Samiec stał ogłupiały. Wszystko stało się tak szybko -
jeszcze przed chwilą stał sam z Andromedą w mrocznej ciszy opuszczonego (tak im
się zadawało) pałacyku, a w drugiej doskoczył do nich wiewiórko podobny biały
wilk i nim Hakai zdążył cokowliek powiedzieć ta już zdążyła obejść ich kilka
razy, obwąchać i przedstawić się z małym uśmiechem na ustach jako Misa. Samiec
już miał jej na to odpowiedzieć, kiedy przed oczyma wyskoczyła mu kolejna
postać, wpiła swoje spojrzenie w jego i z wyszczerzem na pysku melancholijnym
głosem przedstawiła mu się jako Zira, podtykając mu swoją łapę pod nos. Lekkie
zdziwienie ogarnęła wilka, nie wiedział czy wrócić się oraz przywitać z małą
wilczycą, która z pretensją patrzyła na koto-podobną samicę lub spojrzeć na
Andromedę, która zjeżyła się na gesty przybyłej, czy też odrazu zająć się pumą,
która z każdą chwilą zmniejszała odległość między nimi.
- Ha – Hakai... – mruknął ogłupiały kierując te słowa do
obydwu dziewczyn – Ekhem... – odchrząknął pozbywając się głupkowatego
zdziwienia z pyska i cofnął się o krok, siadając – Jestem Hakai, a to
Andromeda, witajcie na naszych ziemiach. – z tymi słowami uścisnął łapę
kotowatej, która niczym magnez przylgnęła do niego.
- Miło mi cię poznać. – rzekła Zira miłym tonem,
zatrzepotała rzęsami zlewając kompletnie drugą Alfę, która stała z boku
zabójczym spojrzeniem gapiąc się na nowoprzybyłą w każdej chwili gotowa
strzelić i rzucić jej się do gardła.
- Mi ciebie również. – wymamrotał czerwonooki, który
niezręcznie poczuł się tak blisko obcej mu osoby.
Miły, słodki zapach samicy wypełnił jego nozdża motając
mu w zmysłach, a zimne oczy zahipnotyzowały jego spojrzenie, którego nie był w
stanie od niej oderwać.
- Twoje tereny powiadasz? – zagaiła – Masz w takim razie
watahę? Czy też mieszkasz sam na tych rozległym
terenach?
Samica mówiła powoli i spokojnie, jej głos niczym cichy
syreni śpiew wciągał umysł wilka w stuprocentowe skupienie na niej, prowadząc
go na swoją zgubę (szczególnie z Andzią tuż obok).
- Mamo... – mruknęła Misa przewracając oczyma i łapiąc
się jedną łapą za głowę, „Znowu to samo”, pomyślała z irytacją.
Samica spiorunowała małą kątem oka spojrzeniem. Czy ta
gówniara musiała się zawsze wcinać? Nie dość tego, że uprzykszała jej życie na
każdym kroku to jeszcze robiła jej przed wszystkimi wstyd mówiąc, że jest jej
córką.
Odpowiedzi na pytania zadane Alfie jednak nie dane jej
było usłyszeć z ust czerwonookiego, który właśnie odzyskał trzeźwość umysłu,
znalazł język w gębie i chciał się wycofać z tego wszystkiego nim sprowokuje
Andromedę, jednak zbyt późno zdołał się opanować, bowiem czarnej samicy
strzeliły w tym momencie nerwy i wparowała w to całe przedstawienie...
Andzia? Czyń honory wściekłej partnerki XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)