czwartek, 23 kwietnia 2015

Od Blindwind do Bran i Hakai - Wspominka o Ojcu

        - Znów nowy wilk! – ucieszyła się Wind i podbiegła do wadery – Ja jestem Wind, Blindwind w zasadzie, a to jest mój kuzyn, Hakai, znajdujesz się na terenach Watahy Nieznanych Wariatów, a ja jestem Alfą Klanu Czerwonych Kruków, specjalizującego się w łowiectwe, a na razie nasza wataha jest pod atakiem krwiożerczych Ferdali, więc lepiej, żebyś poszła z nami, jeżeli chcesz dożyć następnego dnia. – Blindwind wypluła te kilka zdań z siebie na jednym oddechu, uśmiechając się przy tym życzliwie, co spowodowało, że wyglądała dziwnie... Psychicznie dziwnie...
- Aha... – pokiwała głową szara wilczyca chłonąc powoli słowa Wind i próbując z nich wyciągnąć jakiś sens – Ja jestem Bran. – wydukała po chwili i wstała ze swojej pozycji leżącej, wyciągnęła łapę do wadery, żeby ta ją uścisnęła.
- Miło mi. – Blind wyciagnęła swoją łapę czekając aż ta ją uściśnie.
Bran spojrzała na nią zakłopotana, dopiero po chwili dotarło do niej, że przecież wadera jest ślepa skoro potknęła się o śpiącego wilka i chwyciła jej czekającą łapę.
- Mi również miło. – rzekł Hakai, uchyliwszy głowy delikatnie, to samo uczyniła dziewczyna.
Wind skupiła się na zapachu wadery. Majaczył w nim jakiś dziwnie znajomy jej zapach, ale za nic nie mogła sobie skojarzyć kogo jej to przypomina, choć miała to na końcu języka.
- Jak Blindwind mówiła, lepiej się stąd zmywajmy, bo jest tu nie... – zaczął Hakai, ale Kruk nagle podskoczyła i krzyknęła:
- Raphael! – Bran spojrzała na nią zdziwiona, a Hakai z zapytaniem wyrytym na twarzy.
- Skąd znasz imię mojego ojca? – zapytała zaciekawiona Bran.
- Co? – zapytali jednosześnie Hakai z Wind, a szczęki im opadły.
- Od kiedy on ma córkę? – mruknęła Blind, z tępym wyrazem twarzy skierowała głowę do Hakai.
- No tak, znacie go? Jest tu? – nowoprzybyła nie rozumiała zdziwienia wilków.
- Nie! Znaczy się... Tak... Jakby... – pospieszyła biała wadera przypominając sobie w jakim stanie jest ojciec wadery – Nie, może...
- Wind chciała powiedzieć, że jest późno, dzisiaj miał ciężki dzień i najprawdopodbniej śpi. – pomógł kuzynce wybrnąć z sytuacji, jednak nie wiele to chyba dało...
Blindwind uśmiechnęła się głupkowato i aż dreszcz przeszedł jej po plecach na myśl co Bran jej zrobi jak dowie się, że to z jej winy Raph’a trzeba było tak sklejać i leczyć rany, po których zostaną brzydkie blizny...


Bran?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)