wtorek, 30 czerwca 2015

Od Danii do Hakai - Miło poznać i nawzajem ~

        Kto jak kto, ale Szalona Dan była w swoim żywiole. Co prawda chwilowo nie mogła zająć się fletem, ale nie to jej było w głowie gdy dookoła tyle nowych twarzy! I ojeju, tak! Gadający do siebie, wielki rogaty pieszczoch pojwił się na horyzoncie! Co prawda pierwsze wrażenie mógł sprawiać makabryczne, ale nie można było żec, że nie jest on osobą ciekawą i godną bliższego poznania. Tak, z nim Dania musi porozmawiać jeszcze przed końcem ogniska, koniecznie! Ciekawę czy lubi słuchać gry na flecie... I dlaczego mówi tak jakby w jego głowie mieszkały dwie zupełnie różne osoby. Gdyby tego było mało używał liczby mnogie do określenia 'siebie', więc może coś w tym było... Tak czy siak choć gabaryty miał porażające, a sam najpiękniej nie wyglądał Dania zamiast pójść w ślady Trash'a i konać ze strachu z zafascynowaniem patrzyła na każdy dostępny jej oczom centymetr umięśnionego, hybrydziego ciała. Gigant był najlepszym w świecie przykładem osoby posiadającej zarówno ciekawe wnętrze jak i wygląd, a fakt, że należał do tego stada było dla waderki jasnym sygnałem, że spokojnie można się z nim dogadać. Tego przynajmniej postanowiła się trzymać.
A potem przyszedł czas na wystąpienie Alfy... Bardzo młodego Alfy! Dziewczyna nie potrafiła dokładnie stwierdzić ile ma już wiosen, ale obstawiała, że niewiele więcej od jej grzywiastego towarzysza, a nawet od niej samej. Poza tym wyglądał... No po prostu w porównaniu z tymi wszystkimi drapieżcami, których miał w watasze... Jakoś tak zawstydzająco normalnie. Nie był ogromnych rozmiarów, nie miał skrzydeł, czy łusek, rogów, kopyt ani niczego w tym rodzaju. Był najzwyklejszym w świecie, czarnym, przystojnym młodzieńcem o kradnących spojrzenie czerwonych oczach. Hihi - przypominał jej w tym jej ponurego kolegę, z tym, że on miał o wiele bardziej otwarty i towarzyski charakter. Ale mimo to... Jakoś tak jej się z nim kojarzył. Mieli jak na jej oko jakiś taki wspólny pierwiastek. Ale może to tylko chwilowe złudzenie. Tak czy siak na Danii zrobił bardzo pozytywne wrażenie, zarówno jako przywódca stada jak i po prostu normalna osoba. Ale nie był ostatnim ciekawym 'gościem' na kolorowym ognisku. Przyprowadził bowiem ze sobą wilka co prawda nie znanym dziewczynie ani z wyglądu, ani z przeszłości, ale jego imię - Jaskier - mówiło jej aż nad to. A Alfa nie poskąpił wyjaśnień. 
Dan sama nie wiedziała dlaczego tak bardzo ucieszyła ją wiadomość o powrocie nieznanego jej przecież poety, ale wzruszenie przywódcy udzieliło jej się momentalnie do tego stopnia, że wyrwała do przodu i o mało nie rzuciła się Jaskrowi na szyję. Powstrzymała się jedynie dlatego, że Alfa już zaczął  witać się z nowymi, do których zacnego grona i ona wszakże należała! No cóż - Jaskier nie zając, nie ucieknie, tym bardziej, że już oblężony był przez gromadkę rozentuzjazmowanych ciekawskich. Wyglądał na mocno zdezorientowanego całą tą sytuacją, ale jakoś dawał radę, więc Dan westchnąwszy zostawiła go na razie w spokoju. Ale chwila... Leonardo! Przecież z tego co mówił wynikało, że on nie tylko znał tego osobnika, ale byli w bardzo dobrej komitywie! I flet... Dan z niepokojem zerknęła na trzymany cały czas w łapce instrument. 'Jaskier' - głosił wyrzeźbiony na nim, wyraźny napis. Dania chciwa nie była, ale już polubiła drewniany instrument i szczerze chciała na nim jeszcze zagrać... Tym bardziej, że nie miała żadnego innego. No cóż, tę kwestię na pewno jeszcze z chłopakami omówi, wszak nie odpuści sobie spotkania w tak ciekawym gronie, ale teraz... Teraz już musiała biec, bo Alfa zerknął w jej kierunku i chyba czekał aż skończy się gapić na jego starego druha! Podskoczyła więc jak oparzona, chwyciła flet w zęby i w podskokach przemieściła się tuż pod nos młodego mężczyzny, który spojrzał na nią tak z zaciekawieniem jak rozbawieniem.
- Witaj - Przywitał ją uprzejmie posyłając w jej stronę łagodny uśmiech - Wybacz, że tak późno przybyłem się wami zająć, ale mieliśmy kilka bardzo ważnych spraw do omówienia... Khm, jestem Hakai, Alfa tej skromnej watahy, czy może...
- Cześć! - Dan przerwała mu wpół słowa, bowiem entuzjazm i energia już zaczynały ją rozsadzać od środka (cóż poradzić, nie należała do zbyt cierpliwych osóbek, a przy tym była aż zanadto żywotna) i zadarłwszy głowę spojrzała mu z radością w oczy. - Jestem Dania, Dania Wargerbund, bardzo miło cię poznać, panie Alfo! - Wyszczebiotała odrywając przemocą od ziemi jedną z jego przednich łap i potrząsając nią z niespodziewaną siłą. - Wszystko rozumiem, pewnie! Nie ma sprawy, my tu sobie jakoś poradziliśmy, nawet udało mi się zaprzyjaźnić z paroma osobami! Naprawdę fajna z was ekipa, nic tylko chwalić się taką watahą! Naprawdę, banda z was dziwaków, ale razem jesteście genialni! I każdy z osobna też napewno jest super, choć nie zdążyłam ze wszytskimi porozmawiać... A od Leonarda dostałam flet! - To mówiąc podniosła instrument i energicznym ruchem podetknęła samcowi pod nos, po czym szerzej otworzyła oczy, jakby zdziwiona czy zakłopotana swoim czynem i dokończyła:
- Flet... Jaskra - Zaczerwieniła się przy tym minimalnie, bo jednak poczuła, że to niekoniecznie na miejscu chwalić się posiadaniem przedmiotu, który należał do przyjaciela rozmówcy.
- No nic, haha, później to sobie z nim wyjaśnię, jeszcze się nawet mu nie przedstawiłam... - Wymigała się dziecinnie patrząc na ukos do góry i chowając flet za plecami jakby chciała powiedzieć 'nic nie widziałeś'.  
-  Swoją drogą bardzo gratuluję ci związku z tą śliczną panią! - Przy tych słowach wskazała na stojącą dalej Adnromedę i znów ścisnęła jego łapę flet przytrzymując jedynie ogonem. - Ah, to musi być cudowne żyć w związku! Ja nie mam szczęścia do mężczyzn... Nie to co ty do kobiet jak widzę - Wyszczerzyła się serdecznie zamykając na chwilę oczy co wyeksponowało jej duży, brązowy nos. - Naprawdę, życzę wam szczęścia i wszystkiego dobrego! Swoją drogą to twoja pierwsza dziewczyna? - Uśmiechnęła się szelmowsko i trąciła go w ramię - Ah, wy to macie fajnie! Ale, ale, sorki, chyba się zapędziłam... Naprawdę przepraszam, po prostu się cieszę! - Dodała na koniec już lekko zmieszana i uśmiechnęła się przepraszająco. 
Wiedziała, że w stosunku do Alfy powinna być ciut bardziej... Opanowana. Nic jednak nie poradziła, że wydawał jej się tak dobry do zwierzeń i pogaduszek! Taki młody, z urokiem osobistym... Taki po prostu na luzie. I weź się tu teraz zamknij i nic do niego nie gadaj. No nie da się! Liczyła na to, że zrozumie jej nagły przypływ entuzjazmu i nie będzie miał jej już na wstępie dość, bo miała jeszcze bardzo dużo rzeczy do powiedzenia... I omówienia. Wszak wszelkie sprawy mieszkaniowo-pracodawcze musiała załatwić właśnie z nim. A była pełna pomysłów i nadziei.



Hakai? ~ Żywa wiewiórka do Ciebie przemawia ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)