.
- Venra – odpowiedziała zgodnie z prawda. Nie miała powodów by kłamać.
- Venra – powiedziała biała wadera poważniejąc. – Na końcu początek…
- O co wam chodzi? Moglibyście zachowywać się normalniej? – Venrę dalej denerwowało dziwne zachowanie wilków. Oni tylko popatrzyli po sobie i zgodnie kiwnęli głowami.
CDN!
- Idź za nim… i nie pytaj o nic, póki ci nie pozwoli – Wadera spojrzała na Venrę uważnym wzrokiem. Venra kiwnęła tylko głową i ruszyła za basiorem.
Doszli do otwartej polanki z widokiem na Mgławicę Puchacza, jak ją Venra nazwała.
- Zostań tu – polecił Enard poczym… odszedł. Zostawił ją samą. Co im wszystkim do głowy przyszło?! Dlaczego teraz zostawiali ją samą na polance bez żadnych podpowiedzi?! Wtedy Usłyszała głos…
…Nocny Wędrowcze, rozbudź się! Otwórz swe oczy, oderwij od snu! Nie zabłądzisz. Niebo drogę wskazuje, lecz wróci tu zło jeśli się nie pospieszysz. Zawsze na twym ogonie, nigdy się odczepi dopóki nie zniszczysz doszczętnie. Nocny Wędrowcze rozbudź się! Otwórz swe oczy, oderwij od snu! Nie zabłądzisz! Niebo drogę wskazuje, lecz wróci tu zło, jeśli się nie pospieszysz. Zawsze na twym ogonie, nigdy się nie odczepi, dopóki nie zniszczysz doszczętnie. Nocny Wędrowcze…
Głos powtarzał ciągle to samo, aż w końcu rozpłynął się, albo rozmazał w tle odgłosów nocy. Venra nic nie zrozumiała. Ona była Nocnym Wędrowcem? Wzruszyła ramionami w odpowiedzi na własne pytanie i ruszyła z powrotem stronę, z której, jeśli dobrze pamiętała, przyszła.
W końcu dotarła do centrum watahy, gdzie alfy od razu ją zauważyły i zaczęły sobie szeptać do ucha. Podeszła bliżej i powitały ją. - Dlaczego cię tak długo nie było? – nie wytrzymała partnerka Enarda. – Już mieliśmy cię szukać. Parę dni na tej polanie byłaś!
- Parę… Dni? – niezrozumiała Venra. Nie mogła być parę dni… na tej polanie. Raczej nie mogła…
CDN! - - - - - - - - - - - - - - - DROGA - - - - - - - - - - - - - - -
Idzie przed siebie błotnistą Drogą.
Futro ma czarne a oczy złote.
Cały czas smutno podkula ogon.
Dokąd żeś się wybrał wilku na piechotę?
Czemu nic nie mówi?
Uparcie wciąż milczy.
Wie, że już nic go nie zgubi.
Na cudzą pomoc nie liczy.
Idzie przed siebie wpatrzony głęboko
W nieistniejący cel w czarnej pustce.
Pojawił się jak duch, znikąd
I zapewne znów zniknie wkrótce.
Nadzieja na sukces zawsze jest krucha.
Niejedna podbiegała do wędrowca
I szeptała ostrzeżenie do ucha:,,Nie znajdziesz Drogi końca".
Dusza wilka innym jest wroga.
Wciąż widzi tylko mgły biel,
Bo jego kochanką jest Droga
I nieistniejący u jej kresu cel.
Niech ten wiersz przestrogą będzie
Dla wilków bezmyślnie w cel wpatrzonych.
Nigdy nie liczy się kres podróży
Tylko to, jak tą wędrówkę przejdziemy.
A miało być tak pięknie
W jednej chwili z ukochaną tańczę
Na przyjęciu urodzinowym
Już w drugiej nad trumną płaczę
Na uroczystości pogrzebowej
A miało być cudownie
Patrzyłem w złoty słońca blask
Słyszałem pieśń ptasią, nie wrogą
Teraz słyszę tylko ognia trzask
Uciekając przed pożogą
A miało być przyjęcie
Nad jeziorem pod halami
Podziwiając górskie żlebyJacyśmy byli słabi!
Są tylko smętne pogrzeby
Miałem walczyć z nudą
Lecz z żałobą walczę
Tylko to w mym sercu się skryło
Muszę znosić narzekania starcze
"Po co ci to było?"
No właśnie. Po co?
To ostatnie me słowa
Zaraz wszystko się skończy
To najlepsza niespodzianka urodzinowa
Z ukochaną na zawsze się połączyć
W dzień ostatnich mych urodzin
Raz mnie przyjaciel zapytał
,,Spróbuj że no być poetą"
Ja żem oko nie przymykał
By nie zatracić mą dumę bezwzględną
I cóż zrobić? Trza próbować!
Rzekłem więc odważnie
Niezdarnie próbując się wyprostować
,,Na dzień jutrzejszy będę poetą właśnie!"
Do domu ruszyłem raźnie i dumnie
Tak chciałem zrobić jak powiedziałem
Było jednak trudniej
Niż się spodziewałem
Słońce z rana musiało wcześnie wstać
Rozświetlając przyjemne mroki mej jaskini
Znów nie dało mi się wyspaćCholerny syn sukinsyni...
Ptaki znowu dziś niezmiennie
Drą się niczym nienormalne
Denerwując mnie niezmiernie
Taki wróbel ma być lasu panem?!
Przejść przez rzekę chciałem dzisiaj
Lecz pewna ryba samobójca
Prosto w łapę mnie ugryzła
I samo sobie przez to życie ukróca
Cały dzień swój opisałem
Tak, jak zwrotki poprzednie
Potem wypociny przyjacielowi pokazałem
I patrzeć chciałem, jak mu mina zrzednie
,,I coś ty druhu tu napisał?!"
Pyta z miną wielce kwaśną
,,Szczerość, przyjacielu!Bo o to w poezji przecież chodzi właśnie!"
Przyznam, że poeta ciężką ma pracę
Cały dnie szczerze cieszyć się każdą bzdetą
Ja chyba jednak do swojego życia wrócę
Bo z moim światopoglądem nie powinienem
__________BYĆ POETĄ_____________
_______________________________
..............PARADOKS SUMIENIA.................
_______________________________
Dryblas sprzedał Knypkowi kolejne uderzenie.
Aż syknąłem słysząc ten dźwięk podobny do odgłosu ubijanego mięsa. Straciłem apetyt. Oddałem więc memu miłemu gospodarzowi resztę swojego śniadania, spakowałem dziennik do torby i odszedłem spokojnym krokiem starając się nie zwracać uwagi na jęki bitego po drugiej stronie ulicy Knypka.
Spróbujcie mnie zrozumieć. Gdy piszę te słowa czuję niechęć do tego wczorajszego siebie, do mojego postępowania i tej pochrzanionej obojętności, na której ułożono fundamenty świata. Rodzice od dzieckawpajają Nam, że trzeba troszczyć się o innych, a później przypominają żeby dbać o SIEBIE.
Czy bijąc się z Dryblasem pomogę Knypkowi?
Czy unikając pomocy grożącej mojemu zdrowiu rzeczywiście dbam o siebie?
Pieprzony paradoks.
I tak źle, i tak niedobrze. Co mam więc zrobić? Które zło jest mniejsze?
I tu rodzi się kolejne pytanie: czy istnieje coś takiego jak ,,mniejsze zło"?
Otóż zło jest jedno. Dobro również. Kolidują ze sobą od dawna dobrowadzając Nasze sumienia do szału. Czy jak ukradnę jedzenie dla porzuconych sierot zrobię coś dobrego czy złego? Czy jak zabiję mordercę wykonam przysługę czy przeciwnie? Takie pytania mogą doprowadzić do szewskiej pasji. A odpowiedź jedna...Gdy robimy coś złego, by - paradoksalnie - zaliczyć dobry uczynek, naszym sumieniem targa istny tajfun. Trwa on do momentu, w którym uświadamiamy sobie, że tak naprawdę popełniliśmy coś złego, a jeden dobry uczynek tego nie wymarze.
Co jednak nadal nie odpowiedziało mi na pytanie czy dobrze zrobiłem, gdy sprałem Dryblasa na kwaśne jabłko.
Cholera...Całe pieprzone kazanie na nic.
.:DOM:.
W jednym słowie: Dom
Choćbym zapłacił za cały świat
Dom prawdziwy więcej jest wart
Niźli złota tysiąc ton
Bo przecież mój to Dom
I chociaż zardzewiały gmach
Rodzinę mam jak w snach
I chociaż w domu ciaśnie
To mój dom jest właśnie
Bo tylko wilk prawdziwy
Czuje się w swym domu szczęśliwy
Nyan Cat (właścicielka Raphael'a)
Mała niczym lisek
Ale bardzo żwawa
Gdy tylko lat skończyła
dwoje z kawałeczkiem
ruszyła w świat szeroki
Z wesołym uśmieszkiem
Nie zapakowała żadnych cennych rzeczy:
W to, że jakieś miała
I tak nikt nie wierzy
Szła przez las palmowy
Przez dolinę srogą
Przez puszczę straszliwą
I pustynię wrogą
(I)Nikt jej nie zatrzymał, bo i na co komu
Rudy wilko-piesek
Z dostawą do domu?
Szła więc z samotności
Skręcając się strasznie
Wieczorem patrząc w słońce,
Czekając aż zgaśnie
A gdy nadchodziły ciemniejsze godziny
Wśród krzaków pełzała
Szukając padliny
Jak rudy predator
Snując się pomiędzy
Pniami drzewek chudych,
Obrazami nędzy
(II)Jakoś tak dożyła do czasów świetniejszych
Gdy z owoców licznych
Szukała najlepszych
Ciut się nauczyła
O naturze świata
Teraz jest mądrzejsza
I bardziej kumata
Co nie zmienia faktu, że taka osóbka
Zawsze się wpakuje
Gdzie niemądra młódka
Na przykład tu do was?
Do stada dziwaków?
Przystani najdzikszej
Ostatnich wariatów?
(III)Ależ oczywiście! I teraz się witam
Na dobry początek
O zgodę zapytam:
Czy mogę dołączyć
Do waszego stada,
Bawić razem z wami
Przez kolejne lata?
Oj, proszę futrzaki - mówcie trochę głośniej!
A zostanę z wami
I będzie radośniej!
I już zadbam o to
By nudno nie było
Gotuj się na to,
O wielka kraino!
~ Dania Wargerbund (Szalona Dan)
(IV) Dania Wer Wargubu Wergabu Wrr Warkrabunt Wergerbund! Dania Wargerbund. Może zapiszę od początku... będzie ładniej. Albo nie, lepiej zostawię jak jest i tak nikt nie przeczyta. Chociaż... wnerwiająca ta wyliczanka. To może zetrę? Nie, do kitu pomysł, rozmaże się na całą stronę i będzie do wywalenia. Szlag! Musiała cholera wymyślać takie piekielne nazwisko! Nie miała co robić! Arghhh, demon od początku do końca! Dobra, to od nowa, co mi tam, tuszu mam dużo. I czasu też. Chociaż z czasem to nie wiadomo... za dużo tu dziwolągów się kręci, by czuć się bezpiecznym - gotowi są w każdej chwili ukrócić cię o głowę. Ale wracając: jeżeli trzymasz ten notatnik w łapach (najpewniej - i oby! - po mojej śmierci) przeczytaj tekst uważnie, ale dopiero od następnego akapitu!
(1)Tam zapisany jest opis osoby, której powinieneś za wszelką cenę unikać (zakładam, że ona - w przeciwieństwie do mnie - jeszcze żyje. Masz pecha).
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dania Wargerbund - mały, rudy podlotek o wyłupiastych zielonych oczach, którymi wgapiać się może w ofiarę (ciebie, bądź mnie) przez dwadzieścia cztery godziny na dobę i wcale nie zmęczy jej patrzenie na twój zad jeśli się będziesz odwracać (a tego nie radzę robić, bo wtedy naturalną koleją rzeczy zniknie ci z pola widzenia). W sumie możesz być pewny, że zniknie i bez tego, ale jej kamuflaż wizualny ma jedną wadę - dźwięk. O ile będziesz przytomny (mówię to z doświadczenia) nie ma szans, by zbliżyła się do ciebie niepostrzeżenie. Jednak co ci po tym skoro jej piekielne moce właśnie na tym polegają, by się nie ukrywać!?
(2)Skacząc dookoła ciebie z szerokim wyszczerzem ukazującym dwa rzędy (co najmniej dwa!) zadbanych i ostrych zębów będzie wykrzykiwać jednym tchem ogłupiające potoki słów wszelkiej maści, byś zdezorientowany i ogłuszony wpadł prosto w sidła przyciągniętych przez nią kłopotów - a te lgną do niej silniej jak do magnesu (wg. mojej teorii ona specjalnie je przywołuje wplatając w owe 'potoki' jakieś starożytne zaklęcia). Popierającym ten wymysł argumentem może być fakt, że ze wszelkich groźnych/niebezpiecznych/zagrażających zdrowiu/nienormalnych wydarzeń zawsze (w przeciwieństwie do swych towarzyszy) wychodzi cało! To nie jest normalne tym bardziej, że smarkata siłą nie grzeszy. Nie wiem więc co innego jak tylko jej kontakty ze światem demonów i zjaw (o ile taki istnieje) tłumaczyć może ową niezniszczalność.
(3)Kolejnym celem moich podejrzeń stał się jej wiek. Co prawda już kilka razy się do niego odniosłem jednoznacznie opisując ją jako młodszą ode mnie dziewczynę (ja w chwili pisania mam lat 3, więc też wcale nie wiele, choć dziwię się, że AŻ tyle udało mi się przetrwać), jednak chodziło mi wtedy tylko i wyłącznie o jej cechy fizyczne. Mały ten psiak o sterczących uszach, a bujnych lokach nawet w dorosłości przypominać będzie nieletnią mieszkankę jakiejś zmutowanej wyspy - tym bardziej postanowiłem jej wyglądowi nie ufać. Oj zdziwiłbyś się jaką ta dziewczyna dysponuje wiedzą! Kraje, rasy i kultury, owoce, tradycje, miejsca i zdarzenia - mówić może ciągle, a ani tematy, ani zasób informacji i słów jej się nie wyczerpuje. Nie będę wierzyć, że pierwsza lepsza nastolatka z jakiegoś-
(4)egzotycznego państewka może posiadać tak rozległe horyzonty! Więc oto co ci powiem - to wiedźma. Nie śmiej się, ani nie pukaj w czoło, bo wiem co mówię - nikt lepiej jak ona nie nadaje się na stuletnią jędzę zmęczoną normalnym uśmiercaniem niewinnych, pragnącą niebezpiecznych rozrywek aż do ostatecznej katastrofy i dezintegracji kompanów. Przyjąwszy dar wiecznej (dobra, po prostu bardzo długiej) młodości poczęła gustować w wyżywaniu się i zabawach z ofiarami. Wszyscy biorą ją za niewinną panienkę gdy tymczasem ona kieruje nimi jak marionetkami tworząc nowe ścieżki ich losu i patrząc jak kończą w napisanym przez nią scenariuszu. Straszne nieprawdaż? Dlatego właśnie miej ją na oku i nigdy nie pozwól by zniknął z twojej głowy głos podejrzliwości (znaczy się rozsądku), a ruda nie została zbyt długo w twoim pobliżu.Tymi słowami powoli kończę swoje ostrzeżenie i mam nadzieję, że tobie uda się uciec tej demonicznej osobie.
Dla mnie niestety jest za późno odkąd przyprowadziła mnie do tego wariatkowa i postawiła przed najgorszymi potworami świata! Jeżeli ty też się tu znajdujesz to dobrze ci radzę - uciekaj póki masz na czym! Jeśli zaś nie możesz poszukaj reszty moich notatek - opiszę w nich wszystkie możliwe osoby i ich podejrzane umiejętności oraz (jeśli będę je znał) sposoby przetrwania w ich towarzystwie. Niestety słabych punktów Danii nie udało mi się odkryć. Chociaż nie! Jest jeden - zimno. Ale co ci po tym kiedy tylko jedna pora roku na cztery dysponuje odpowiednią do zwalczenia jej temperaturą? Niestety, kiedy spotkasz pannę Wargerbund możesz zrobić tylko jedno - zginąć.
(6) --------------------NOCNA MARA----------------------
W noc posępną i ponurą,
Gdy kruki na cmentarzach się zlatują,
Niebo, od niby krwi, czerwienią lśni.
Nocna Mara podchodzi do twych drzwi.
U kresu życia, swych ostatnich dni,
Jedynie tobie koszmar się śni.
Jakie to uczucie?
Proszę, opowiedz mi.
Gdy Nocna Mara stoi u progu twych drzwi.
Tak nastała północ.
Księżyc wysoko na nieboskłonie- noc.
Nikt już nie pomoże ci,
A Nocna Mara stuka do twych drzwi.
(I)
Po policzku spływają krwawe łzy.
Po cóż się modlisz?! Na próżno!
Żałosna istoto, błagasz o świt.
Za późno...
Już Nocna Mara otwiera do twego domu drzwi.
A później słychać tylko przeraźliwy krzyk.
Zakrwawiony nóż odebrał kolejne z żyć.
Teraz na mnie kolej.
Słyszę stukanie do drzwi.
Już wiem; to spotkanie ze Śmierci bogiem.
Nie przywita mnie kolejny świt.
(II)
Teraz sobie tak czytam swoje wierszyki i we własną wenę nie wierzę O.o Ciekawe czy uda mi się jeszcze kiedykolwiek coś wyskrobać XD
OdpowiedzUsuń~ Raph (niegdyś Jaskier)
Musisz - ja Ci się nie dam obijać o.O
UsuńYes, my Master! :D
UsuńJa też liczę na Twoją wenę - chcę poczytać *^*!
UsuńPoza tym masz już taki dorobek... nie można tego zmarnować >3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTyle, że nie ja ustawiałam Biblsztat, tylko Lilly, a ja nie mam baldego pojęcia jak to działa *^*
UsuńOj to naucz się kochana, bo to niezłe cacko jest x3
UsuńI jakbyś mogła owej Lilly (bo nie mam pojęcia kto to jest, póki co ^^") moją wiadomość przesłać to byłabym wdzięczna ^^
Chyba, że mogłaby mi swojego maila podać ~
Wstawiać to ja to umiem, tylko pisać nie XD
UsuńA z ową Lilly mi się kontakt urwał *^*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej, "zjadło" drugą połowę Nocnej Mary? xD
OdpowiedzUsuńZniknęła o.O
Zdaje mi się, że wkleiłam całość, którą mi dałaś... ale czekaj, spróbuję jeszcze raz!
UsuńJuż wiem o co chodzi. Jak 'przełożysz' kartki książki na drugą stronę zobaczysz, że druga część wystaje poza jej ramy. To dlatego, że jak piszesz (na stronie z linku) tekst w tym oknie nad podglądem to miejsce jest ograniczone i po pewnym czasie się zapełnia. Potem musisz dodać następną stronę i nad JEJ podglądem wpisać dalszą część tekstu inaczej będzie wystawał poza książkę.
UsuńZajebisty jest ten wierszyk o Nocnej Zmorze o.O
UsuńKurna, aż mnie dreszczyk przeszedł x3
Ej, ale to tylko połowa! Końcówka jest najlepsza, ale muszę jakoś ogarnąć to "coś" do pisania wierszy, by pojawiła się dalsza część. ;u;
UsuńJa mam ten problem że ktoś przypadkowo usunął cały wiersz Raphaela i zostawił tylko moją notkę na koniec -,-
OdpowiedzUsuńNie wam jak to się stało... Przecież pamiętam, że był o.o
UsuńAle jak to cały wiersz? W sensie, że 'książeczka' jest, ale nie ma wszystkich stron? Tak się w ogóle da by została tylko część?
UsuńI o który chodzi?
Ok, widzę, że ,,Dom". Ja też pamiętam, że był, ale kiedy? Bo mi się wydaje, że czytałam go po jakimś czasie od dołączenia do watahy (i napisaniu od Dan), ale dłuuugo przed tym nim zajrzałam tu znowu i napisałam Notatki Ostrzegawcze. Tak przynajmniej sądzę.
UsuńA masz może jakąś kopię kodu, albo samego tekstu?
I serio dziwna sprawa, że sam środek został wycięty. Zazwyczaj jak coś się kasuje (zwłaszcza niechcący) to urywa się końcówkę. Ale może da się to jakoś nareperować i skleić.
Ty wiesz co Nyan... to chyba nawet nie zostało przez kogoś niechcący wycięte. Jak tak przeglądałam (w sumie to nadal przeglądam) HTML to tu się jakiś kaszan zrobił. Znawcą kodu nie jestem, ale linijka kończąca ,,Paradoks Sumienia" i zamykająca książkę jest powtórzona ponad 6 razy. I tylko ona. Po ostatniej jest tekst ,,Zalet znajdę sto <> w jednym słowie: dom" i reszta. To znaczy, że brakuje chyba części ,,wprowadzenia", który umożliwiałby wyświetlenie tego, bo tekst jak widzisz się zachował. Nie wiem niestety jak to naprawić (przynajmniej na chwilę obecną), więc jakbyś miała kopię wstawiłybyśmy ją po prostu na to miejsce. Jak nie to potrzebny nam ktoś kto rozkmini HTML i wpisze brakujące polecenia.
UsuńNiestety ja się w tym temacie moje drogie panie nie przydam, bo dla mnie HTML to jedna wielka zagadka :/
UsuńDobrze jest uważać na informatyce XD Ale nie chce mi się w poleceniach grzebać. Napiszę od nowa.
UsuńCałe szczęście napisałam ten wiersz ponad trzy lata temu i trzymam go na pamiątkę na kartce...
Cichaj! Resztkami sił wyskrobałam się na 3 o.O
Usuń