- Spoko,
stary, hormony ci strzeliły? – mruknęła strzepując z siebie okruszki kory,
które samiec zsypał na nią spod łapy, którą oparł o pień nad jej głową.
Nie
wiedziała o co mu chodziło, przecież tylko żartowała, a on sie obruszył jakby
to było szyderstwo. I tak dla wadery był wyjątkowo męski (w porównaniu z Husk’iem) i dobrze jej się z
nim gadało, myślała, że już załapał ich żarty oraz umiał odróżnić je od powagi
(szczególnie, że jej dziewczyny stosunkowo mało używały), a tu proszę... No
nic, szybko go trafiło szybko mu przejdzie.
- Wieeeesz,
mam tak samo, mnie też się inni boją, widzisz? Mamy coś wspólnego, jak bracia!
– z tymi słowami podbiegła do niego, żeby zrównać swój krok z jego (małego
jelonka przerzuciła przez plecy, żeby móc rozmawiać) po czym szturchnęła go w ramię
z dumnym uśmiechem i zamerdała ogonem.
Rex pojrzał
na nią kątem oka i westchnął ciężko dając się swoim nerwom uspokoić, nie miał
co się wkurzać, dał do zrozumienia to co chciał, wadera to sobie przyswoiła...
Jednak nie miał jakoś ochoty na rozmowy, więc szedł dalej bez słowa.
Lira
bezowocnie usiłowała nawiązać jakąś rozmowę, wydusić z niego chociaż
jakiekolwiek słowo, jednak Rex gdzieś miał jej starania i nie ważne ile pytań
mu zadała, ile tematów wymyśliła on milczał niczym grób.
- Ej, koleś!
– dziewczyna wkurzyła się w końcu i stanęła mu na drodze, żeby skupić na sobie
jego uwagę (samiec mało jej nie potrącił nim ją zauważył) – Co z tobą? Język w
tym wielkim ryju zgubiłeś? – warknęła.
Samiec
westchnął ciężko, spojrzał na nią i upuścił swoją zdobycz na śnieg. Irytacja w
nim wzrastała, ale stwierdził, że kolejna złość nic nie wskura, tylko zrazi do
siebie dziewczynę - jej obojętność na jego wredotę oraz wybuchowy charakter
kiedyś się skończy, a on nie chciał sprawdzać jej granic. Dziewczyny były
uciążliwe, były gadatliwe, potrzebowały dużo uwagi... I choć nie chciał się do
tego przyznać lubił je.
- Czego ty
ode mnie oczekujesz? – mruknął.
- Żebyś się
odezwał jak do ciebie mówię, a nie mnie zlewał? – odpowiedziała pytamniem na
pytanie nie dowierzając, że samiec nie skapnął się jeszcze o co jej chodzi.
- O ile nie
zauważyłaś nie miałem jak. – zerknął na leżącą na ziemi ziwerzynę.
- To zrób
tak jak ja, tak trudno? – zaproponowała pokazując rudego jelonka przewieszonego
przez grzbiet.
- I tak zaraz
dojdziemy na miejsce, daj mi się nacieszyć ostatnimi chwilami ciszy, które mi
zostały. – rzekł, zabrał rogacza i niespiesznie kontynuował powrotną wędrówkę.
Wilczyca
prychnęła niezadowolona, ale nic nie mówiąc ruszyła za nim. Pogada se z nim w
jaskini, choć ubolewała nad faktem, że nie mogła rozwinąć rozmowy będąc z nim
sam na sam... No ale nic, nadarzy się inna okazja, żeby go pomęczyć...
Tym czasem
Rex szedł w lekkiej zadumie, odczasu do czasu sprawdzając węchem lub słychem
czy nic podejrzanego się wokół nie dzieje. Zajście przy polowaniu zmartwiło go
trochę, jednak przez całą drogę nie wyczuł żadnych martwiących go zapachów, a
podejrzanych trzasków i szelestów też się nie dosłyszał, więc wyluzował trochę
dając nerwom się uspokoić oraz przestał się spinać za każdym razem, gdy wiatr
poruszył nagimi gałęziami drzew.
******
- O! Mięcho!
– Dan radośnie zawołała widząc wchodzącego do jaskini Rex’a.
Zapomniawszy
o Trash’u, porzucając polecone przez Kami zadanie rzuciła się niczym
wygłodniałe szczenię na rogate zwierzę dobierając się odrazu do najlepszych
kąsków.
- Dan!
Przecież to nie... A zresztą... – siostra spojrzała na nią krytycznie, jednak
kiedy zauważyła, że Danka w poważaniu ma jej słowa i już baraszkuje w truchle
wzruszyła ramionami i sama podeszła do ofiary, żeby zapełnić żołądek, który
zajęczał żałośnie, kiedy nos wyczuł zapach świerzego mięsa, bacznie jednak
obserwowała zachowanie Blizny, któremu to bez pytania gwizdneli obiad.
- Haha, i
tyle by było po twoim jeleniu. – zaśmiała się Lira siadając i napoczynając
swoją zdobycz.
Rex warknął
cicho. Znowu to samo – robiły z niego na siłę dobrodusznego altruistę, który z
uśmiechem na japie niesie pomoc innym na lewo i prawo. Samiec nie dał się w to
wkręcić wcześniej i też teraz nie miał zamiaru. Złapał Dankę wielkim łapskiem
pod brzuch, uniósł ją i rzesunął ją tak, że do dyspozycji miała tylko część od
pyska do żeber, a sam połorzył się przy brzuchu oraz nogach, przerzucając jedno
łapsko przez ofiarę, żeby zagrodzić do tej części dojście protestującej Dan.
- Ej, Reksi,
zabrałeś najlepsze kąski dla siebie, nie bądź taki, podziel się trochę. –
burknęła napierając łapkami na jego bark.
- Ciesz się
tym co masz. – mruknął i kątem oka pojrzał na Kam, która dobrowolnie przesunęła
się na wyznaczoną część, w końcu jeleń nie należał do niej, wypadało sie
dostosować.
- A jak
ładnie poproszę? – nalegała ruda, która zdążyła wgramolić mu się na plecy oraz
w nosie miała dobre wychowanie, instytnkt samo-zachowawczy i te sprawy –
Prooszęę?
Rex
westchnął (któryś już raz z kolei dziejszego dnia) i wyszarpał małej kawałek z
chudego mięska, po czym przerzucił sobie przez ramię, tak że ochłap wylądował
Kami prawie na głowie.
- Może być? –
wilczur nawet nie czekając na odpowiedź wrócił do jedzenia dając tym samym do
zrozumienia, że innej odpowiedzi niż „tak’ nie przyjmuję.
- Dzięki! –
zawołała radując się chociaż jednym dobrym kąskiem, później najwyżej uszczknie
coś od Lir – Ej, Trash! Chcesz coś? – rzuciła pytanie znad kawałka mięska szczerząc
zakrwawione kiełki w uęmiechu.
Czerwonooki
spojrzał na nią, na widok kapiącej krwi otworzył tylko szerzej oczy, ale nie
ruszył się ze swojego kątka, w którym zdążył się zabarykadowć, potrząsnął
głową.
- Nie
wpadłyście na to, żeby dać chłopakowi chwilę spokoju? – zaproponował biały wilk
– Od momentu, w którym się przebudził znalazł się w kotłowaninie trzech samic,
które trajkoczą mu nad głową jak opętane, a jedna co chwila naparza go bo pysku
krzywymi sierpowymi.
- Nie zapominajmy
też o basiorze, który chciał ulżyć jego „cierpieniom”. – wtrąciła Szalona
patrząc na niego znacząco.
Nim wilk
zdążył się z zarzutu wybronić Lir zaprotestowała.
- Sam jesteś
krzywy. – warknęła.
- Trafnie
stwierdzony fakt. – odparł basior na jej zaczepkę, braku oka, blizn i
wygryzionych mięśni w paru miejscach uwyraźniły naturalną asymetrię wilczego
ciała.
- Phi, ty
niby umiesz lepiej zapodać cios? – spróbowała podejść go z innej strony.
- A chcesz
się przekonać? – Rex uśmiechnął się diabolicznie.
- Dawaj! –
wilczyca wstała strosząc futerko, jednak z niemniej diabelskim uśmiechem.
- Łoooooooł!
– Kam zostawiła jedzenie i przyszła włączyć się do wymiany zdań, która nie
prowadziła do niczego dobrego – A co wy na to, żeby na przykład skończyć wpierw
jedzenie? Jak tak bardzo chcecie bić się po mordach później możecie razem
potrenować, a narazie skończcie jeść póki ciepłe. – brunetka spojrzała twardo
na kuzynę, która wzruszyła ramionami wracając do pożywienia, a Rex (który nawet
nie raczył ruszyć się z miejsca) przez chwilę jeszcze śledził ją wzrokiem nim
zatopił kły w kolejnym kawałku mięsa.
Kami również
wróciła na miejsce, jednak po drodze szturchnęła baraszkującą w mięsku siostrę.
Ta (puszczając mimo uszu całą sytuację) podniosła głowę znad rozerwanej szyji
ragacza zerkając na rodzeństwo. Dziewczyny wymieniły porozumiewawcze
spojrzenie, a Kam kiwnęła głową w stronę Blizny, żeby dobitnie dać rudej do
zrozumienia o co jej chodzi. Dan nie trzeba było kilka razy powtarzać, załapała
w mig co ma zrobić, chapnęła jeszcze dwa kęsy, przełknęła pospiesznie uznając
gryzienie go za bezcelowe, po czym wdrapała się samcowi na kark. Jej zakrwawione
łapki poplamiły mu śnieżne futro, jednak jemu to nie przeszkadzało i tak był po
uszy oraz łokcie ubabrany we wnętrznościach ofiary.
- Te, a
opowiesz nam coś o sobie? Mało w sumie o tobie wiemy, ty o nas więcej, ale też
niewiele. – zaczęła trajkotać tuż nad porwanym uchem samca.
- Nie musisz
mi wrzeszczeć nad głową. – burknął – Słyszę dobrze i na to ucho.
- Dobrze
wiedzieć. – uśmiechnęła się do zmasakrowanego radarka zwanego uchem, po czym usadowiła
się na głowie samca, choć było jej na niej nieco mniej wygodnie, bowiem teraz
wpadała co chwila w turbulencie rozrywając znikającego w oczach jelenia – To jak?
- A co
chcecie wiedzieć?
- Jak według
ciebie wygląda prosty sierpowy? – rzuciła blondyna znad jelonka niezadowolona,
że jej trenowany cios został tak zniesławiony.
- Masz
jakieś rodzeństwo? – zagłuszyła kuzynkę Danka.
- Mam. –
odparł krótko po chwili zwłoki, Lira prychnęła, głośno dając znać o swoim
niezadowoleniu – Później ci pokarzę. – dodał, na co ziolonookiej zaiskrzyły się
ślepka.
- Serio? A
ilu? Jak ma na imię? – zainteresował się rudzielec – Bo u nas... Ohoho! Co to
się u nas dzieje! Rodzeństwa masz po beret, a kuzynostwa, wujostwa i ciotków
masz jeszcze więcej! Koniec końców sam już nie wiesz czy należysz do tych, czy też
do tamtych, ten tam jest twoim wujkiem? Kuzynem? A może dalekim dziadkiem od
strony ojca? Czasem masz problem, żeby wyłapać kto jest twoim rodzicem! Z matką
to jeszcze jakoś ujdzie... Ale który samiec jest twoim tatą? Ojoj, powodzenia
ci w tym życzę! A kiedy już się dowiesz po miesiącach poszukiwań to okazuje
się, że twój kuzyn od strony mamy, ma brata bliźniaka wdowca, którego kochanką
jest twoja matka! – po energicznej gestykulacji waderka padła plackiem na łeb
basiora, który próbując skupić się na jej słowach aż zaprzestał jedzenia, by
nie pogubić się rozgałęzieniach rodziny – A tak w ogóle, masz dzieci?
Kam
strzeliła tradycyjnego facepalm’a słysząc wywód siostry na temat ich perypetii
rodzinnych. Chodziło jej o to, żeby zagadała czymś tą dwójkę nim rzucą się
sobie do gardeł, a nie zaczęła rozrysowywać mu ich drzewko genaologiczne, uświadamiając
że ich rodzina to jedno wielkie rozrastające się koło zamknięte.
- To na
jakie pytanie ja mam w końcu odpowiedzieć? – Rex zgubił się doszczętnie w
wywodzie małej i czuł się jakby do końca już zgłupiał.
- No a jak, na
obydwa, po to są pytania, żeby na nie odpowiadać, nie? – wytłumaczyła.
- Aha...
Nie, nie mam... – odpowiedział powoli zbierając, na chwile rozprysłe od zawiłej
opowieści, myśli.
- A
pierwsze? – upomniała się.
- Rake.
- Łooł...
Rake i Rex! – zakrzyknęła dziewczyna i zamerdała ogonem – Fajnie brzmi.
- Taa... –
samiec spóścił wzrok na rozbebeszonego jelenia – Rake i Rex... – mruknął jakby
do siebie...
Fidela?
Kolejny etap mojego niecnego planu zakończony! X3
A teraz
pisiaj coś zanim utopię Was lejąc tą wodę XD
Rex:
O jeny... co ja mam do tego powiedzieć - śmiałam się jak nie wiem, tą naszą paczkę uwielbiam, a to jak opisujesz zachowania dziewcząt jest przewspaniałe - i do podziwiania i do śmiechu >3
OdpowiedzUsuńW dodatku historia o rodzinie jaką opowiedziała Dan... TRAFIŁAŚ W SEDNO! No rewelacyjna, ale i tak najbardziej cieszy mnie to, że Rex je znosi i - co więcej! - lubi ;3 Naprawdę przyjemniacko tym bardziej, że razem są nie do powalenia XD
Tylko jeszcze dla Trash'a trzeba znaleźć tam odpowiednie miejsce... Rex pseudo Alfa i haremiarz, Lira paczkowy kozak vel Motylica, Kami mózg i apteczka grupy, a Danka maskotka i najsłodszy predator >3
Wielbię po prostu XD
Cieszy mnie Twa recenzja x3
UsuńAle fakt - tynk się z bani sypie, gdy się o nich czyta XD
Brakuje tam tylko Blindwind i jej widelca >3
I na nią przyjdzie czas! Przecież nie możemy zostawić Trash'a w tak BEZPIECZNYM gronie na dłuższy czas. Widelec prosi o swoją porcję uciechy >D
UsuńHell Yeah x3
OdpowiedzUsuńLecz wpierw trzeba wcielić w życie mój niecny plan >D