Angel otworzyła szeroko pyszczek. Kiedy rzucała śnieżkami w nieznajomego
czuła się zadowolona, kiedy szli na polanę, była ciekawa co spotkają na
swojej drodze. Ale teraz? Co miała powiedzieć, kiedy wilk uświadomił
jej, że gdzieś idzie? Miała dołączyć do jakiejś watahy? Taaa, jasne! I
czego jeszcze? Piper zawsze tułała się po świecie. Nie potrafiła zostać w
jednej sforze dłużej niż kilka marnych dni. Mało kto akceptuje byle
mieszańca, pochodzącego ze slumsów. A ona nie akceptuje wyniosłych
wilków, które rujnują jej przez to życie.
Dlatego słysząc propozycję basiora, parsknęła pogardliwie.
-J akiejś watahy? JA?
- Powiedziałem coś nie tak?- nieznajomy zmarszczył brwi, patrząc z góry na samiczkę.
- Posłuchaj, jeśli znajdziesz kiedyś stado, które nie będzie naśmiewać
się z kundla, pochodzącego ze slumsów i wilki, które będą tolerować
kradzieże, to daj znać. Do takiej sfory chętnie się przyłączę.
Teraz to basior parsknął, równie pogardliwie jak ona wcześniej.
- Masz niezłe wymagania.
Angel wywróciła oczami.
- A ty to co, hę?
- Co ja?
- Do jakiej watahy mógłbyś się przyłączyć?- Angel wypowiedziała to
pytanie, uśmiechając się złośliwie.
Liczyła na to, że wilk znów parsknie pogardliwie lub rzuci jakąś kąśliwą uwagę. Jednak, ku jej zaskoczeniu, jej towarzysz nagle spoważniał. Chociaż na jego ustach nadal tańczył ten sam, złośliwy uśmiech, to jego oczy były teraz zupełnie inne. Bardziej… smutne? Sama nie potrafiła tego określić.
Liczyła na to, że wilk znów parsknie pogardliwie lub rzuci jakąś kąśliwą uwagę. Jednak, ku jej zaskoczeniu, jej towarzysz nagle spoważniał. Chociaż na jego ustach nadal tańczył ten sam, złośliwy uśmiech, to jego oczy były teraz zupełnie inne. Bardziej… smutne? Sama nie potrafiła tego określić.
- Wiesz…- w końcu odezwał się, po dłuższej chwili milczenia.-… Wątpię,
abym potrafił żyć z kimś dłużej niż jeden dzień. Aby ktoś potrafił
wytrzymać ze mną dłużej niż kilka minut. Jeśli o to chodzi, to wcale nie
jestem lepszy od ciebie. Może nawet gorszy?
- Oh, daj spokój. Ja tam z tobą wytrzymuję. Ty też znosisz moje
towarzystwo dłużej niż dzień. No, chociaż kilkakrotnie próbowałeś mnie
pożreć, ale pomińmy ten drobny d e t a l.
Basior uśmiechnął się diabolicznie, ukazując ostrze, białe kły. Jakby
nadal rozważał taką możliwość. Angel, z kolei, mierzyła go badawczym
spojrzeniem i odsunęła się odrobinę od wilka, jakby wyczuwała jego złe
intencje.
- Wierz mi, nie wytrzymasz ze mną długo.- odparł wilk.
- Ach tak? A chcesz się przekonać?- rzuciła mu wyzywające spojrzenie.
- Nie ma problemu. Pytanie tylko: czy wyjdziesz z tego cała?
- Phi! Miałam już do czynienia z czarniejszymi charakterami, możesz mi
wierzyć. I jakoś żyję! Poza tym nie uważam, że jesteś tak bardzo
przerażający i niebezpieczny, jak myślisz.
Wilk rzucił kundelce przebiegłe spojrzenie.
- Zdziwisz się. Jeszcze cofniesz to co powiedziałaś.
Angel przez chwilę przyszła do głowy dziwna, dość nietypowa myśl. A co
jeśli on tylko udaje taki czarny charakter? Może chce w ten sposób coś
udowodnić? Pozbyć się traumy? No, albo to jakaś nowa moda… Nie, to nie
miałoby sensu. Faktycznie, może ten wilki był groźny z natury. Może
Piper powinna trzymać się od niego z daleka i, tak jak jej radził,
znaleźć jakąś watahę? Nie, to do niej nie pasowało. Nie potrafiłaby tak
postąpić. To wbrew jej naturze.
- Hm… Możemy się przekonać.- samica ruszyła przodem, a przy okazji
pociągnęła za sobą wilka, trzymając go za łapę.
Basior wyrwał jej rękę i spiorunował Ann badawczym wzrokiem.
Basior wyrwał jej rękę i spiorunował Ann badawczym wzrokiem.
- Co to miało być? Mówiłem Ci, że idę w niebezpieczne miejsce…
- Jestem niebezpieczną dziewczyną.- uśmiechnęła się. Basior zaśmiał się krótko.
- No, w to mogę uwierzyć.
- Poza tym, zamierzam udowodnić Ci, że nie jesteś aż taki straszny.- na
te słowa samiec zrobił wielkie oczy. Przez chwile patrzył się na
kundelkę jak na wariatkę.
- Taaa, Jassssne. Jeśli chcesz żyć taką iluzją, to ja ci nie bronię.
- To ty tu jesteś od iluzji.- odcięła się Angel. Basior spojrzał się na nią przebiegle.
- Niech ci będzie. Punkt dla ciebie.
O dziwno, Piper słysząc to poczuła wielkie szczęście. Nie wiedziała
dlaczego. Była to tylko złośliwa uwaga, ale jednak trochę ją rozweseliła. Może dlatego, że wilk przez ostatnie pięć minut nie
przypomniał jej, że ma zamiar obedrzeć ją ze skóry i pożreć? Tak, być
może dlatego, ale i tak była szczęśliwa.
- No to choć, wróżko.- rzuciła, nadając nieznajomemu kolejne przezwisko,
które, najwidoczniej, niezbyt przypadło mu do gustu.
Jednak basior tylko
uśmiechnął się tajemniczo. Żadne z nich nawet nie spostrzegło, kiedy
znów ruszyli w drogę.
Canay ^^ ? Zakończenie takie sobie, wiem, ale się spieszyłam…
Canay ^^ ? Zakończenie takie sobie, wiem, ale się spieszyłam…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)