sobota, 20 czerwca 2015

Od Maury do Wszystkich - "Wtykamy nos w nie swoje sprawy."

<A teraz, po raz kolejny korzystając z owego „wehikułu czasu” przenieśmy się z powrotem do teraźniejszości. Już po tym jak Nasza Szalona Dan wybiegła z zarośli, ale jeszcze trochę przed tym jak Pan Ość postanowił zemdleć x3 >



        Obserwuję jak Dania wybiega z zarośli. Tak po prostu! Bitwa skończyła się zaledwie kilkanaście minut temu, może nawet mniej, a ona jakby nigdy nic biegnie do tamtych wilków.
- O co chcesz się założyć, że zacznie się z nimi witać? - zwracam się do równie zaskoczonego brata.
Finn przez chwilę nie odpowiada i zahipnotyzowany patrzy się przed siebie. Szturcham go, pomagając mu się „obudzić”. Powtarzam pytanie, a basior uśmiecha się do mnie, ukazując ostrze kły.
- Wyjęłaś mi to z ust. Właśnie miałem zaproponować ci to samo.
- Hm… Czyli z zakładu nici, co? A liczyłam, że się wzbogacę. - parskamy z Finn’em śmiechem.
Mam dość tej bezczynności. Męczy mnie siedzenie w ukryciu, zwłaszcza, że jest już po wszystkim. Dlatego też zwracam się do brata i szepczę mu do ucha:
- Nie wiem jak ty, ale mnie zaraz coś trafi, jak stąd nie wyjdę. Idziesz ze mną?
- Hm… A mam jakiś wybór?
- Niespecjalnie. - mówiąc to, podnoszę się z ziemi.
Podaję bratu łapę, pomagając mu wstać. Finn przyjmuje pomoc i zaraz oboje wychodzimy z tych przeklętych zarośli. I bardzo dobrze.
Za murem z krzaków zostaje tylko jedna osoba z naszej gromady - Trash. Pytam się go, czy ma zamiar iść z nami, ale ten w ogóle mi nie odpowiada. Zamiast tego odprowadza mnie nieufnym i odrobinę przerażonym spojrzeniem. Nie wiem czego on się tak boi - bitwy, która się już skończyła, wilków, jakie mamy przed sobą, czy też mnie? Ale w tej chwili to nie ma najmniejszego znaczenia.
Wychodzimy z bratem z krzaków, zostawiając za sobą Trash’a. Nie za bardzo wiem co powinnam teraz zrobić. Nigdy nie znalazłam się w podobnej sytuacji. Mam na myśli, chowanie się z innymi w krzakach i przyglądanie się jak zupełnie nieznane mi wilki walczą z jakimś mutantem. Ale mam nadzieje, że to był mój pierwszy i za razem ostatni raz. Następnym razem podczas bitwy nie mam zamiaru siedzieć na tyłku w zaroślach.
- Kim jesteście? - słyszę czyjeś pytanie. Nie jestem pewna do kogo to, ale zgaduję, że nie ma tutaj innych nowych bliźniaków, więc to pewnie do nas.
- Nikim szczególnym. - odpowiadam szybko i przeciskam się z bratem między grupkami wilków. Finn nie jest zadowolony z mojej odpowiedzi, ale nic mnie to nie obchodzi.
- Nie umiem inaczej. - tłumaczę się.
- Powinnaś się nauczyć.- mruczy do mnie Finn. Wywracam teatralnie oczami, aby brat zauważył jak bardzo jestem zirytowana jego uwagą.
- Może sam to zrób, co mądralo? - słysząc moje słowa, brat uśmiecha się lekko. Jest zakłopotany, co sprawia, że czuję się odrobinę zagubiona.
- Co wy tutaj robicie? - słyszę kolejne pytanie.
Zadaje je wilczyca, o ciemnym futrze. Jest ode mnie zdecydowanie wyższa co doprowadza mnie do furii, ale staram się tego nie okazywać. Wadera mówi bardzo miłym i delikatnym głosem, więc umyślnie powstrzymuję się od złośliwych uwag. Niestety, i tak nie wychodzi mi to najlepiej.
- Wtykamy nos w nieswoje sprawy. - uśmiecham się szelmowsko.
Wilczyca jest zdziwiona moim zachowaniem, ale widać, że ma ważniejsze sprawy na głowie, niż pouczanie mnie na temat odpowiedniej etykiety. Kiedy nieznajoma odchodzi od razu zwracam się do brata:
- Inaczej nie umiem.
- Zauważyłem. - Finn nie stara się ukryć rozbawienia, co nieco poprawia mi humor i sprawia, że czuję się mniej zdenerwowana. Otwieram pysk, by mu odpowiedzieć, ale w tej chwili słyszę głos Danii.
- Czy ktoś powiedział „OGNISKO”?!
Oboje z bratem, jak jeden mąż odwracamy głos w stronę, z której dobiega głos. Oczywiście należy do Szalonej Dan, która zdaje się być tym wszystkim podekscytowana.
- Dziewczyna jest w swoim żywiole. - zwraca się do mnie Finn, a ja parskam śmiechem.
Przyglądam się mojej nowej znajomej. Słyszę jak pyta się kilku wilków jak może im pomóc. Zaraz jednak ucina sobie z nimi  krótką pogawędkę. Nie wiem, czy się nie przesłyszałam, ale dociera do mnie fragment historii Dan: „… pochodzę z tropików, daleeeko stąd…”- dalej rozmowę przerywają mi krzyki innych wilków, ale udaje mi się jeszcze wychwycić: „…w sumie chciałam się tu zatrzymać…”.
- Chyba masz rację. - odwracam się do Finn’a. - To zdecydowanie jej żywioł.
Ta luźna (jeśli tam można ją nazwać) atmosfera nie trwa jednak długo. Po chwili słyszę jak ktoś upada na ziemię. Odwracam się w stronę krzaków i widzę leżącego na ziemi Trash’a. Widzę jak podbiega do niego kilka wilków lub istot wilko-podobnych. W śród nich jest również Dania.
- A tego co tak hm… Uziemiło?
- Maura, to nie jest zabawne. - wzruszam obojętnie ramionami.
Ja tam mam dość specyficzne poczucie humoru. Jednak nie mam rozmiaru tracić czasu na tłumaczenie tego bratu. Tak jak część stada, idę w stronę zarośli i nieprzytomnego Trash’ a.



Dan? A może ktoś inny chce coś dodać? ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)