środa, 19 sierpnia 2015

Od Danii, Kami i Liry do Rex'a - Zapalniczka (,,Odnalezieni cz.2")

        Kami tylko spojrzała na wydurniającą się przed jej nosem dwójkę uśmiechając się lekko. Ile to już minęło od czasu gdy Lirka dogadywała się tak dobrze z osobą nie należącą do ich wielkiej, jasnofutrej, zwariowanej rodziny? Co prawda osobie postronnej może to nie wyglądać na 'dobre dogadywanie się', ale Kam zbyt dobrze znała swoją kuzynkę by dać się zwieść pozorom. Wszystko wskazywało na to, że znalazła sobie nowego kumpla, a znając ich rodzinny upór szybko to się raczej od niego nie odlepi. Ech... Gdyby był tylko trochę spokojniejszy mogłaby sobie z nim nawet potrenować, do tego jednak przy obecnych reakcjach samca brunetka nie zamierzała dopuścić. Liczyła też na to, że instynkt samozachowawczy Lir zadziała w razie czego odpowiednio i nie pozwoli jej skoczyć Rex'owi do gardła. Ale dobra, dość tego dobrego! Niech się wydurniają jak chcą - jej pozostało zająć się nieprzytomnym koleżką od Dan...
W czasie gdy Lir zrywała boki pod łapą giganta i charczała jakieś dziwne wyrazy uznania zagryzając je wpadającym jej do pyska śniegiem, ona podeszła do leżącego na śniegu chłopaka i przywołała Danie, która jak się okazało kręciła się tuż za nią już od jakiegoś czasu. Ech, odwykło się od tej siostrzanej uwagi i wylewniej miłości.
- Chodź, władujemy go do środka. - Uśmiechnęła się do młodej zarażając się z lekka jej entuzjazmem, który nie opuścił małego ciałka ani na chwilę odkąd się spotkały - Chociaż... - Wstrzymała się, bo umieszczone na jej plecach suche gałązki starannie ułożone w odwrócony koszyczek by nie spadały zbyt ograniczały jej ruchy by mogła zdobyć się na przeciągnięcie tego kłopotliwego młodzieńca do wnętrza jaskini. Po krótkim namyśle uznała, że nie chce jej się latać dwa razy, by odłożyć nadmiar rzeczy, więc znalazła o wiele lepsze rozwiązanie. 
- Trzymaj to! - Zaleciła pogodnie, ściągając z siebie plecionkę i sprawnym ruchem rzucając nią w stronę wilka, który, gdyby nie refleks oberwałby po mordzie. 
Musiał jednak przy tym uwolnić leżącą w zaspie blondynkę, która wykorzystując okazję odskoczyła i przyłożyła mu kolejną śnieżką mając straszny zaciesz z faktu, że został wykiwany. Ten jednak nie zareagował tylko siedział spokojnie trzymając w łapach kulę z mniejszych i większych brązowawych gałązek uzbieranych przez Dan. Nic tylko siedział. To było aż dziwne.
Lira cmoknęła z niezadowoleniem, po czym szerzej otworzyła oczy. A co jeśli go popsuła? Może trafiła białą kulką w nie tę część, w którą trzeba? Dotknięta nagłym przerażeniem podeszła do wilka chcąc mu się przyjrzeć i może obstukać, ale nie pomyślała, że on tylko na to czekał i w chwili gdy postawiła przed nim swoją jasną łapę wbił jej tę cholerną plecionkę na plecy o mało nie pozbawiając jej całkowicie równowagi.
- Przydaj się na coś i trzymaj to. - Mruknął, po czym odwrócił się i powolnym krokiem wszedł do znalezionej przez siebie jaskini. 
Powinny podziękować, że je tu doprowadził, a tymczasem próbują mu zwalić na łeb kolejne zadania. Co on, wolontariusz? Czy wygląda im na kogoś kto para się bezinteresowną pomocą? Ech...

        Kam tymczasem z pomocą Danki wciągnęła do wnętrza Trash'a, którego teraz już całkiem troskliwie ułożyła przy oddalonej od wejścia ścianie, po czym dziewczęta pogoniły Lirę i zabrały się za układanie paleniska. Najpierw starannie wybrały miejsce odpowiednio blisko wyjścia, by dym mógł ulecieć w przestrzeń, jak najdalej nich, ale na tyle blisko by ciepło nie uchodziło z jaskini, następnie wspólnymi siłami oddzieliły gałązki 'na teraz' od tych z zapasu i ułożyły całkiem ładny kopiec rozmawiając przy tym entuzjastycznie. Dawno się nie widziały i miały naprawdę wiele emocji do wygadania... W sumie nadal nie mogły uwierzyć, że spotkały Danię, której miały nie ujrzeć już nigdy na oczy. Kami jednak to spotkanie poruszyło mocniej i zdecydowanie bardziej dogłębnie, ale nie ujawniała chwilowo wzruszenia bazując na ich rodzinnej strategi uśmiechu i rozgadania, a także pewnej beztroskości, co z resztą wychodziło jej całkiem naturalnie. W końcu to ta sama krew! I lata wychowania...
        Ułożywszy wszystko jak trzeba zaczęły rozglądać się za jakąś rozpałką co z początku wyglądało dość nieporadnie i chaotycznie aż Kam przypomniała sobie o trzymanej w plecaczku najprawdziwszej zapalniczce (blaszanej z wygrawerowanymi inicjałami pierwotnego właściciela - zakosiła ją babci) i rzuciła się na rudą, by odzyskać swą własność z trzymanego przez nią plecaczka. Ta pisnęła zaskoczona, ale w końcu zapalniczkę udało się brunetce wydobyć, choć zmagania z wiercącą się siostrunią zabrały jej trochę czasu i energii. Dumna z wyciągnięcia przedmiotu (i z samego faktu jego - nie do końca legalnego - posiadania) usadowiła się przed stertą ułożonych suchości i dumnie uniosła zapalniczkę w górę, tak by dziewczyny mogły się nacieszyć jej widokiem (Lira już parę razy ją widziała, za to Dan nie miała pojęcia, że udało jej się zdobyć coś tak cennego ze zbiorów babuni). Efekt był nieprawdopodobny. Obie jak zahipnotyzowane uniosły oczy w górę i podeszły z obu stron do brunetki, by usiąść przy niej i móc lepiej przyjrzeć się metalowemu cudeńku. Gdy Kam opuszczała rękę, wpatrywały się weń niemal z namaszczeniem (tak, Lira robiła to już któryś raz...), a gdy w końcu uniosła palec (kit z anatomią, w jakim my świecie żyjemy?), by zapalniczkę otworzyć Danka w końcu nie wytrzymała i dała upust swemu zdziwieniu:
- Łooooł... Kamcia, skąd ty to masz? - Zapytała przeciągle nadal całkowicie skupiona na obserwowaniu przedmiotu - Czy to jest... - Zawahała się i przełknęła ślinę. 
O nie, jeśli to należy do babci...
- Tak, Dan, Kami sama ją gwizdnęła! - Wtrąciła się Lira z dumnym wyszczerzem na pysku i zerknęła na rudzielca poprzez plecy kuzynki, dla której podziw wzrósł jej zdecydowanie ostatnimi czasy. 
Z resztą poniekąd zawsze ją podziwiała... Tylko, że przez pewien czas próbowała jej za wszelką cenę dokopać i zdegradować w oczach innych (czy raczej swoich własnych). Ale to dawne czasy. Bardzo dawne...
- NIE! - Krzyknęła Dan i aż podskoczyła - Kami, serio!? TYY!??
Jej ogromne zdziwienie było uzasadnione - każda z sióstr chciała babkę obrabować z jej cennych dóbr, ale wiązało się to z ogromnym ryzykiem, bowiem babcia wcale sobie w kaszę dmuchać nie dawała i młode pannice jak trzeba było to po ogonach prała równo. Nie mówiąc o tym, że miała w zanadrzu status, wiedzę i straszne opowieści, w które nawet ich ojcowie nie śmieli wątpić, a one tym bardziej. Jedna Kam wydawała się porządnie odstawać w tym temacie od reszty - taka grzeczna i poukładana, niemal nigdy się w nic nie pakowała i cieszyła się ogólnym zaufaniem dorosłych. Oczywiście, że chciała osiągnąć to samo co one, jednak nigdy nie dała tego po sobie poznać. A teraz nagle przychodzi i świeci im po oczach takim skarbem!
- N-no, na to wychodzi. - Zaśmiała się brunetka ostrożnie i dokładniej chwyciła zapalniczkę, o którą to się rozchodziło. 
Też była dumna ze swojej zdobyczy, jednak wiedziała z czym wiązał się ten ryzykancki wyczyn... Ale wróćmy na ziemię. Odchrząknęła, poprawiła się na swoim miejscu i już ponownie uniosła palec, gdy nagle coś pstryknęło, zaiskrzyło się  i wycelowało prosto w ognisko, które szybko przyjęło podany mu ogień i rozbłysnęło w półmroku jaskini.
- Długo jeszcze będziecie odprawiać te cyrki? - Mruknął zniechęcony Rex odkładając na ziemię łapę, którą właśnie w sposób lepiej nie opisany rozpalił ognisko, nie mogąc się doczekać ruchu z ich strony. 
Jak na komendę spojrzały w jego stronę racząc go zszokowanym, godnymi uwiecznienia minami, a potem falą ciepłych oklasków, mimo, że było nie było - zepsuł podniosłą atmosferę jaką udało im się wytworzyć. Co tam! Zapalniczka poszła w niepamięć schowana z powrotem do kieszeni plecaka, a jasnowłose zaczęły przesłuchanie zostawiając Kam z jej własnymi myślami. W sumie to nawet ją to ucieszyło. Nadal nie opowiadała z chęcią o swoich ryzykanckich wyczynach - dość, że o nich pamiętała. Więc niech na razie zostanie to przemilczane, a dziewczynom wystarczy fakt, że wiedzą co zdobyła. Tak było najlepiej. 
Uśmiechnęła się do siebie i z powrotem skupiła się na leżącym w kącie chłopaku. Tak, teraz należało się nim porządnie zająć. Zapalniczka miała swoje 5 minut, to i niech on ma. 
Z twardym postanowieniem nie rozpraszania się podeszła ze swym asortymentem do Trash'a podczas gdy Dan i Lira zasypywały Rex'a powodzią natarczywych pytań. Oj, miałby chłop więcej spokoju gdyby zostawił był rozpalanie ognia w rękach dziewcząt. Na co ma jednak narzekać oblegany przez dwie ekscentryczne ślicznotki? Niech się cieszy póki ma okazję, bo zaraz kto inny może przykuć ich uwagę... 

A to już w następnym opowiadanku, tym razem od Trash'a ;3


Kami & Lira x3








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)