- Znów nowy wilk!
– ucieszyła się Wind i podbiegła do wadery – Ja jestem Wind, Blindwind w
zasadzie, a to jest mój kuzyn, Hakai, znajdujesz się na terenach Watahy
Nieznanych Wariatów, a ja jestem Alfą Klanu Czerwonych Kruków, specjalizującego
się w łowiectwe, a na razie nasza wataha jest pod atakiem krwiożerczych
Ferdali, więc lepiej, żebyś poszła z nami, jeżeli chcesz dożyć następnego dnia.
– Blindwind wypluła te kilka zdań z siebie na jednym oddechu, uśmiechając się
przy tym życzliwie, co spowodowało, że wyglądała dziwnie... Psychicznie
dziwnie...
- Aha... – pokiwała
głową szara wilczyca chłonąc powoli słowa Wind i próbując z nich wyciągnąć
jakiś sens – Ja jestem Bran. – wydukała po chwili i wstała ze swojej pozycji
leżącej, wyciągnęła łapę do wadery, żeby ta ją uścisnęła.
- Miło mi. –
Blind wyciagnęła swoją łapę czekając aż ta ją uściśnie.
Bran spojrzała na
nią zakłopotana, dopiero po chwili dotarło do niej, że przecież wadera jest
ślepa skoro potknęła się o śpiącego wilka i chwyciła jej czekającą łapę.
- Mi również
miło. – rzekł Hakai, uchyliwszy głowy delikatnie, to samo uczyniła dziewczyna.
Wind skupiła się
na zapachu wadery. Majaczył w nim jakiś dziwnie znajomy jej zapach, ale za nic
nie mogła sobie skojarzyć kogo jej to przypomina, choć miała to na końcu
języka.
- Jak Blindwind
mówiła, lepiej się stąd zmywajmy, bo jest tu nie... – zaczął Hakai, ale Kruk
nagle podskoczyła i krzyknęła:
- Raphael! – Bran
spojrzała na nią zdziwiona, a Hakai z zapytaniem wyrytym na twarzy.
- Skąd znasz imię
mojego ojca? – zapytała zaciekawiona Bran.
- Co? – zapytali jednosześnie
Hakai z Wind, a szczęki im opadły.
- Od kiedy on ma
córkę? – mruknęła Blind, z tępym wyrazem twarzy skierowała głowę do Hakai.
- No tak, znacie go?
Jest tu? – nowoprzybyła nie rozumiała zdziwienia wilków.
- Nie! Znaczy się...
Tak... Jakby... – pospieszyła biała wadera przypominając sobie w jakim stanie
jest ojciec wadery – Nie, może...
- Wind chciała
powiedzieć, że jest późno, dzisiaj miał ciężki dzień i najprawdopodbniej śpi. –
pomógł kuzynce wybrnąć z sytuacji, jednak nie wiele to chyba dało...
Blindwind
uśmiechnęła się głupkowato i aż dreszcz przeszedł jej po plecach na myśl co Bran
jej zrobi jak dowie się, że to z jej winy Raph’a trzeba było tak sklejać i
leczyć rany, po których zostaną brzydkie blizny...
Bran?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)