czwartek, 23 kwietnia 2015

Od Aspen do Wszystkich - Cięzki Poranek

        Tej nocy nie było mi chyba dane się wyspać. Rany na boku piekły, a całym moim ciałem wstrząsały konwulsje. Przewracałam się z boku na bok. Rana była zbyt płytka by sprawiać mi takie kłopoty. Zakażenie również nie wchodziło w grę, w końcu się opatrzyłam. Jad! Teraz dopiero sobie przypomniałam o tym detalu o jakim wspominała Alva. Byłam tak pochłonięta "zabawą" z ferdalami, że zapomniałam o tym fakcie. A teraz gdy sobie przypomniałam, było za późno. W gorączce odpłynęłam w ciemność.
Obudził mnie cichy trzask gałązek tuż nad ranem. W półmroku niedaleko mnie przechodził młody potwór z którym wcześniej już się zetknęłam. Wyglądał marnie, ciężko sapał i powłóczył nogami. Był ledwo żywy, moje rany zebrały żniwo. Uniosłam się i wystrzeliłam jak strzała jednym ciosem skręcając cienki kark. Teraz widziałam, że prócz ran przeze mnie zadanych miał też kilka innych. Czyżby inne ferdale mściły się na nim za porażkę jaka poniósł ze mną w walce?
-Już nie śpi?- Niedaleko mnie odezwał się cichy głosik. 
Zamrugałam, w pierwszej chwili myślałam że mam przed sobą małego jelonka, ale nie... Był to wilk z rogami. Teraz dopiero zauważyłam, że mój wzrok, tak doskonały zazwyczaj, teraz nieco szwankował. Przestraszyłam się, ale zaraz uspokoił mnie głos waderki.
-Przytępione zmysły to jeden z skutków jadu jaki płynął w jej żyłach. Ale Silva już cię wyleczyła, za chwilę powinno przejść.- Wyjaśniła. Racja, wczoraj rany dokuczały, miałam też gorączkę i drgawki, teraz objawy zniknęły a ja czułam się doskonale. Może byłam trochę obolała, ale nie czułam już nic dziwnego -Silva znalazła samice w złym stanie i wyleczyła. Silva nie może zostawić dziecka lasu na pastwę losu.- Imię, które tak często powtarzała, było pewnie jej imieniem, dlatego nie pytałam o nie.
-Kim jesteś? Znasz mnie może?- Zapytałam, tak jak mówiła, zaczynałam odzyskiwać swój sokoli wzrok. I mogłam się jej uważniej przyjrzeć. 
Mimo takiej małej postury było w niej coś co budziło respekt.
-Silva Bane jest leśną zmorą i duchem lasu, i Silva cię nie zna, ale jeśli jesteś już zdrowa Silva wróci do obowiązków. Silva nie może pozwolić potworom niszczyć jej lasu.- Oznajmiła odwracając się i odbiegając. 
Nie wiem czemu ruszyłam jej śladem, nim jednak zdążyłam zrobić kilka kroków na drogę wyskoczył mi szary wilk.
-Nareszcie cię znalazłem.- Odpowiedział basem i spojrzał mi w oczy.
-Znasz mnie?- Zawyłam uradowana. 
W odpowiedzi jednak wilk uśmiechnął się parszywie.
-Znam? Dobre sobie...- Wskazał na bliznę szpecącą jego pysk. 
Rozpromieniłam się mimo jego niemiłego nastawienia.
-Skąd mnie znasz? Wiesz coś o mnie? Jak długo się znamy? Kim jesteś i kim ja jestem?- Zadawałam serie pytań a basior obnażając kły podchodził powoli.
-Wiem jedynie, że zaraz będziesz martwa.- Warknął i rzucił się na mnie. 
Coś we mnie drgnęło. Jakby włączyła się inna ja. Mój uśmiech zmienił się w paskudny i przenikliwy uśmieszek łotrzyka.
-Zobaczymy...- Rzuciłam pół głosem i w momencie gdy już prawie mnie miał jednym ruchem wzbiłam się w powietrze i zataczając niewielką pętle przeleciałam nad jego grzbietem rozdzierając go. 
Wilk zawył, zatrzymał się a ja wylądowałam tuż obok powoli podchodząc. Basior spróbował rozpaczliwie odganiać się kłapaniem szczęk. Jednak bez problemu robiłam uniki. Przy jednym z nich poczułam ostry, rwący ból w boku. Rozerwałam świeżo zasklepianą ranę. Warknęłam i wyszczerzyłam kły gotowa by przycisnąć go i zmusić go gadania. Nagle jednak "tatuś" ferdal wybiegł i rozerwał wilka. Głośno mlaszcząc po prostu go jadł. Cofnęłam się o krok i zaklęłam pod nosem. Ten potwór właśnie zabił jedyne stworzenie, które mnie znało. Już miałam zaatakować go gdy poczułam krótkie ukłucie w łapę i film mi się urwał.
Gdy znów otworzyłam oczy byłam niedaleko jaskini, która opuściłam zeszłej nocy, a słońce dopiero zaczynało pojawiać się na horyzoncie. Czyli długo nie byłam nieprzytomna tym razem. Obok mnie leżała mała waderka Silva.
-Jeśli Silva daje jej dar życia, nie marnuje się go. Dlatego Silva zaprowadzi ją do watahy.- Była wyraźnie młodsza, a mówiła, jakbym to ja była szczeniakiem.
-Co? Zaraz, chwila!- Zerwałam się z miejsca. - Jak mnie tu przeniosłaś? Jak uśpiłaś? I ja wcale nie chce!- Naburmuszyłam się jak dziecko.
-Silvie pomogły zwierzęta, które odciągnęły uwagę potwora i zaniosły tu ją. Silva uśpiła ją strzałka z miksturą Silvy. A teraz Silva zaprowadzi cię do towarzyszy.- Oświadczyła podchodząc. 
To by oznaczało, że wszyscy zauważą, iz mnie nie było, a ja miałam nadzieje wślizgnąć się niepostrzeżenie. Szybko wzbiłam się w powietrze zakołowałam i wbiłam się przez małą szczelinę do środka jaskini, tę samą którą wyszłam, tym samym uciekając Silvie. Teraz szybko przebyłam tę samą drogę do głównej groty gdzie wszyscy spali. A przynajmniej powinni... Wielu było rannych, Jenna i Varen leżeli uśpieni, a oczy wszystkich zwróciły się ku mnie. Nie biła od nich sympatia... Wyszczerzyłam się w niewinnym uśmieszku, tak szerokim jak tylko na to pozwalała moja anatomia, a i tak chyba przekraczał jej granice.
-Coś mnie ominęło? Musiałam wyjść za potrzebą.- Powiedziałam jak gdyby nigdy nic.
-Ty chyba sobie żartujesz?!- Wydarła się Alva. -Wymykasz się na całą noc! A teraz wracasz tak o sobie cała poharatana jakbyś walczyła z stadem wygłodniałych lwów!.- Kotka powoli zbliżała się do mnie. 
Mój uśmiech nie znikał, kiwałam tylko spokojnie głową.
-Tak dokładnie to były ferdale... chyba tak je nazwałaś?- Poprawiłam ją, a ona wybałuszyła oczy. Wyglądała na naprawdę wściekłą.
-Czy tobie rozum odjęło dziecko?!- Warknęła tak, że sufit się zatrząsł, ja jedynie znów przytaknęłam głową z uśmiechem. -Wymyka się niszcząc jaskinię i wraca uśmiechnięta po walce z ferdalem!
-Trzema...- Znów poprawiłam. -Z czego jeden padł, taki malutki.- Zmieniłam uśmieszek na dumny.
-Ja chyba śnię!- Warknął ktoś jeszcze.
-Potem taka malutka wadera z rogami mnie opatrzyła, bo mówiła że byłam zatruta, czy jakoś tak i potem inny wilk mnie zaatakował, i potem znów ten potwór, i potem trafiłam tu, ale miałam nadzieje że śpicie i nie zauważycie.- Mówiłam tak jakbym opowiadała jakąś fajną historyjkę. 
Miałam wrażenie, że zaraz wszyscy tu rzucą się na mnie i zwiążą, żebym nie mogła już wpaść na żaden inny "genialny" pomysł, mimo to nie przestawałam się szczerzyć, gotowa wziąć nogi za pas.
-Ferdale, wilk z rogami, inny wilk i co jeszcze?! Inne genialne pomysły, żeby wytłumaczyć się z tych ran i ucieczki?- Zapytał z niedowierzaniem Hakai.
-Kiedy to prawda!- Obruszyłam się. -W walce z nimi wpadłam na pewien pomysł!
-Lepiej chodź szybko ktoś cię opatrzy zanim padniesz.- Warknął ktoś jeszcze, ale cofnęłam się o krok.
-Mówię wam że nic mi nie jest! I mam plan! I już mnie opatrzono!- Wilki krzyczały na mnie jeden przez drugiego. 
W sumie miały racje... ale nawet jeśli zabronią mi wychodzić, czy mnie zwiążą. Ja i tak będę musiała znaleźć sposób by się wyrwać.
-Silva ją widziała i Silva ją uzdrowiła, Silva może też pomóc innym chorym...- W wejściu do jaskini stanęła mała wilczyca i popatrzyła na wszystkich tymi swoimi dziwnymi oczkami.


Ktoś? Coś? Sorki że wcinam się w akcje, ale samemu się kiepsko pisze, mam nadzieje że nie będziecie długo źli na mnie i As... default smiley :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)