- Przejdą mostem po drugiej stronie wyspy. W sumie to mogą iść po lodzie o ile znów nie pęknie. - Powiedziała Andromeda patrząc za odchodzącym Rex'em i Danią - Biedacy, pewnie się rozchorują na następny dzień. Powinniśmy ich bardziej pilnować.
- Nie przejmuj się, dadzą sobie radę. - Powiedział Hakai i ruszył gdzieś w las nad jeziorkiem pozostawiając wilczycę samą.
- Gdzie idziesz? - Spytała Andzia ruszając za nim, ale wilk przyspieszył - Ej! Hakai! - Krzyknęła gdy wilk zaczął biec przed siebie jak wariat.
Andromeda ruszyła jednak za nim z uśmiechem. Bieganie za swoim partnerem - najlepsza zabawa na świecie! Zasady są proste, biegniesz aż dogonisz, wywalasz się na partnera, a później się śmiejecie tak, że cały las słyszy wasz przeraźliwie głośny i wariacki śmiech. Ale czy mogło być inaczej? Czy w innym wydaniu ta zabawa byłaby fajna? Oczywiście, że nie! Tylko z tymi zasadami ta zabawa była ciekawa. Tu trzeba się wywalić i się śmiać na całego. Andromeda znając zasady przyspieszyła wymijając każde drzewo, które dosłownie przed nią co sekunda wyrastało z ziemi. Śnieg był niejakim utrudnieniem, ale gdyby wilk jej zniknął mogła by bez problemu pójść po jego śladach. Nie potrzebowała tego jednak gdyż powolutku udawało jej się nadrabiać stratę. Niestety po kilku minutach Hakai przyspieszył albo to ona zwolniła. Postanowiła się jednak zdać na siłę w tylnych łapach, które teraz pracowały jak nigdy. Zebrała w sobie całą siłę i ponownie przyspieszyła doganiając wilka, który przed nią uciekał. Po około dziesięciu minutach Andromeda zdołała dogonić czarnego jak smoła wilka, który nie zwracając na nią uwagi nadal biegł przed siebie. Andromeda biegła tuż obok niego w nieznanym im kierunku, a jednak oboje mieli tę samą trasę. Jakby oboje mieli jeden cel, jakby widzieli dokładną linię mety, wyznaczoną trasę. Biegli tak jeszcze bardzo długo gdy nagle przed ich oczami ukazało się coś dziwnego. Coś czego Andromeda jeszcze nigdy nie widziała na oczy. Dwa wilki po kilku minutach dostrzegły budowlę. Coś czego, nie potrafił robić żaden wilk, to nie mogło być dzieło wilka. Jakieś inne zwierzę musiało tu być kiedyś przed nimi.
Kamienny, ale nie wysoki mur krył równie niewielki, ale kamienny pałacyk. Miał zniszczony dach i zniszczone okna. Andromeda wraz z partnerem zwolnili przy bramie zamieniając swój bieg w wolny chód. Rozglądali się obserwując mały pałacyk, na który jeszcze nigdy tu nie trafili. Mieszkali tyle czasu i nie zdarzyło się tu nikomu trafić. Na to w każdym razie wychodziło, bo nikt nie chwalił się odkryciem zamku na ich terenach. W sumie to latem i późniejszą wiosną było go pewnie ciężko dostrzec, ponieważ tuż obok pałacu rosły ogromne drzewa, które z pewnością dobrze zasłaniały pałacyk, czy jak tam się nazywała ta kamienna budowla.
- Jak myślisz, czy możemy tu być? - Spytała szeptem Andromeda szukając oznak życia, co jakiś czas spoglądając na bramę, którą zdążyli już minąć.
Kto wie, może jednak ktoś tu mieszka? Choć na śniegu nie było żadnych śladów świadczących o tym by ktoś tu jednak przebywał.
- Nikogo tu nie ma więc chyba tak, poza tym to coś jest na naszych terenach.
- Wejdziemy do środka? - Spytała Andromeda patrząc na dziurę w drewnianych drzwiach.
Z pewnością by się zmieścili. Najwyżej byliby nie proszonymi gośćmi.
- Jasne, przecież nie zostawimy tego tak. Trzeba sprawdzić czy ktoś tu jest. - Odpowiedział Hakai mówiąc równie cicho jak Andromeda, która robiła to ze względu na bezpieczeństwo.
- Masz rację. Ciekawe kto to zbudował? - Spytała, a wilk odpowiedział jej wzruszeniem ramion, oznajmiając jej tym, że nie zna odpowiedzi na jej pytanie - W takim razie później spytamy Alvy, ona się na tym zna. - Powiedziała, obserwując budowlę, która kiedyś musiała być naprawdę piękna. - Jeśli nikt tu nie mieszka to chcę naprawić ten dach i ogólnie to wszystko jakoś... Naprawić.
- Jak ty to niby zrobisz?
- Jestem w o tyle dobrej sytuacji, że należę do raczej normalnych wilków i na coś wpadnę. - Powiedziała Andzia podnosząc lekko głowę z szerokim uśmiechem - A ty mi pomożesz, o ile swoimi dziecięcymi pomysłami nie zniszczysz tej budowli jeszcze bardziej. - Szkoda, że ich zabawa nie dobiegła końca.
Oboje powinni teraz leżeć w śniegu i się śmiać tak, że by ich rozbolały brzuchy po kilku minutach. No cóż, może następnym razem to zrobią, bo teraz mieli lepsze zajęcie.
~Hakai? Pisaj dalej bo ja nie mam weny~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)