sobota, 1 sierpnia 2015

Od Marceliny i Dean'a do...? - Trudne początki

        Wilczyca oderwała nos od ziemi i spojrzała przed siebie. Ujrzała dwa połamane drzewa, a za nimi polanę, na której- w czerwonym śniegu- leżał potwór. Dopiero po chwili dojrzała jeszcze jedno truchło, lecz o wiele mniejsze.
Przyszła tutaj, gdy tylko usłyszała ryki, a jej czuły nos wyłapał woń krwi. Złożyło się akurat tak, że była niedaleko miejsca akcji. Przywędrowała tutaj z... Z daleka. Jej tułaczka trwała bardzo długo, aż w końcu coś znalazła. Właśnie to. Kałuże krwi i trupy. To jest to, co tygryski lubią najbardziej!
Zwinnie i szybko przebrnęła przez powalone drzewa i znów zapadła się w śniegu prawie po sam brzuch. Zbliżyła się najpierw do mniejszego truchła. Ku jej zdziwieniu był to wilk o czarnym futrze. Obwąchała go i chwyciła delikatnie zwisający kawałek skóry z pyska, po czym zaczęła je odrywać od łba. Trochę jej się z tym zeszło, lecz było warto. Wydłubała mu oczy, które schowała do jednej ze swoich toreb i oddzieliła zakrwawioną czaszkę od reszty ciała. Obskrobała ją z resztek mięsa, obmyła śniegiem i schowała. Potem z zaciekawieniem podeszła do potwora. Jego również obwąchała, po czym wiedząc, że jego czaszki nie weźmie otworzyła jego ogromną paszczę i wyrwała jeden ząb. Zadowolona ze swej akcji i nowych trofeów, odwróciła się już by kontynuować swą wędrówkę, lecz ujrzała dużego, kościstego wilka o białym futrze i szare oczy o przenikliwym spojrzeniu.
Wytrzeszczyła oczy, jednak szybko się opamiętała i przybrała zawadiacki wyraz pyska.
- No co?

******

        Dean widząc, że nie ma nic ciekawego do roboty, udał się na spacer. Co prawda, było pieruńsko zimno, ale jemu to nie przeszkadzało. Z resztą jak wiele warunków pogodowych, był po prostu... Hm... 'Tolerancyjny'.
Wracając do tematu. Nie wiadomo po co i z jakiego powodu postanowił wrócić na miejsce walki. Miał jakieś dziwne przeczucie, które postanowił zweryfikować. I się nie pomylił. Gdy dotarł, ujrzał jakąś niedużą niebieską wilczycę, które właśnie wyrywała- ząb?!- tego wielkiego potwora, który był kierowany przez Chris'a i Frost'a. Rozpłynął się w mgłę i zmaterializował się tuż za nią, akurat w momencie kiedy się odwracała. Zdążył wyłapać jej zaskoczoną minę, zanim wilczyca postanowiła się mu postawić. Uśmiechnął się niezauważalnie, kiedy usłyszał jej pytanie.
- No co?

******

        Stali tak naprzeciwko siebie. Dean- lekko uśmiechnięty, Marcysia- z przenikliwym spojrzeniem swych lodowych ślepi.
- Co tu robisz? - twardy głos wilczura wdarł się do jej głowy.
- O to samo mogłabym zapytać ciebie.
- Tylko, że to nie ja wyrywam... Czyjeś kły. - przybliżył się do niej, prawie styknęli się nosami.
- Co ci do tego?! - wyrwało jej się i postąpiła krok do tyłu.
Wilczur przechylił lekko łeb na bok i spojrzał na nią ciekawskim wzrokiem. Wyminęła go, a on jedynie podążył za nią spojrzeniem. Wiedział- a raczej miał przeczucie-, że to spotkanie się jeszcze nie skończyło, a to co zdarzyło się chwilę później tylko to potwierdziło.
Marcelina zatrzymała się, wzięła głęboki wdech i wydech, po czym podeszła z powrotem do Dean'a.
- Eh... Mam pytanie... - zaczęła niepewnie.
- Czekaj, czekaj, niech zgadnę... Chodzi ci o to czy jest tutaj jakaś wataha, prawda? - spytał niewinnym głosem, w którym dało się usłyszeć nutkę triumfu,
- A-Ale... Skąd... Skąd wiedziałeś?
- Intuicja, młoda damo. Jak masz na imię? - gładko zmienił temat, uśmiechając się łobuzersko.
- M-marcelina, a ty? - patrzyła na niego z takim jebiącym po oczach pytaniem 'skąd ty jesteś, szatanie?'
- Dean, miło mi, a teraz... - nie dane było mu skończyć, gdyż wtem na polanę wkroczyła kolejna osoba. Marcysia i Lunatic obejrzeli się w kierunku nadchodzącej postaci.



Kto chętny by poprowadzić dalej Marcysię w Świat Wariatów? ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)