- A proszę. –
zaśmiała się Wind – Choć po chwili zastanowienia... – dziewczyna podsuwając się
blisko z małym uśmieszkiem igrającym na ustach, niby powoli, niby przymilnie
położyła mu przednie łapy na ramieniu, a potem jednym ruchem wepchnęła go
całego do jeziorka.
Sama padła na
plecy śmiejąc się ile sił w płucach. Dean leżał chwilę w wodzie po czym wstał
wypluwając fontannę wody z pyska.
- Śmieszne. –
burknął, choć mały uśmiech widniał na jego twarzy.
- Żebyś wiedział.
– wymamrotała łapiąc spazmatycznie oddech.
Blindwind
uczyniła wielki błąd, gdyż wkrótce wylądowała w jeziorku poraz drugi. Basior
wciągnął ją za nogę i mimo głośny protestów oraz pazurów zdzieranych na
kamieniu wilczyca sekundy później „topiła” się w płytkim bajorku.
- Pamiętasz, że
tu jest płytko? – zapytał Dean wstając z pozycji siedzącej, a kaskada wody
spłynęła mu z futra na brzuchu.
Wind przestała
się szamotać przez chwilę i zamrugała ogłupiała.
- No przecież, że
tak. – stwierdziła obojętnie i wygramoliła się na brzeg, otrzepując się –
Mówiłam, ryba w wodzie. – rzekła szturchając go pięścią w bark (trochę mocniej
niż trzeba było).
- Jasssne. –
parsknął od nosem otrzepując swoje futro.
Wadera usiadła na
brzegu jeziora, obok niej klapnął Dean, zapadła chwila ciszy, jednak dosłownie
chwila, gdyż Wind odrazu podjęła temat.
- Ej, nawet nie
wiesz jak dziwnie jest bez Renji’ego. – rzekła pod nosem – Nikt nic się nie
wtrąca, nie mówi, że zwariowałam... No i nie marudzi, że „przecież mogłam się
zabić!” czymś tam... I wiesz co? – spojrzała na niego z uśmiechem – To nawet
fajne! – zaśmiała się, a Dean jej zafturował krótko.
- Ej, skąd w
ogóle masz tego kruka? – zapytał po chwili.
- Renji’ego? – zwróciła
głowę w jego stronę, wyciskając wodę z ogona – Uratowałam tę sierotę jak kiedyś
wypadł z gniazda, no i od tamtego czasu stał się moimi oczyma. Muszę przyznać,
że mimo tego, że sobie dobrze radzę sama, z nim jest mi łatwiej. Gdyby nie on
nie mogłabym na przykład skakać po drzewach, albo tak prosto przepływać przez
rzeki, bo wiesz, gdy się przygotuję psychicznie, a to trochę zajmuje, to
przepłynę, ale jak tak nagle mnie ktoś wrzuci to jest trochę gorzej. – dziewczyna
zaśmiała potem zamilkła przez chwilę siedząc w zamyśleniu – Choć tak myśląc to
nawet z Renji’m skaknie po drzewach nie jest takie proste, mylą mi się lewa z
prawą.
- To może się w
końcu nauczysz rozróżniać strony? – rzekł złośliwie, szczerze go rozbawił ten
fakt jednak wyczuć można było nutkę ciekawości bijącą od basiora – Kurde, nie
rozróżniać lewa od prawej...
- Nie czepiaj
się. – mruknęła Blindwind – Mam do tego powody. - wstała i usiadła kawałek dalej, bowiem
poprzednie jej miejsce było już całe zalane wodą, a siedzenie w kałuży, nie
było najprzyjemniejsze.
-Ej, o co chodzi?
– zapytał, źle interpretując jej zachowanie, wstał i podszedł doń kawałek,
siadając.
- Nie, nic się
nie stało, wybacz, głupio wyszło. – pospieszyła z odpowiedzią, gdy dotarło do
niej, że stworzyła niezręczną styuację – Tam było mokro, to chciała przesiąść
się tam, gdzie było sucho.
- Aha... –
odpowiedział jedynie Dean patrząc na nią, może nie do końca pewien jej słów.
- Ej, a powiedz
mi coś o sobie, ty już trochę o mnie wiesz, a ja o tobie tylko tyle, że
zamieniasz się w mgłę i, że rozerwali ci pyska, coś jeszcze mi o sobie powiesz?
– zpytała, żeby móc wyjść z niefajnej atmosfery.
Dean? :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)