*Ostrzegam, opowiadanie było pisane o TEJ godzinie (czyli bardzo późno XD) do tego na pędzika i dekoncentrowała mnie Fidela... Więc jest jakie jest, wybaczcie ^^"*
Biały wilczur czuł się dziwnie, naprawdę dziwnie... Trzy wadery, tak małe, że jakby nie patrzył pod nogi to by je rozdeptał i morka plama by tylko na śniegu została, nie dość tego dał przed chwilą niezły popis agresji, a one nic! Traktowały go jakby był najnormlniejszym w świecie wilkiem! Kręciły się obok niego swobodnie, gadały, śmiały się, zdążył już stać się nawet podpieradłem oraz wilko-podobną drabinką do wspinaczki (choć mało nie zrobili przy tym z niego obojniaka). Do tego pierwsza przepychanka minęła i to bez jego udziału (musiał to nadrobić)! Nie pomijajmy tez faktu, że mały włos, a pojawiłyby się pierwsze rany szarpane (pomijając Trash’a) nie przez niego, nie dość, (o zgrozo) na nim (w innym przypadku powiedziałabym, że przez Lirę mało nie został prawiczkiem na całe życie, ale na szczęście chłopak ma ten etap życia za sobą). Jednooki już dawno nie znajdował się w towarzystwie, gdzie musiał uważać na swoje bezpieczeństwo, zawsze to on był zagrozeniem... A tu proszę! Na to wychodziło, że dziewczyny umiały sobie poradzić jak trzeba (nic dziwnego więc, że były przy nim spokojne).
Biały wilczur czuł się dziwnie, naprawdę dziwnie... Trzy wadery, tak małe, że jakby nie patrzył pod nogi to by je rozdeptał i morka plama by tylko na śniegu została, nie dość tego dał przed chwilą niezły popis agresji, a one nic! Traktowały go jakby był najnormlniejszym w świecie wilkiem! Kręciły się obok niego swobodnie, gadały, śmiały się, zdążył już stać się nawet podpieradłem oraz wilko-podobną drabinką do wspinaczki (choć mało nie zrobili przy tym z niego obojniaka). Do tego pierwsza przepychanka minęła i to bez jego udziału (musiał to nadrobić)! Nie pomijajmy tez faktu, że mały włos, a pojawiłyby się pierwsze rany szarpane (pomijając Trash’a) nie przez niego, nie dość, (o zgrozo) na nim (w innym przypadku powiedziałabym, że przez Lirę mało nie został prawiczkiem na całe życie, ale na szczęście chłopak ma ten etap życia za sobą). Jednooki już dawno nie znajdował się w towarzystwie, gdzie musiał uważać na swoje bezpieczeństwo, zawsze to on był zagrozeniem... A tu proszę! Na to wychodziło, że dziewczyny umiały sobie poradzić jak trzeba (nic dziwnego więc, że były przy nim spokojne).
Uśmiech
wypezł na pysk białego basiora, a jego wzrok skierował się na postać Trash’a
(ładowaną aktualnie na Kami).
„Nie
wiem za jakie grzechy, ale diabły strąciły cię do najgorszego zakątka piekła...”,
zaśmiał się w myślach.
Może
trudno było w to uwierzyć, ale już lubił to stadko niezależnych, walniętych
waderek.
Nie
dość tego, że miały solidne charaktery to nie miał potrzeby widzieć w nich
wrogów ani rywali (w końcu płeć przeciwna ma swoje atuty), a do tego... One w
nim nie widziały krwiożerczego brutala i nie kuliły się kiedy on nawet nic nie
robił (jak to już niektórzy robili), co prawda lubił wywoływać strach u innych,
jednak... Cieszyło go gdy ktoś czasem widział w nim coś więcej (no chyba, że
tym kimś był basior, to mu Rex urządzał piekło na ziemi).
Jego
uwagę przykuła Danka, zawzięcie mówiąca coś do niego. Dopiero wtedy skupił się
bardziej na zaistniałej sytuacji... W sumie był już czas wkroczyć do gry –
uginająca się pod Husk’iem Kami, nieznająca terenów Lira i niewiedząca co ze
sobą zrobić Danka. Basior westchnął i zwlókł swoje ganty z pozycji siedzącej
(po w towarzystwie Liry uznał, że ta pozycja była najbezpieczniejsza).
-
Daj mi to truchło. – mruknął od niechcenia łapiąc Trash’a za futro na karku i
przerzucając go sobie niedbale przez plecy (jakby cholercia nie mógł wcześniej!
Bagaż załadowany, wysiłek włożony, a on się nagle obudził z pomocą!).
Dani
aż ciepło się zrobiło, kiedy zobaczyła kły Blizny tak blisko tętnicy Husk’a,
ale kiedy krew nie trysnęła, a kości nie gruchnęły odetchnęła spokojniej.
-
Trochę go chyba lubisz, c’nie? – powiedziała z uśmiechem.
-
Będziemy się wlec jak muchy w smole jak wy będziecie go targać. – burknął z
wrogą nutą, gdyż takie były też jego intencje, był mokry i zaczynało mu się tu
robić zimno, nie chciało mu się już dłużej ociągać, a jeżeli inni mieli zamiar
uważać, że robi to z dobrego serca zaraz mógł zacząć go wlec po ziemi... –
Zbierajcie suche drewno po drodze, jeżeli chcecie mieć ognisko. – nakazał Dan i
Kami – Te tereny trzeba znać, tak nic w tym gąszczu nie znajdziesz. – rzekł do
Liry, która deczko błądziła na nieznanych ziemiach, ale nie miała zamiaru się
poddać i poczuła się dotknięta jego uwagą.
- A
ty, stary to pewnie niezły kozak, c’nie? – rzuciła wścibsko, jednak po chwili
samiec dostał szturchańca w ramię, żeby podkreślić, że to nie otwarte wyzwanie
tylko lekkie podważenie autorytetu (żeby nie było, to w końcu Lira).
Basior
nachylił się nad nią, ich twarze milimetry od siebie, a wredny uśmiech ledwo
widoczny na jego pysku.
-
Wątpisz w to? – warknął z wrogą nutą.
Co
jak co, jednak stare instynkty samca nie zostały przyćmione, symapatia
sympatią, ale wilczur odebrał to za minimalne wyzwanie, a choć przyhamował swój
zapał nie był w stanie puścić tego mimo uszu.
-
Wątpisz, że będę? – jednak jej głos nie był wrogi słychać w nim było jakąś
dziwną nutę, z którą samiec nigdy się jeszcze nie spotkał, a oczy waderki
zabłysły. Wydawałoby się, że dziewczynie przejdzie, że się opanuje, jednak
zadrżała lekko, złapała się za pyszczek (Kami w tym momencie już westchnęła
bezradnie) a wysoki pisk wydarł się z jej gardła – Kam! Czyż on nie jest the
best?! – z ostatniego tchu zachrypniętym głosem wypowiedziała jeszcze owe
zdanie doskakując do kuzynki, która natknęła zakłopotane spojrzenie białego
samca.
-
Przyzwyczaj się. – stwierdziła jedynie.
Rex
potrząsnął głową ruszając we wcześnij obranym kierunku. Szczerze, był
zawiedziony. Najpierw wszystko wskazywało na otwarte wyzwanie, a tu co? Lipa,
obeszło się bez niczego. Chociaż z drugiej strony... Co to za wyzwanie od
wadery? Może Lira była zadziorna, ale na pewno nie była materiałem na jego
rywala... Więc po co w ogóle zaczynać? Samiec spojrzał na nią kątem oka
(jeszcze nie zdążyła go dopaść ponownie), nie umiał zrozumieć tego toku
myślenia. Dla niego było proste – podważasz autorytet -> rzucasz wyzwanie
-> stajesz się wrogiem = walka... A tu mu dziewucha kręci innymi zasadami.
Nie miał zamiaru się tym jednak przemować musiał jak najszybciej znaleźć
jaskinię, pięc minut nie minęło, a dotyk Trash’a wręcz wypalał mu grzbiet.
Ruszyli
więc porządnym tępem przed siebie z Rex’em na czele, tóż obok Lira, wszędzie znaleźć
można było Dan szukającą suchych patyczków i wrzucającą znaleziska na pakę do
Kami, która szła kilka metrów po wydeptanych śladach Rex’a, zawsze to było łatwiejsze
niż przedzieranie się przez zaspy, które w tym zapomnianym zakątku były dość
wysokie, tak że Danka bez problemu zdrążyła tunele zyskując miano rudego kreta.
-
Czyżbyś się znawco zgubił? – wtrąciła Lira, kiedy basior przystanął rozglądając
się za właściewą drogą na rozstaju.
-
Skąd, wiem gdzie idę. – odparł beznamiętnie ruszając przed siebie.
Wadera
ruszyła za nim, jednak nim postawiła kilka kroków Rex przestawiając tylną łapę
od strony dziewczyny wyprostował ją lekko na bok zachaczając o jej przednie
łapki, co zaskutkowało orłem oraz gębą pełną śniegu, a samiec zaśmiał się
jedynie pod nosem. Szybko jednak mu ten uśmiech z pyska zszedł, gdyż oberwał
ogromną kulą śniegu, którą Lira ulepiła w zastraszająco szybkim tępie. Nie pozostając
jej dłużny jednooki złapał ją za fraki, przerzucił ją na drugą stronę szlaku w
największą zaspę jaką dojrzał – jak wyzawanie to wyzwanie, bitwy nie będzie,
ale poprzepychać się można. Niestety, na masę i siłę Lira nie miała szans, więc
już wkrótce leżała pod jego wielkim łapskiem przygnieciona delikatnie do
śniegu, na tyle mocna, żeby nie mogła się uwolnić, ale nie, żeby zrobić jej
krzywdę (choć korciło, oj korciło, morderczych zmysłów nie wyzbywasz się z dnia
na dzień).
-
Jesteśmy na miejscu. – stwierdził patrząc na nią z góry z miną „i co ty mi
chcesz udowodnić?”.
Trash
już dawno leżał z powrotem na zimnym śniegu, bowiem samiec usiadł, już nie
mogąc znieść jego obecności na sobie, tym samym w mało brutalny i dyskretny
sposób pozbywając się go.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)