czwartek, 25 czerwca 2015

Od Trash'a do Canay'a - Podchody


        Dziwny był ten koleś. Może Trash jednak źle odczytał jego intencje? 
Taki spokojny i opanowany - grzeczny przy starszych, miły dla równych sobie, szarmancki w stosunku do kobiet… Można by powiedzieć z resztą, że aż nazbyt. Husk'owi było obojętne jak ów facet zamierza traktować dziewczyny, swoje czy tam wszystkich innych, ale wszelkie zagrywki w stosunku do innych bardzo mu się nie podobały. Nigdy nie rozumiał osób, które w ten sposób wnikają w grupę. W ogóle osób, które choć wydają się być miłe i szukają towarzystwa (wszak Efa go nie unikał), a nie szanują swoich towarzyszy czy też im na nich nie zależy, nie umiał pojąć. Oczywiście umiał sobie wyobrazić cel takich gierek, takiego perfidnego grania na uczuciach mniejszych czy większych naiwniaków - wszak łatwiej jest funkcjonować w grupie, w której niemal wszyscy cię lubią, szanują, a może po prostu mają do ciebie słabość. Dadzą ci czego zapragniesz jeśli odpowiednio ich sobie wokół brudnego paluszka omotasz, na każdym kroku będą ułatwiać ci życie, nie mówiąc o tym, że jeśli lubisz towarzystwo - zawsze znajdziesz kogoś do rozmów czy wspólnych wypadów. Kobiet też w podobnych sytuacjach możesz mieć pod dostatkiem, nikt ci nie zabroni, bo kto by chciał - przecież jesteś taki super!
Trash nie mógł być pewny, że Efa jest właśnie takim typem, w końcu ledwo co się poznali. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie przestawał być czujny w jego towarzystwie i jakoś nie chciał uwierzyć w ten jego uśmiech, choć zdawał mu się być inny niż w przypadku pozostałych tutaj zgromadzonych. Wcale nie ufał jednak swoim pozytywnym przeczuciom, stawiał na słuszność negatywów - to o wiele bardziej bezpieczne.
Za to jeśli chodzi o całą resztę gromady powoli godził się z zaistniałą sytuacją. Nie, żeby pozbył się wszelkich czarnych scenariuszy ze swojego rozczochranego łba, o tym nie mogło być mowy, zwłaszcza, że pokazała się nowa skrzydlata kreatura wyglądająca na dość poważnie obitą. Ciekawe czy przez wrogów czy przez kogoś stąd… Nie, nie, wystarczy! 
Uspokajał się.
Powoli, ale w miarę skutecznie. Przywykł już do myśli, że nie może się na razie stąd ruszyć, jak i do tego, że ci stojący u góry hierarchii będą mogli z nim zrobić co im się żywnie spodoba, a on - jak zwykle - nie będzie miał na to żadnego wpływu.   Ze względu na tę bezsilność przestał już nawet myśleć o walce czy ucieczce i mógł przestać zaprzątać sobie tym głowę, co działało zbawiennie na jego i tak średnie samopoczucie. Przyzwyczajał się już do sylwetek drapieżników znajdujących się, było nie było, całkiem blisko niego, a także przyswoił sobie fakt, że muszą się ruszać, że to naturalne i wcale nie każdy wykonuje ruch żeby go walnąć. To też działało kojąco na jego przeciążone zmysły.
Jedyne co go zmartwiło to to, że Dania się gdzieś zawieruszyła. Gdy była tu z lisiastym, nawet jak nie robiła za tarczę to zawsze jakoś odwracała uwagę… A teraz gdzieś poszła co sprawiło, że szanse zauważenia go przez niepożądaną osobę wzrosło o kilka procent! I jak tu się cieszyć z odzyskanego spokoju?
O, a skoro przy lisie jesteśmy - kolorowy ogień jaki udało mu się wytworzyć był dla Trash'a nie małym zaskoczeniem. Choć początkowy wybuch i błysk o mało nie spowodowały u niego zawału. Jednak to co zobaczył później nawet go zaintrygowało. Co prawda był przyzwyczajony do gorąco pomarańczowej barwy płomieni, ale możliwość zmienienia ich (zwłaszcza w niebieskie, fioletowe i czerwone, a także soczyście żółte) wydała mu się niesamowita i całkiem pozytywna. Lubił piękne zjawiska. Zwłaszcza te niegroźne, choć przy takich wrażenia były o wiele większe i mocniej utrwalały się w pamięci. Jednak wiązały się z ryzykiem, a ono jest o wiele mniej kuszące.
Wrócił myślami do Efy. Tak, chciał wiedzieć co samiec tu robi, czego szuka i czego TAK NAPRAWDĘ chce od tej watahy. Nie liczył na to, że uzyska informacje, które go usatysfakcjonują. Raz - nie umiał zadawać odpowiednich pytań, dwa - facet właściwie go nie znał, po kiego więc miałby mu coś mówić nawet gdyby pytanie było odpowiednio sformułowane i co więcej! - prawidłowo wypowiedziane? Husk sądził, że korzyści z tego byłyby praktycznie żadne. Mimo wszystko zadał najkrótszą wersję pytania, które miało mu choć trochę przybliżyć sylwetkę Efy i pomóc określić w jakim stopniu jest niebezpieczny.
Odpowiedź była w połowie na temat i całkiem długa. Trash nie powinien być zawiedziony, a jednak był. Ale to już jego własna wina i problem. Poniekąd. Ku swemu własnemu zdziwieniu już chciał sprecyzować co miał na myśli i jeszcze podrążyć temat, ale Efa sam wyskoczył z jakimś pytaniem nim ten w ogóle zdążył drgnąć. A więc kolejne zdanie do analizy… Pewnie i jakąś odpowiedź trzeba będzie wypluć. A może nie?
Jednak, cholera - tak.
Bowiem wkradła się do niego pewna nieścisłość, a nieścisłości Trash o dziwo nie lubił. Jeszcze bardziej niż octu i kobiety z widelcem.
- Dania to nie szczenię. - Mruknął patrząc twardo na Efę. 
Wyglądało to tak jakby mu groził, jednak tak naprawdę nie tylko patrzył tak niemal zawsze kiedy już się trochę uspokoił (biedny nigdy nie ćwiczył uśmiechów przed lustrem), a głos z wszelkiej pozytywności został wyprany dawno temu, ale chciał także po prostu stwierdzić prosty fakt, że osoba, która skończyła 2 lata nie jest już szczenięciem. Niby błahy powód, żeby się odzywać, ale powiedzmy, że dla Husk'a wystarczający. Jemu już się całkowiecie pomieszały priorytety.
Ale chwila! Jeszcze dalsza część… Co to było… A tak! Czy to ona go tu przyprowadziła… Dobre pytanie.
Tak na dobrą sprawę Husk szedł w stronę watahy jeszcze zanim ją spotkał, a potem po prostu szli razem, bo tak im było wygodniej. Kiedy zagłębili się w obce tereny spotkali Finn'a i Maurę - dwóch kolejnych szczęściarzy i potem… Potem faktycznie chciał się wycofać, kiedy oni podążyli w stronę strasznego ryku, w stronę pola bitwy. W końcu jednak uznał, że to zbyt ryzykowne teraz rozstać się z trzema żywymi tarczami, z których dwie w dodatku były wygadane. Więc…
W odpowiedzi pokręcił głową. Tylko na tyle było go stać. Co miał innego powiedzieć (a właściwie zrobić)? W pewnym sensie 'tak', choć trochę bardziej 'nie' i to jeszcze zależy, na którym etapie podróży.  A na tak długie wyjaśnienia się nie porwie.
Ale w sumie mógłby coś dodać…
- Przyszedłem… Sam - Wyburczał w końcu co miało być skrótem całej tej opowieści o wspólnej podróży. Co z tego, że 'sam' na 'wspólną' w ogóle nie wskazuje. I chwila… On się ważył wspominać o nieścisłościach?
Cóż, to jego problemy umysłowe.
- Czy ty chcesz zostać w… Watasze? - To pytanie zadał niemal przez zęby i znów mógł zadziwić rozmówcę jak pięknie potrafi posługiwać się językiem. 
Canay mógł nie wiedzieć dlaczego Trash zadał mu kolejne pytanie skoro tak nie lubił się odzywać. Ale powód był bardzo prosty i całkiem logiczny: Bał się go, więc chciał się upewnić gdzie jego 'wróg' się uda… Zostanie tu czy może wybiera się dalej? I co zrobić potem, gdy już uzyska odpowiedź… Tak czy siak przy kalkulacji ,,co się bardziej opłaca" ta informacja będzie mu bardzo przydatna. 
Warto więc było się pomęczyć.

Canay, twój ruch ~


9 komentarzy:

  1. Ja się tylko zastanawiam co by Trash zrobił jakby tam weszła ekipa Rex'a, Venrir'a, Sendero i tym podobnych postaci - c'nie Fidela, Ty wiesz o co mi chodzi xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty weź mi z tym nawet nie wyjeżdżaj już i tak ma chłopak przekichane ze swoją osobowością XD
      Może Dan i Wind by go obroniły ~
      Ale bardzo by się tam Peanut przydała ;3

      Usuń
    2. I Dante, żeby ogarnąć swojego bliźniaka, bo jakby się Sendero z Venrir'em zobaczyli w dupie mieliby Trash'a XD

      Usuń
    3. Tylko błagam, NIE DOSŁOWNIE XD
      Z resztą to ich by bardziej bolało ~
      Ale tak, Dante!... Nawet Oriona bym zaciągnęła, bo on doświadczony w tych sprawach ;3
      A Peanut to na uspokojenie Venrira ~

      Usuń
    4. O cholera, nawet nie wiesz jak chętnie bym teraz tu dała całą tą ekipę. X3

      Usuń
    5. Wiesz - w sumie zawsze możemy wrócić do naszego bloga ;3
      Drobne zmiany by się przydały, ale wszystko jest możliwe ~
      Zawsze też możemy zrobić opowiadanko-parodię ;3

      Usuń
    6. Ale zawsze nasze Wiewióry mogą się oderwać od tamtej fabuły i wbić tutaj x3
      Przynajmniej niektórzy ;3

      Usuń
    7. A na ilość wilków to pani nie narzekała? XD
      Swoją drogą nie wiem jak miałabym rozdzielić tę ich paczkę <3
      Darkfang musi być, co? ;3

      Usuń
    8. To wchrzaniłabym ich jako poboczne postacie xD
      A po drugie, oni by byli jako goście specjalni x3
      I tak! Próchnica też musi być! *^*

      Usuń

Podziel się z nami Swoją opinią :)