wtorek, 25 sierpnia 2015

Od Rex'a do Liry, Dan i Kami - Rodzinka

        - Spoko, stary, hormony ci strzeliły? – mruknęła strzepując z siebie okruszki kory, które samiec zsypał na nią spod łapy, którą oparł o pień nad jej głową.
Nie wiedziała o co mu chodziło, przecież tylko żartowała, a on sie obruszył jakby to było szyderstwo. I tak dla wadery był wyjątkowo męski  (w porównaniu z Husk’iem) i dobrze jej się z nim gadało, myślała, że już załapał ich żarty oraz umiał odróżnić je od powagi (szczególnie, że jej dziewczyny stosunkowo mało używały), a tu proszę... No nic, szybko go trafiło szybko mu przejdzie.
- Wieeeesz, mam tak samo, mnie też się inni boją, widzisz? Mamy coś wspólnego, jak bracia! – z tymi słowami podbiegła do niego, żeby zrównać swój krok z jego (małego jelonka przerzuciła przez plecy, żeby móc rozmawiać) po czym szturchnęła go w ramię z dumnym uśmiechem i zamerdała ogonem.
Rex pojrzał na nią kątem oka i westchnął ciężko dając się swoim nerwom uspokoić, nie miał co się wkurzać, dał do zrozumienia to co chciał, wadera to sobie przyswoiła... Jednak nie miał jakoś ochoty na rozmowy, więc szedł dalej bez słowa.
Lira bezowocnie usiłowała nawiązać jakąś rozmowę, wydusić z niego chociaż jakiekolwiek słowo, jednak Rex gdzieś miał jej starania i nie ważne ile pytań mu zadała, ile tematów wymyśliła on milczał niczym grób.
- Ej, koleś! – dziewczyna wkurzyła się w końcu i stanęła mu na drodze, żeby skupić na sobie jego uwagę (samiec mało jej nie potrącił nim ją zauważył) – Co z tobą? Język w tym wielkim ryju zgubiłeś? – warknęła.
Samiec westchnął ciężko, spojrzał na nią i upuścił swoją zdobycz na śnieg. Irytacja w nim wzrastała, ale stwierdził, że kolejna złość nic nie wskura, tylko zrazi do siebie dziewczynę - jej obojętność na jego wredotę oraz wybuchowy charakter kiedyś się skończy, a on nie chciał sprawdzać jej granic. Dziewczyny były uciążliwe, były gadatliwe, potrzebowały dużo uwagi... I choć nie chciał się do tego przyznać lubił je.
- Czego ty ode mnie oczekujesz? – mruknął.
- Żebyś się odezwał jak do ciebie mówię, a nie mnie zlewał? – odpowiedziała pytamniem na pytanie nie dowierzając, że samiec nie skapnął się jeszcze o co jej chodzi.
- O ile nie zauważyłaś nie miałem jak. – zerknął na leżącą na ziemi ziwerzynę.
- To zrób tak jak ja, tak trudno? – zaproponowała pokazując rudego jelonka przewieszonego przez grzbiet.
- I tak zaraz dojdziemy na miejsce, daj mi się nacieszyć ostatnimi chwilami ciszy, które mi zostały. – rzekł, zabrał rogacza i niespiesznie kontynuował powrotną wędrówkę.
Wilczyca prychnęła niezadowolona, ale nic nie mówiąc ruszyła za nim. Pogada se z nim w jaskini, choć ubolewała nad faktem, że nie mogła rozwinąć rozmowy będąc z nim sam na sam... No ale nic, nadarzy się inna okazja, żeby go pomęczyć...
Tym czasem Rex szedł w lekkiej zadumie, odczasu do czasu sprawdzając węchem lub słychem czy nic podejrzanego się wokół nie dzieje. Zajście przy polowaniu zmartwiło go trochę, jednak przez całą drogę nie wyczuł żadnych martwiących go zapachów, a podejrzanych trzasków i szelestów też się nie dosłyszał, więc wyluzował trochę dając nerwom się uspokoić oraz przestał się spinać za każdym razem, gdy wiatr poruszył nagimi gałęziami drzew.

******

        - O! Mięcho! – Dan radośnie zawołała widząc wchodzącego do jaskini Rex’a.
Zapomniawszy o Trash’u, porzucając polecone przez Kami zadanie rzuciła się niczym wygłodniałe szczenię na rogate zwierzę dobierając się odrazu do najlepszych kąsków.
- Dan! Przecież to nie... A zresztą... – siostra spojrzała na nią krytycznie, jednak kiedy zauważyła, że Danka w poważaniu ma jej słowa i już baraszkuje w truchle wzruszyła ramionami i sama podeszła do ofiary, żeby zapełnić żołądek, który zajęczał żałośnie, kiedy nos wyczuł zapach świerzego mięsa, bacznie jednak obserwowała zachowanie Blizny, któremu to bez pytania gwizdneli obiad.
- Haha, i tyle by było po twoim jeleniu. – zaśmiała się Lira siadając i napoczynając swoją zdobycz.
Rex warknął cicho. Znowu to samo – robiły z niego na siłę dobrodusznego altruistę, który z uśmiechem na japie niesie pomoc innym na lewo i prawo. Samiec nie dał się w to wkręcić wcześniej i też teraz nie miał zamiaru. Złapał Dankę wielkim łapskiem pod brzuch, uniósł ją i rzesunął ją tak, że do dyspozycji miała tylko część od pyska do żeber, a sam połorzył się przy brzuchu oraz nogach, przerzucając jedno łapsko przez ofiarę, żeby zagrodzić do tej części dojście protestującej Dan.
- Ej, Reksi, zabrałeś najlepsze kąski dla siebie, nie bądź taki, podziel się trochę. – burknęła napierając łapkami na jego bark.
- Ciesz się tym co masz. – mruknął i kątem oka pojrzał na Kam, która dobrowolnie przesunęła się na wyznaczoną część, w końcu jeleń nie należał do niej, wypadało sie dostosować.
- A jak ładnie poproszę? – nalegała ruda, która zdążyła wgramolić mu się na plecy oraz w nosie miała dobre wychowanie, instytnkt samo-zachowawczy i te sprawy – Prooszęę?
Rex westchnął (któryś już raz z kolei dziejszego dnia) i wyszarpał małej kawałek z chudego mięska, po czym przerzucił sobie przez ramię, tak że ochłap wylądował Kami prawie na głowie.
- Może być? – wilczur nawet nie czekając na odpowiedź wrócił do jedzenia dając tym samym do zrozumienia, że innej odpowiedzi niż „tak’ nie przyjmuję.
- Dzięki! – zawołała radując się chociaż jednym dobrym kąskiem, później najwyżej uszczknie coś od Lir – Ej, Trash! Chcesz coś? – rzuciła pytanie znad kawałka mięska szczerząc zakrwawione kiełki w uęmiechu.
Czerwonooki spojrzał na nią, na widok kapiącej krwi otworzył tylko szerzej oczy, ale nie ruszył się ze swojego kątka, w którym zdążył się zabarykadowć, potrząsnął głową.
- Nie wpadłyście na to, żeby dać chłopakowi chwilę spokoju? – zaproponował biały wilk – Od momentu, w którym się przebudził znalazł się w kotłowaninie trzech samic, które trajkoczą mu nad głową jak opętane, a jedna co chwila naparza go bo pysku krzywymi sierpowymi.
- Nie zapominajmy też o basiorze, który chciał ulżyć jego „cierpieniom”. – wtrąciła Szalona patrząc na niego znacząco.
Nim wilk zdążył się z zarzutu wybronić Lir zaprotestowała.
- Sam jesteś krzywy. – warknęła.
- Trafnie stwierdzony fakt. – odparł basior na jej zaczepkę, braku oka, blizn i wygryzionych mięśni w paru miejscach uwyraźniły naturalną asymetrię wilczego ciała.
- Phi, ty niby umiesz lepiej zapodać cios? – spróbowała podejść go z innej strony.
- A chcesz się przekonać? – Rex uśmiechnął się diabolicznie.
- Dawaj! – wilczyca wstała strosząc futerko, jednak z niemniej diabelskim uśmiechem.
- Łoooooooł! – Kam zostawiła jedzenie i przyszła włączyć się do wymiany zdań, która nie prowadziła do niczego dobrego – A co wy na to, żeby na przykład skończyć wpierw jedzenie? Jak tak bardzo chcecie bić się po mordach później możecie razem potrenować, a narazie skończcie jeść póki ciepłe. – brunetka spojrzała twardo na kuzynę, która wzruszyła ramionami wracając do pożywienia, a Rex (który nawet nie raczył ruszyć się z miejsca) przez chwilę jeszcze śledził ją wzrokiem nim zatopił kły w kolejnym kawałku mięsa.
Kami również wróciła na miejsce, jednak po drodze szturchnęła baraszkującą w mięsku siostrę. Ta (puszczając mimo uszu całą sytuację) podniosła głowę znad rozerwanej szyji ragacza zerkając na rodzeństwo. Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze spojrzenie, a Kam kiwnęła głową w stronę Blizny, żeby dobitnie dać rudej do zrozumienia o co jej chodzi. Dan nie trzeba było kilka razy powtarzać, załapała w mig co ma zrobić, chapnęła jeszcze dwa kęsy, przełknęła pospiesznie uznając gryzienie go za bezcelowe, po czym wdrapała się samcowi na kark. Jej zakrwawione łapki poplamiły mu śnieżne futro, jednak jemu to nie przeszkadzało i tak był po uszy oraz łokcie ubabrany we wnętrznościach ofiary.
- Te, a opowiesz nam coś o sobie? Mało w sumie o tobie wiemy, ty o nas więcej, ale też niewiele. – zaczęła trajkotać tuż nad porwanym uchem samca.
- Nie musisz mi wrzeszczeć nad głową. – burknął – Słyszę dobrze i na to ucho.
- Dobrze wiedzieć. – uśmiechnęła się do zmasakrowanego radarka zwanego uchem, po czym usadowiła się na głowie samca, choć było jej na niej nieco mniej wygodnie, bowiem teraz wpadała co chwila w turbulencie rozrywając znikającego w oczach jelenia – To jak?
- A co chcecie wiedzieć?
- Jak według ciebie wygląda prosty sierpowy? – rzuciła blondyna znad jelonka niezadowolona, że jej trenowany cios został tak zniesławiony.
- Masz jakieś rodzeństwo? – zagłuszyła kuzynkę Danka.
- Mam. – odparł krótko po chwili zwłoki, Lira prychnęła, głośno dając znać o swoim niezadowoleniu – Później ci pokarzę. – dodał, na co ziolonookiej zaiskrzyły się ślepka.
- Serio? A ilu? Jak ma na imię? – zainteresował się rudzielec – Bo u nas... Ohoho! Co to się u nas dzieje! Rodzeństwa masz po beret, a kuzynostwa, wujostwa i ciotków masz jeszcze więcej! Koniec końców sam już nie wiesz czy należysz do tych, czy też do tamtych, ten tam jest twoim wujkiem? Kuzynem? A może dalekim dziadkiem od strony ojca? Czasem masz problem, żeby wyłapać kto jest twoim rodzicem! Z matką to jeszcze jakoś ujdzie... Ale który samiec jest twoim tatą? Ojoj, powodzenia ci w tym życzę! A kiedy już się dowiesz po miesiącach poszukiwań to okazuje się, że twój kuzyn od strony mamy, ma brata bliźniaka wdowca, którego kochanką jest twoja matka! – po energicznej gestykulacji waderka padła plackiem na łeb basiora, który próbując skupić się na jej słowach aż zaprzestał jedzenia, by nie pogubić się rozgałęzieniach rodziny – A tak w ogóle, masz dzieci?
Kam strzeliła tradycyjnego facepalm’a słysząc wywód siostry na temat ich perypetii rodzinnych. Chodziło jej o to, żeby zagadała czymś tą dwójkę nim rzucą się sobie do gardeł, a nie zaczęła rozrysowywać mu ich drzewko genaologiczne, uświadamiając że ich rodzina to jedno wielkie rozrastające się koło zamknięte.
- To na jakie pytanie ja mam w końcu odpowiedzieć? – Rex zgubił się doszczętnie w wywodzie małej i czuł się jakby do końca już zgłupiał.
- No a jak, na obydwa, po to są pytania, żeby na nie odpowiadać, nie? – wytłumaczyła.
- Aha... Nie, nie mam... – odpowiedział powoli zbierając, na chwile rozprysłe od zawiłej opowieści, myśli.
- A pierwsze? – upomniała się.
- Rake.
- Łooł... Rake i Rex! – zakrzyknęła dziewczyna i zamerdała ogonem – Fajnie brzmi.
- Taa... – samiec spóścił wzrok na rozbebeszonego jelenia – Rake i Rex... – mruknął jakby do siebie...

Fidela? Kolejny etap mojego niecnego planu zakończony! X3

A teraz pisiaj coś zanim utopię Was lejąc tą wodę XD

Rex:

4 komentarze:

  1. O jeny... co ja mam do tego powiedzieć - śmiałam się jak nie wiem, tą naszą paczkę uwielbiam, a to jak opisujesz zachowania dziewcząt jest przewspaniałe - i do podziwiania i do śmiechu >3
    W dodatku historia o rodzinie jaką opowiedziała Dan... TRAFIŁAŚ W SEDNO! No rewelacyjna, ale i tak najbardziej cieszy mnie to, że Rex je znosi i - co więcej! - lubi ;3 Naprawdę przyjemniacko tym bardziej, że razem są nie do powalenia XD
    Tylko jeszcze dla Trash'a trzeba znaleźć tam odpowiednie miejsce... Rex pseudo Alfa i haremiarz, Lira paczkowy kozak vel Motylica, Kami mózg i apteczka grupy, a Danka maskotka i najsłodszy predator >3
    Wielbię po prostu XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie Twa recenzja x3
      Ale fakt - tynk się z bani sypie, gdy się o nich czyta XD
      Brakuje tam tylko Blindwind i jej widelca >3

      Usuń
    2. I na nią przyjdzie czas! Przecież nie możemy zostawić Trash'a w tak BEZPIECZNYM gronie na dłuższy czas. Widelec prosi o swoją porcję uciechy >D

      Usuń
  2. Hell Yeah x3
    Lecz wpierw trzeba wcielić w życie mój niecny plan >D

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami Swoją opinią :)