wtorek, 7 kwietnia 2015

Od Jenny do Aspen

        Zastanawiałam się chwilę nad odpowiedzią. Zagadka Aspen nie była trudna, tylko myląca, ale nadal nie wiedziałam co to. Jednak nie miałam do tego głowy.Wyglądało na to, że reszta też zupełnie nie wie, więc poprosiliśmy As by nam powiedziała.
- Jajko - odparła Aspen z zadowoleniem, że wymyśliła tak trudną zagadkę.
- Tak, Skarbie, tak! - wykrzyknął Brego. - Brawo, brawo! Bardzo trudna zagadka! Aleście nas nabrali, Skarbie!
- Ale teraz koniec, zbierzmy jeszcze trochę tych gałązek - oznajmiłam i wszyscy ruszyliśmy na poszukiwanie materiału do spania białej kotki.
Po jakimś czasie Alva nam podziękowała i oświadczyła, że tyle wystarczy.
- To co, Skarby? Może pójdziemy w końcu poszukać Hakia i Andromedy, hym? - zaproponował Brego.
- Wiesz, w zasadzie... No cóż, dobrze. - Wzruszyłam barkami i poszliśmy. Opowiedziałam Brego o tym, jak to się wszystko stało, a on mówił mi o powietrznych przygodach z Aspen. Ona sama była zafascynowana naszym olbrzymem, jednak co jakiś czas łapałam ją na tym, że na mnie patrzy wyczekująco. Ja jednak potrzebowałam czasu... Choć już co nieco mi świtało. Alva raczej milczała, rozglądając się po okolicy i raz na jakiś czas o coś pytała. Chris natomiast bacznie obserwował Brego i mnie, z nie do końca zadowoloną miną ale nic nie mówił. Dodawał tylko co jakiś cza coś do opowieści.
- No i w końcu znalazłam was - zakończyłam, wzdychając głęboko. - Cieszę się, że zdążyłam na święta.
- Ach, tak, święta! Byłabym zapomniała! - przypomniała sobie Aspen i zamyśliła się głęboko.
- Obchodzicie je tutaj? - spytała Alva.
- Mhm, jasne! Założę się, że będzie super! - zaśmiałam się i szliśmy dalej. Okolica się zmieniła, było trochę więcej śniegu więc po jakimś czasie grupa była zasapana, a Brego ni to dla żartu, nie to dla skrócenia czasu podróży, wziął nie na barki. Chris zareagował ostro, ale tylko spojrzeniem. Prowadziliśmy w zasadzie rozmowę spojrzeniami:
- "Nie podoba mi się to" - mówiły jego oczy.
- "Dlaczego? On mi tylko pomaga, kilka dni się nie widzieliśmy, nie dawałam znaku życia... Ma prawo, poza tym bardzo lubię Brego, mimo pozorów. Więc się odczep"
- "Może byś tak jednak z niego zeszła? Ja też mogę cię wziąć na plecy"
- "Przestań. Daj mi się cieszyć kumplem!"
- "Też jestem twoim kumplem!"
- "Zamknij się już"
Potem jeszcze na mnie patrzył ale nie potrafiłam nic kompletnie wyczytać z jego spojrzenia. Dałam więc sobie spokój i skupiłam się na Aspen.
Kiedy zamykałam oczy i myślałam o niej, pojawiały mi się różne obrazy, ale jeden był wyjątkowo wyraźny. Stałam w komnacie Misidura, smoka-mentora, tudzież przeze mnie nazywanego bardziej "Damskim herbatniczkiem" (nie pytajcie, opowiem innym razem default smiley :d ) i oglądałam pod jego nieobecność obrazy i opisy szczegółowe przeszłości, wyglądu oraz "problemu" dam, które były wysyłane do niego na "ulepszenie". Przeglądałam spisy i czasem aż zaśmiewałam się okropnie z tych niby-problemów, które mieli rodzice z córkami. Niektóre opisy były podpisane tytułem "Oddana" lub "W trakcie transakcji". Na jednym z papierków podpisanych "Oddana" widniało imię "Darcy" albo coś w ten deseń i był pod nim obraz i dokładny opis... naszej Aspen!
Otworzyłam oczy i aż się zachłysnęłam. A więc Aspen została oddana pod "opiekę" Misidura a potem on ją oddał innemu smokowi! Rany, biedna hybryda! Jak ja mam jej to powiedzieć?! Jasne, dla mnie to nic takiego wielkiego, ale ona to nie ja więc... Shit!
- Dżej? W porządku? - Do porządku przywołał mnie głos Chrisa. Spojrzałam na niego ale nic nie powiedziałam.
- Aspen? Możemy chwilę pogadać, w cztery oczy? - zwróciłam się do lekko świecącej hybrydy. Kiwnęła głową, więc zeskoczyłam z grzbietu Brega i wpadłam w zaspę. Byłam trochę nieprzytomna, ale cóż... Jak ja jej to powiem?!
- O czym chciałaś pogadać? - zapytała As, kiedy byłyśmy wystarczająco daleko od reszty. Spojrzałam jej na sekundę w oczy i spojrzałam na niebo. Cholera!
- Chyba wiem co się z tobą działo - powiedziałam.


<Aspen? Dum,dum,dummmmmmmmmmm>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)