<A teraz, po
raz kolejny korzystając z owego „wehikułu czasu” przenieśmy się z powrotem do
teraźniejszości. Już po tym jak Nasza Szalona Dan wybiegła z zarośli, ale
jeszcze trochę przed tym jak Pan Ość postanowił zemdleć x3 >
Obserwuję jak
Dania wybiega z zarośli. Tak po prostu! Bitwa skończyła się zaledwie
kilkanaście minut temu, może nawet mniej, a ona jakby nigdy nic biegnie do
tamtych wilków.
- O co chcesz
się założyć, że zacznie się z nimi witać? - zwracam się do równie zaskoczonego
brata.
Finn przez chwilę
nie odpowiada i zahipnotyzowany patrzy się przed siebie. Szturcham go,
pomagając mu się „obudzić”. Powtarzam pytanie, a basior uśmiecha się do mnie,
ukazując ostrze kły.
- Wyjęłaś mi to
z ust. Właśnie miałem zaproponować ci to samo.
- Hm… Czyli z
zakładu nici, co? A liczyłam, że się wzbogacę. - parskamy z Finn’em śmiechem.
Mam dość tej
bezczynności. Męczy mnie siedzenie w ukryciu, zwłaszcza, że jest już po
wszystkim. Dlatego też zwracam się do brata i szepczę mu do ucha:
- Nie wiem jak
ty, ale mnie zaraz coś trafi, jak stąd nie wyjdę. Idziesz ze mną?
- Hm… A mam
jakiś wybór?
-
Niespecjalnie. - mówiąc to, podnoszę się z ziemi.
Podaję bratu
łapę, pomagając mu wstać. Finn przyjmuje pomoc i zaraz oboje wychodzimy z tych
przeklętych zarośli. I bardzo dobrze.
Za murem z
krzaków zostaje tylko jedna osoba z naszej gromady - Trash. Pytam się go, czy
ma zamiar iść z nami, ale ten w ogóle mi nie odpowiada. Zamiast tego odprowadza
mnie nieufnym i odrobinę przerażonym spojrzeniem. Nie wiem czego on się tak boi
- bitwy, która się już skończyła, wilków, jakie mamy przed sobą, czy też mnie?
Ale w tej chwili to nie ma najmniejszego znaczenia.
Wychodzimy z
bratem z krzaków, zostawiając za sobą Trash’a. Nie za bardzo wiem co powinnam
teraz zrobić. Nigdy nie znalazłam się w podobnej sytuacji. Mam na myśli,
chowanie się z innymi w krzakach i przyglądanie się jak zupełnie nieznane mi
wilki walczą z jakimś mutantem. Ale mam nadzieje, że to był mój pierwszy i za
razem ostatni raz. Następnym razem podczas bitwy nie mam zamiaru siedzieć na
tyłku w zaroślach.
- Kim
jesteście? - słyszę czyjeś pytanie. Nie jestem pewna do kogo to, ale zgaduję,
że nie ma tutaj innych nowych bliźniaków, więc to pewnie do nas.
- Nikim
szczególnym. - odpowiadam szybko i przeciskam się z bratem między grupkami
wilków. Finn nie jest zadowolony z mojej odpowiedzi, ale nic mnie to nie
obchodzi.
- Nie umiem
inaczej. - tłumaczę się.
- Powinnaś się
nauczyć.- mruczy do mnie Finn. Wywracam teatralnie oczami, aby brat zauważył
jak bardzo jestem zirytowana jego uwagą.
- Może sam to
zrób, co mądralo? - słysząc moje słowa, brat uśmiecha się lekko. Jest
zakłopotany, co sprawia, że czuję się odrobinę zagubiona.
- Co wy tutaj
robicie? - słyszę kolejne pytanie.
Zadaje je
wilczyca, o ciemnym futrze. Jest ode mnie zdecydowanie wyższa co doprowadza
mnie do furii, ale staram się tego nie okazywać. Wadera mówi bardzo miłym i
delikatnym głosem, więc umyślnie powstrzymuję się od złośliwych uwag. Niestety,
i tak nie wychodzi mi to najlepiej.
- Wtykamy nos w
nieswoje sprawy. - uśmiecham się szelmowsko.
Wilczyca jest
zdziwiona moim zachowaniem, ale widać, że ma ważniejsze sprawy na głowie, niż
pouczanie mnie na temat odpowiedniej etykiety. Kiedy nieznajoma odchodzi od
razu zwracam się do brata:
- Inaczej nie
umiem.
- Zauważyłem. -
Finn nie stara się ukryć rozbawienia, co nieco poprawia mi humor i sprawia, że
czuję się mniej zdenerwowana. Otwieram pysk, by mu odpowiedzieć, ale w tej
chwili słyszę głos Danii.
- Czy ktoś
powiedział „OGNISKO”?!
Oboje z bratem,
jak jeden mąż odwracamy głos w stronę, z której dobiega głos. Oczywiście należy
do Szalonej Dan, która zdaje się być tym wszystkim podekscytowana.
- Dziewczyna
jest w swoim żywiole. - zwraca się do mnie Finn, a ja parskam śmiechem.
Przyglądam się
mojej nowej znajomej. Słyszę jak pyta się kilku wilków jak może im pomóc. Zaraz
jednak ucina sobie z nimi krótką
pogawędkę. Nie wiem, czy się nie przesłyszałam, ale dociera do mnie fragment
historii Dan: „… pochodzę z tropików, daleeeko stąd…”- dalej rozmowę przerywają
mi krzyki innych wilków, ale udaje mi się jeszcze wychwycić: „…w sumie chciałam
się tu zatrzymać…”.
- Chyba masz
rację. - odwracam się do Finn’a. - To zdecydowanie jej żywioł.
Ta luźna (jeśli
tam można ją nazwać) atmosfera nie trwa jednak długo. Po chwili słyszę jak ktoś
upada na ziemię. Odwracam się w stronę krzaków i widzę leżącego na ziemi
Trash’a. Widzę jak podbiega do niego kilka wilków lub istot wilko-podobnych. W
śród nich jest również Dania.
- A tego co tak
hm… Uziemiło?
- Maura, to nie
jest zabawne. - wzruszam obojętnie ramionami.
Ja tam mam dość
specyficzne poczucie humoru. Jednak nie mam rozmiaru tracić czasu na
tłumaczenie tego bratu. Tak jak część stada, idę w stronę zarośli i
nieprzytomnego Trash’ a.
Dan? A może
ktoś inny chce coś dodać? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)