No cóż, mam
nadzieję, że w końcu ktoś się przypałęta, żeby mi pomóc bo długo mi zajmie
takie dochodzenie do Chwasta, zwłaszcza z tym wszystkim co mnie teraz
obciąża... Szkoda, że Chris mnie olał. Przydałby się, ale nie! Normalności mu
się zachciało, też mi coś! Pfffffffft...
Myśląc o tym
wszystkim dostrzegłam po prawej stronie sporego wilka o ciemnokrwistym futrze z
demonicznym charakterkiem. Wydał mi się dziwny, ale też idealnie pasujący do...
nas. Zbliżył się trochę, choć miałam wrażenie, że nie bardzo mu to leżało.
- Jest tu jakaś
wataha? - zapytał trochę cicho, chrapliwie i nisko.
Przekręciłam
głowę, żeby lepiej się mu przyjrzeć i móc coś powiedzieć, ale gałązka mi to
uniemożliwiała. Zaczęłam się trochę wiercić, żeby w końcu ową ozdobę przesunąć
w dobre miejsce, ale wyszło z tego tyle, że jeden z pakunków połaskotał mnie
pod nosem, a to z kolei spowodowało potężne kichnięcie. Wilk skrzywił się z
ironicznym uśmiechem na widok tego co się stało. Bowiem wszystkie pakunki i
bibeloty które niosłam, wpadły w śnieg. Przeklęłam siarczyście i schyliłam się
po rzeczy.
- Ekhem -
usłyszałam. A, no tak! Zapomniałam kompletnie.
- Ach tak. Em,
jest wataha, właśnie tam zmierzam. Zaprowadzić cię? - odparłam nieuważnie.
Byłam zbyt skupiona na zbieraniu pakunków.
Wilk skinął
lekko, niezbyt zauważalnie.
- Ok, to chodźmy
tylko... O, i już - powiedziałam bardziej do siebie niż do wilka.
Chyba nie jest
zbyt rozmowny, pomyślałam. No cóż, nie pierwszy raz będę gadać za dwóch,
przeważnie tak było kiedy trafiałam na milczące wilki. Gadałam tylko po to, żeby
nie słyszeć ciszy, której tak nie cierpię.
- No, to może ci
trochę opowiem, co ty na to? - Oczywiście, nie odpowiedział ale nie
spodziewałam się tego. - Wataha nosi nazwę Nieznanych Wariatów. Alfami są Hakai
i Andromeda, niby nie para ale wiesz, ja tam myślę, że to się niedługo zmieni.
Nie znam się ale to jest zbyt widoczne... Chociaż może już się zmieniło...
Wiesz, bo nie było mnie kilka dni w watasze, nastąpił mały wypadek i...
Zgubiłam się. Ale nie o mnie teraz gadamy. W każdym razie Hakai i Andzia są
Alfami, dobrymi i wyluzowanymi. Nie ma z nimi problemu. Jest też Blindwind,
moja dobra przyjaciółka i kuzynka Hakai. Jest niewidoma ale radzi sobie
niewiele gorzej od zwykłego wilka. Pomaga jej w tym Renji, jej kruk. Takie oczy
Blind. Nie ma z nią problemów, jest serio fajna. Zwariowana, ale fajna. Mamy
też Zafiro, brata Andromedy. Trochę gbur i cichy mieszkaniec, ale da się z nim
żyć, choć za sobą nie przepadamy. No, i oczywiście Brego. Ogromna hybryda,
która ma poprzestawiany mózg, mówi o sobie w dwóch osobach, wiesz takie
rozdwojenie jaźni. Uważaj na swoje rzeczy, jak coś się błyszczy to nie ujdzie
uwadze Brego. Nie wiem, czy ktoś nie doszedł do nas przez ten czas kiedy mnie
nie było więc... Możliwe, że jest nas więcej. Ale to się okaże za niedługo. O,
chyba widzę Chwasta - zakończyłam przemówienie. Wilk nie odezwał się ani
słowem. - Ech, no dobra to powiedz mi przynajmniej jak masz na imię, Milczący.
- Varen. I wcale
nie jestem milczący, po prostu nie lubię gadać tyle co ty - mruknął.
-
Łaaaaaaaaaaaaaał, aleś się nagadał. Nie boli cię gardło?
Varen zmierzył
mnie krytycznym wzrokiem, ale nic nie powiedział. Westchnęłam ciężko i
wywróciłam oczami. Po czym uświadomiłam sobie, że zapewne za chwilę zobaczę się
z Blind i resztą watahy.
- Jenna! -
usłyszałam ryk. A, ale to nie na ten krzyk czekałam. Obejrzałam się do tyłu, przez
co kilka ozdób spadło w śnieg ale już wiedziałam, kogo zobaczę.
- Chris, do
cholery co ty tu robisz?! - wrzasnęłam, upuszczając resztę pakunków. Varen
patrzył na nas z zaciekawieniem, ale nie aż takim, żeby się odezwać.
- Ja...
Przemyślałem to. Źle to wszystko wyszło i... Przepraszam. Nie chciałem cię
zranić, chodzi o to, że... - zaczął trochę zdyszany mój Malowany były kumpel.
- Daruj sobie,
Chris. Powiedziałam, że jak wrócisz to zrobię z twojego tyłka tatara dla ptaków
więc spadaj, chyba że lubisz być tatarem - warknęłam. Usłyszałam prychnięcie ze
strony Varena, ale gdy spiorunowałam go wzrokiem, przybrał tradycyjną maskę.
- Dżej, daj
spokój. Oboje wiemy, że tego nie zrobisz więc... Po prostu się uspokój i daj mi
to wyjaśnić.
- Och, weź się
ogarnij. Słyszysz się w ogóle?! Brzmisz jak główny frajerski bohater z równie
jak on gównianej opery mydlanej albo serialu. Zejdź mi z oczu. Poszukaj sobie
swojej normalnej rodziny i partnerki.
- Nie chcę.
- Ojej, nie
chcesz tak? No dobrze, znajdziemy ci inną zabawę - Gadałam jak do szczeniaka,
ale to Chris się tak zachowywał. - Ale na razie muszę zaprowadzić Varen’a do
Alf, więc łaskawie się zamknij i czekaj tu. Pogadamy później.
- Dobrze. Ale
wróć.
Wywróciłam oczami
i zebrałam tobołki. Chris oczywiście rzucił się żeby mi pomóc, ale tylko
uniosłam łapę by go zatrzymać i warknęłam cicho.
- Kto to był? -
zapytał po chwili Varen.
- Ktoś, kto nie
jest wart rozmowy.
- Twój były?
- Co?! Weź się
przymknij, wolę jak siedzisz cicho niż jak gadasz takie głupoty.
I faktycznie,
siedział cicho do czasu kiedy doszliśmy pod Chwasta. Zostawiłam w swoim koncie
prezenty otoczone mgłą, którą wytworzyłam za pomocą Iluzji i poszliśmy szukać
Hakai. Jednak po drodze wpadliśmy nieoczekiwanie na Blindwind.
- Cześć Blind! -
zawołałam, będąc jakieś kilka metrów od kumpeli.
Ta odwróciła sie
z miną jakby ducha zobaczyła i ruszyła na mnie jak torpeda piszcząc, płacząc i
śmiejąc się jednocześnie.
- O matko -
mruknęłam a parę sekund później leżałam na śniegu ściskana przez białą waderę.
<Blind? Varen,
nie bój żaby wrócimy do ciebie zaraz <default smiley> :D >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)