Nie łatwo powiedzieć czy to szczęście czy pech przywiał dwóch samców pod próg tej zajętej przez naszą szaloną bandę jaskini, ani czy fart czy fatum zrobiły to akurat pod koniec brutalnej żeńskiej bitki, w której ucierpiały na szczęście jedynie zewłoki jedzonych ofiar (co nie zmienia faktu, że obrazek malujący się w pomarańczowym świetle płomieni był nie mniej ni więcej szalenie makabryczny, choć dziewczyny w najmniejszym stopniu nie czuły się uczestnikami czegoś o takim charakterze). Skupione na pełnej mistyczności atmosferze chwili nie usłyszały chrzęszczących na śniegu kroków i dopiero głośny wdech jednego z niezapraszanych (lecz nie nieproszonych) gości ściągnął je na ziemię.
- Jeny julek, Leoś! Sataniści! - Dotarł do nich okrzyk większego przybysza, którym był średniej wielkości, biały (w większej części) wilk z piórkiem przy brązowej, stosunkowo szerokiej obroży. Obok niego stał wysoki jak na swój gatunek Lis, który nie wyglądał najszczęśliwiej kiedy zobaczył co tu się działo... szybko też spostrzegł poznaną już rudą dziewczynę, która ku jego uldze nie ściskała w łapach żadnych zwierzęcych tkanek, ale za to jej obłędny wzrok był co najmniej niepokojący. Co do jasnych dziurek się im stało!?
- Julek?
- Leoś?
Zapytały Kami i Lira niemal równocześnie, przechylając odwrócone w stronę mężczyzn głowy na bok i przyglądając im się ze zdziwieniem, a może nawet i lekiem szokiem. Zaskoczyli je nie mniej niż one ich i to tylko samym swoim przybyciem.
- LEONARDO! - Przekrzyknęła je Dan, która w pół sekundy porzuciła jedzenie i skoczyła w stronę nowego kumpla. Oj tak! Jak to wspaniale, że tu przyszli! Nie miała pojęcia co i dlaczego tu robią, ale wspanialszego zbiegu okoliczności trudno by szukała w pamięci (poza - rzecz jasna - spotkaniem siostrzyczek co było równie, a może nawet bardziej niespodziewanym przeżyciem), więc nawet nie probowała tego robić, zwłaszcza, że już była zajęta pełnym przyjaźni trajkotaniem:
- Leo! I pan Jaskier! Jej! Co wy tu robicie!? Chciałam się z wami zobaczyć, ale nie sądzilam, że tak szybko nadarzy się okazja! Bo widzicie Alfy na mnie wpadły i ostatecznie skończyło się na tym, że zaproponowały mi małą oprowadzkę, która wcale nie była mała - widziałam niebezpieczny wulkam i latające wyspy z nieoznaczonymi niewidzialnymi mostami! NIEOZNACZONYMI! Wy wiecie ile osób tam musiało wpaść!?
- Jak Trula - Wtrąciła się z powagą Lira i pokiwała łbem ze zrozumieniem. Spokojnie nadąrzała za paplaniną kuzynki przy okazji dowiadując się co ich mała Danka porabiała cały poranek a także z kim (poza białym wierzchowcem) się zadaje.
- Albo Vessa - Dodała Kam zamykając zapalniczkę i sięgając po plecak co chciała uczynić bez odrywania wzroku od Jaskra i Leonarda, a co znacznie uślamazarniało jej ruchy.
- I Pul! - Wykrzyknęła Dania nie chcąc pozostawać w tyle za siostrami. - Ale zaraz! Przecież wy się nie znacie! Znaczy ja Ciebie nawet nie znam, a ty mnie, a co dopiero ich, one też cię nie znają! - Powiedziała niemal trwożąc się przez to niedopatrzenie losu zwracając się do Jaskra, którego kurczowo już ścisnęła za łapę.
- T-tak, faktycznie, nie mieliśmy tej przyjemności... - Przyznał nieco zdezorientowany zerkając ukradkiem na Leo. Ta dziewuszka go znała, więc on ją zapewne też. Mógł coś powiedzieć!
- JESTEM DANIA WARGERBUND vel Szalona Dan! - Ruda nie czekając na jakiekolwiek odpowiedzi przedstawiła się z niepomiernym entuzjazmem, a i jej krewniaczki już zaczynały niebezpiecznie napierać na nowo przybyłych domagając się pełniejszego uczestnictwa w nowym evencie.
- Miło mi, oj miło panienko Dan - Uśmiechnął się Jaskier delikatnie ujmując jej łapę po czym przykładając ją sobie eleganckim ruchem do warg. - Bo jesteś panną, czyż nie? - Dodał ujmująco, a mała aż westchnęła z wrażenia, co z resztą zaraz zrobiły także jej siostrzyczki, choć nieco innym tonem. Leo zaś tylko pokręcił głową. Kiedy on się nauczy... no nic, dla niego nie ma już ratunku.
- TAK! - Pisnęła uderzając się lekko w policzki, a dziewczyny zachichotały nad jej rudymi lokami.
- I najdłużej nią zostaniesz! - Kami nie mogła się oprzeć wypowiedzeniu tej małej docinki i klepnęła siostrę w plecy przywracając ją do... po prostu ją klepnęła.
- Wcale nieprawda! - Obruszyła się Danka i wydęła wargi jak małe dziecko, ale doprawdy nie na długo, bo gdy tylko odwróciła się w stronę mężczyzn przyduży uśmiech znów zawitał na jej pyzatym pyszczku, a i zalążki radosnego śmiechu przeszły jej przez gardło.
- Ha ha - Zaśmiał się Jaskier nie tylko dla towarzystwa słysząc tą małą zaczepkę po czym spojrzał na dwie starsze dziewczyny.
- Jestem Jaskier, tutejszy poeta jeśli wolno mi się pochwalić, zaskakujące to spotkanie, ale naprawdę sprawia mi dużo radości - Powiedział jednym tchem i nie kłamał, choć nadal niepokoiły go rozbebeszone zwłoki i szkarłatna krew zdobiąca futerka trzech jego rozmówczyń.
- Jestem Kami, też Wargerbund. Miło poznać kogoś nowego. - Brunetka uśmiechnęła się szczerze, lecz o wiele bardziej po kobiecemu niż robiła to Danka. Zaraz też spojrzała na niższego przybysza i posłała mu dyskretny, delikatny uśmiech chcąc mu dodać otuchy, bo biedak wydawał się nadal niepewny sytuacji, co zresztą chyba potrafiła zrozumieć...
- A ja jestem Lira! LIRA TEREGERBUND! Kuzynka, ale najsilniejsza z całej trójki, jeśli wolno mi się pochwalić! - Powiedziała dumnie i nieco zaczepnie, cytując samego Jaskra po czym zmarszczyła lekko brwi i uścisnęła porządnie jego łapę, którą na dobrą sprawę mogłaby chwycić luźniej...
- A TO JEST LEO! - Wtrąciła nagle Dan czując, że nie można zostawić na lodzie lisiego kolegi - Poznałam go wczoraj na ognisku, ma niesamowite pomysły! - Pochwaliła się siadając obok niego, a nawet w porywie radości obejmując go ramieniem i wskazując palcem na jego pierś.
- Gdybyście widziały co wykombinował! Oj możecie mi zazdrościć! - Zaśmiała się, a dziewczyny przeniosły uwagę na liska i zaczęły mu się z góry intensywnie przyglądać (Lira naturalnie bardziej, bo w przeciwieństwie do Kam nawet nie próbowała być subtelniejsza).
- Słyszałeś co mówiłam, nie!? - Krzyknęła Lira co w uszach Leo brzmiało wcale nie przyjacielsko, lecz zaraz zrozumiał o co chodzi, gdy dodała kolejną część:
- Jestem Lira, a ty Leo, nie? - Wyraz jej twarzy się zmienił i zaczepny grymas zastąpił pogodny uśmiech, na który mężczyzna odpowiedział tym samym.
- Tak, może być Leo, choć pełne imię to Leonardo - Dodał nieco zakłopotany, ale już spokojniejszy. - Więc to twoja rodzina Dan? - Zwrócił się do znajomej, a ta przytaknęła radośnie.
- Jeej, no to mamy komplet! Nigdy dość miłego towarzystwa, prawda? - Wtrącił się Jaskier już rozmasowawszy sobie nadgarstek. - Tylko co to za narządy walające się po ciemnych posadzkach? I ogień, który trzymałaś w ręku jakby należał do ciebie? - Zapytał najpierw wszystkie, później tylko Kami, po czym dodał:
- I co to za wielki wilk przypominający mordercę z rodowodem, szczerzący się do nas wściekle? - To ostatnie zdanie dodał już z lekkim niepokojem, bo Rex, który ulokował się za rozgadanymi dziewczętami naprawdę wyglądał na rozjuszonego, w czym utwierdził wszystkich zaraz głuchy warkot, który wydobył się z jego gardzieli. Nawet dziewczyny umilkły, gdy dotarło do nich co się święci...
Trash za to skulił się w swoim kąciku i postanowił udawać niewidzialnego. Mądry chłopak.
Yeeey! Tyle ludu! Kochani! <3
Mam nadzieję, że jakoś udało mi się wybrnąć z tego całego przedstawiania i uścisków powitalnych, ale nie udało mi się niestety zamknąć tematu zwłok i zapalniczki ^^"
I tym bardziej terytorialności Rex'a XD
Zostawiam wszystko w waszych łapkach Leo, Jakier, Rex x3
Oj, chyba to zostawiam dla ciebie Wiewióra ^^ Wiem, że cię korci...
OdpowiedzUsuńTylko oszczędź jego nowiutką pyskatą jadaczkę! *^*
Zostawiłaś mi piękne pole do popisu, Fidelka, jesteś wielka <3
UsuńKurna... Ja rymuję! O.o
Fajnie x3
A teraz... Ene-dułe-like-fake -.... >3
A co do ludzi... Moskito-san jest w drodze x3
UsuńKurde... Dajcie mi zrobić wylew krwi??? Proooszę <3<3 :3
UsuńZostawiłyśmy to już w Twoich rękach, ale wierzymy, że nie przesadzisz XD
UsuńNie zamorduj mi Jaskra, plosię! *^*
UsuńLeo chyba w takiej sytuacji nie da rady mu pomóc...chyba że ma przy sobie proch strzelniczy, ale na to wcześniej nie wpadłam.