Trzy wadery
zagłuszające spokój jego samotnego życia – był w stanie zdzierżyć, kulącego się
w kącie uległego Trash’a, który udawał, że go nie ma w tej zakrwawionej jaskini
i myślami już uciekał gdzie pieprz rośnie przed tymi satanistami rozpoczynącymi
swoje obrzydliwe obrzędy rzucania się czyimś mięsem (które (o zgrozo! Teraz
sobie dopiero uświadomił) mogło należeć do niego) – był w stanie zdzierżyć,
dwóch intruzów wesoło wpierdzielających się bez zaproszenia na jego teren,
zapoznających się z jego pseudo-mini-stadkiem i zachowujących się jakby byli u
siebie wśród starych znajomych – był w stanie zabić...
Husk’a już
dawno uznał za niepotrzebne ogniwo, nie zagrażające nikomu i niczemu. Jego
instynkty może przysłaniały mu rozsądek, ale nie na tyle, żeby nie mógł
zauważyć z jaką chęcią samiec by się stąd wydostał, jak bardzo chciał ponownie
zostać sam, sam jeden na tym mrozie, byle by mieć cisze i spokój od całego
świata. Już wolał zamarznąć w tej dzikiej puszczy wśród srogich śniegów niż
spędzić kolejne 5 minut wśród tych rozwrzeszczanych bab, rudego demona i
białego zabójcy – Rex to widział (w sumie zauważyć to mógł każdy oprócz Liry i
Dani, z których jedna nie oszczędzała dyscypliny fizycznej, a druga integrowała
go ze wszystkim co żywe i się rusza) dlatego też młodzik został wykreślony z
jego czarnej listy wrogów oraz uznany za niewartego uwagi śmiecia.
Za to rudzielec
i wilk, którzy wparowali do jaskini bez żadnej dyskrecji, drąc mordy wraz z
dziewczynami, pętając się tu i ówdzie bez stresu, na luzie jakby to oni byli
(psuedo) przywódcami tego (pseudo) mini-stadka działali na wilczura jak
czerwona płachta na byka, drażniąc wszystkie zmysły, wysyłając tyle
pobudzających bodźców, że samiec momentalnie zapomniał o jedzeniu. Spiął
mięśnie, a zabójczy wzrok wbił w przybyszów obserwując każdy ich ruch, każdy
gest... Beztroscy... Pewni siebie... Weseli... Towarzyscy... Idealny materiał
na wroga, materiał na przeciwnika, który bez zastanowienia jest skory podważyć
jego autorytet, zjednać sobie zaufanie wader, obrócić je przeciwko niemu i
wygryźć go z jego terenów, z jego własności...
Agresja
wzrastała w nim z każdą sekundą, z każdym słowem wypowiedzianym przez intruzów
- motała jego myśli, tłumiła zdrowy rozsądek, który z lat doświadczeń nawet nie
próbował przebić się przez grube mury morderczych instynktów. Samiec powoli
podchodził, w głowie układając już sobie plan jak którego rozszarpać, które
organy wyrwać najpierw i na ile części je rozerwać...
Niczego nie
świadoma grupka gawędziła dalej wesoło, zapoznając się, integrując, zagłuszajac
kompletnie ciężki chód samca - którego nogi uginały się z każdym krokiem
gotując się do ataku, jego chrapliwy oddech – który dopiero gdy przerodził się
we wściekły, gardłowy warkot dotarł do uszu zebranych i wtem zapadła cisza...
Rex mierzył rozjuszonym
spojrzeniem przybyłą dwójkę, których rozweselone pyszczki nagle przybrały
grobowy wyraz, a rudzielec cichaczem wpełzł pod swojego kompana, żeby wrazie niespodziewanego
ataku ucierpiała jego nowa buźka, z którą nie zdążył się jeszcze zżyć niż jego
pysk, do którgo zdołał przywyknąć przez te pięć lat lisiego życia.
- A to jest
Rex! Kochani, poznajcie się! – zawołała Dania, która jak zwykle jako pierwsza
odnajdywała się w niezręcznych/dziwnych/wiszących na włosku (tak jak ta)
sytuacjach, po czym oparła się plecami o przednią łapę basiora jakby jej nacisk
miał go powstrzymać przed ruszeniem się z miejsca. Samiec postąpił krok do
przodu, a mała jedynie szurnęła tylnymi łapkami po skale przesuwając się wraz z
jego łapą – Choć... Może lepiej zostańcie gdzie siedzicie, poznawanie się z
bliska jest przereklamowane, trzeba myśleć nowocześnie, w dzisiejszych czasach
dużo osób... – kolejny krok - ...Poznaje się... – cichy warkot - ... Na
odległość? – szczerząca się głupio Danka już leżała na brzuchu całym ciężarem
uwieszając się na przedniej łapie samca, którą basior wstrząsnął energicznie,
pozbywając się nieznacznej przeszkody.
Lira i Kami
dzielnie siedziały na przeciwko Blizny osłaniając tym samym nowych przybyszów,
jednak niewiele to dało, gdy potężny samiec na upartego wszedł między nie
rozbijając ich mały murek na boki oraz stając naprzeciwko intruzom, górując nad
nimi wzrostem. Wilczur nachylił napakowany ostrymi kłami pysk nad białym (w
większej części) wilkiem, który skórczył sie nieco nie chcąc przyglądać się z
aż tak bliska wyszczerzonym po nasady dziąseł kłom.
- P-po co te
nerwy? – zapytał przyjacielsko nowy chcąc jakoś załagodzić sytuację nim pożegna
się ze swoim nowo zdobytym ciałkiem – Złość piękności szko... – wściekły ryk
przerwał jego wypowiedź.
Sylaba „dzi” stanęła
mu w gardle, nie był w stanie jej wydusić, bowiem istniała szansa, że jeżeli
teraz to zrobi będzie to ostatnia sylaba jaką w życiu wypowie...
- Jeden zły
ruch... – wychrypiał Rex przez zaciśnięte kły, a jego słowa były trudno
zrozumiałe przez warkot, który wyrywał mu się z gardzieli – Jeden fałszywy
gest... – basior zaczął okrążać dwójkę powolnym krokiem, nie zmniejszając
minimalnej odległości jaka między nimi była, a pomarańczowe płomienie błyskały
w jego pysku – Jakiekolwiek złe intencje... – rozwścieczony wzrok
przypominający ogłupiałe spojrzenie opętanego wbity był w bursztynowe oczy, w
których widać było strach, maskowany powagą, jednak przed weteranem nie dało
się go skryć, najmniejszą jego oznakę, najdelikatniejsze jego odczucie on
zawsze wychwytywał, bowiem było to doznanie, które uwielbiał wywoływać u swych
rywali, napawał się każdą jego namiastką, nawet niewielka dawała mu siły, pobudzała jego
rozeźlone zmysły – A to wasze oragany będą pałętać się po ziemi... – ognisty krąg
zapłonął wokół dwóch przybyszów tak blisko ich łap, że aż parzyło ich rozgrzane
powietrze – I wasze kości będą płonęły w ogniu...
- On tylko tak
żartuje! On żartuje! Naprawdę! Serio, to taki nasz... Em... Dowcipniś, tak,
dowcipniś pierwsza klasa, hehe, niezły co nie? Efekty specjalne i w ogóle... –
Danka znów próbowała wybić samca z amoku i jakoś odwrócić jego uwagę, jednak jej
słowa nawet nie zarejestrowały się w jego świadomości, a przyjacielskiego
szturchańca nawet nie poczuł, był zbyt skupiony na swej ofierze, na jednej
myśli - „wróg”.
Dwójka
spojrzała z powątpiewaniem na rudą waderkę, która sama w ogóle nie wierzyła w
swoje słowa, ale próbowała je im przekazać tak przekonująco jak tylko mogła.
Nagle biały wilk zachichotał nerwowo zdając się na słowa dziewczyny, w końcu
był poetą – wiele osób w swoim życiu spotkał, wielu artystów, którzy mieli
najdziwniejsze pomysły oraz najwybitniejsze talenty. Może ten tu po prostu był
aktorem? Przerażająco realistycznym, wczuwającym się w rolę aktorem, który
chciał ich tylko tak miło powitać?
- Uf... Hehe, a
przez chwilę serio myślałem, że rozszarpiesz nas na strzępy. – uśmiechnął się
na powrót przyjaźnie, jednak jego mięśnie wciąż były spięte.
Szalona Dan
szczęśliwa z efektów swojej pracy odetchnęłą z ulgą uspakajając swoje dziko
bijące serce.
- No widzisz?
Przekonujący prawda? Wybitny talent, mówię ci, jaja są z nim nie raz są jak
berety! – oboje z samcem zaśmiali się
już luźniej – Mówimy na niego...
Tego było za
wiele - wpierw wtargnął na jego teren, zaczął jednoczyć sobie jego wadery, a
teraz śmiał mu się prosto w twarz, lekceważąc jego autorytet oraz pozycję,
traktując go jako jeden wielki żart...
Nagle śmiech
białego chłopaka został przerwany, Dan pisnęła cicho, a lis stracił dach nad
głową, gdy wielkie łapsko zmiotło poetę z nóg chwytając go za szyję, zaciskając
się wokół niego niczym wąż z przerażającą siłą i przygważdżając go do ściany
jaskini.
- Blizna... – dokończył
zdanie Szalonej zachrypniętym szeptem przesączonym nienawiścią...
I jak wrażenia?
>3
Ooooo...To teraz Leo może pobawić się ogniem i środkami wybuchowymi? x3 Doprowadzę Rex'a do szału, ale w końcu raz się żyje ;-;
OdpowiedzUsuńKuście los, kuście x3
UsuńNie zpominaj jednak, że spryt i szybkość ma swoje granice, pamiętasz jakaś jadkę zrobił z Raph'em XD
O właśnie! Opowiadanko od Raph'a by się przydało i Bran, Kocie ;)
I pamiętaj, że jakby co masz moje dziewczęta do dyspozycji - wszak nie będą stać z założonymi rękami i patrzeć jak im się pożera nowych kolegów! x3
UsuńWszyscy przeciwko mnie *^*
UsuńZrobił Raph'owi jatkę bo TY jej chciałaś i pozwoliłam ci Drzazgę poturbować. Jaskra NIE ZEZWALAM w żaden sposób oszpecać. Blizny byłyby wbrew jego charakterowi. Leo się to samo tyczy *^*
UsuńTu się przyliże, tu się przyklepie, doklei się na taśmę tu i ówdzie i będzie wyglądał jak nowy XD
UsuńO tak - Kami da ziółka, Lira napluje, Danka przyklepie x3
UsuńTrash popatrzy.
A w Leo obudzą się instynkty mordercy gdy zobaczy co wam wyjdzie -,-
UsuńA co ma wyjść? Picuś glancuś - tak jak Lira napluje tak nikt nie napluje, tak jak Dan przylepi tak nikt nie przylepi, tak jak Trash popatrzy tak nikt nie popatrzy, tak jak Kami... Dobra, nie będę, bo dziwnie zabrzmi XD
UsuńTen komentarz oznaczam jako swój ulubiony! XD
UsuńGdzie są gwiazdki trofealne!? *^*
* - trzymaj x3
Usuń