Mimo swojego
delikatnego przejścia, lis zbudził zielonooką, pewnie dlatego że emocje tego
dnia spowodowały, że miała wyjątkowo lekki sen. Bała się zasypiać, nie chciała
zostać obudzona przerażającym wrzaskiem swojej rozrywanej rodziny, wolała być
na baczności.
Nie ruszyła
jednak za rudzielcem, mimo tego że żołądek miała pełen, bo jelenia zjadła
całego, miała dziwne ciągąty, żeby chociaż dostać skraweczek tego chodzącego
mięska. Żeby losu nie kłusić wstała i ruszyła do Rex’a, który klął na coś pod
nosem. Wyczuwała od niego mocne fale irytacji oraz niezręczności, między tymi
emocjami majaczyło jednak coś jeszcze... Chęć mordu? Blind wzdrygnęła się,
przełknęła ślinę i zbliżyła się spokojnie do przyjaciela.
- Rex, co się
dzieje? – szeptenęła, a wilk aż podskoczył, jednak gdy tylko skojarzył kto to
uspokoił się, nawet jego emocje trochę osiadły... Trochę.
- Nic. – mruknął.
- Kogo ty
próbujesz okłamać? – Kruk podniosła jedną brew do góry z nieprzekonaną miną.
Basior westchnął.
- Dobrze wiesz,
że nie lubię takiej ciasnoty. – rozejrzał się po grocie, która była naprawdę
pokaźnych wielkości – Nie lubię być w tak dużym towarzystwie, nie dla mnie
takie przygody. – zamilkł na chwilę, jednak odezwał się ponownie – Wracam. –
stwierdził podnosząc się.
- Nie! Czyś ty
oszalał?! – wadera powiedziała trochę za głośno i szybko zakryła sobie pysk
łapami – Głupi jesteś? Nie dasz rady w pojedynkę! – dodała wściekłym szeptem
nie mogąc uwierzyć w debilizm basiora.
- Trudno, wolisz
żebym został? Żeby to wszystko skończyło się jak z Drzazgą? – zapytał obojętnym
głosem, jakby nie miał nic przeciwko powtórce rozrywki.
- Nikogo nie
zabijesz, nie zranisz i nigdzie nie idziesz, przecież oni cię tam rozszarpią. –
samica zagrodziła mu drogę.
- Nie jestem tego
taki pewien. – zaczął kroczyć w stronę wyjścia.
Wind zparła się
tylnymi łapami, przednie położyła na jego piersiach próbując go jakoś
powstrzymać, jednak samiec bez problemu parł do przodu.
- Słuchaj, proszę
cię, zrób to dla mnie, wytrzymaj tylko tą jedną noc, proszę cię, wręcz błagam. –
wydyszała zmachana wadera padajac na ziemię.
Ją kosztowało to
wielki wysiłek, a Blizna nawet nie odczuł zmęczenia.
Rex westchnął,
chciał powiedzieć „nie”, ale błagalne spojrzenie przyjaciółki wystarczyło, żeby
go przekonać. Gdzieś w jego zatwardziałym sercu wojownika była słabość dla
białej wilczycy, która potrafiła go sobie opleść wokół palców niczym sznurek.
- Dobra. – wadera
poderwała się na równe nogi z wielkim uśmiechem na pysku i uściskała samca
słysząc jego odpowiedź.
- W takim razie
dobranoc. – rzuciła przez ramię, jednak dwóch kroków nie przeszła a wywaliła
się o coś co leżało na ziemi.
Rex prychnął cihco
kręcąc głową, po czym odwrócił się i podreptał w najciemniejszy kąt jaskini, żeby
móc jakoś przeżyć tą noc... I reszta również.
- Kto, do
cholery, rozkłada jakieś badziewa pod nogami? – warknęła Blindwind gramoląc się
na równe nogi, o dziwo wszyscy jeszcze spali, albo po porstu ignorowali nocne
przechadzki wadery.
- To się patrzy
pod nogi. – warknęło owe „badziewie”.
- Śmieszne. –
mruknęła Wind z ironią, jednak szybko załapała o co chodzi – Oj, sorka, wybacz,
zapomniałam, żeby uważać pod nogi. – wyszeptała z głupim uśmiechem na pysku,
przecież ten tu nie wiedział jeszcze, że jest ślepa – Ej, ty jesteś ten nowy, c’nie?
Den? Dan? Dren?
- Dean. –
poprawił ją.
- Dean!
Wiedziałam!
- Tia...
- W każdym razie,
ja jestem Blindwind. – przedstawiła się i wyciągnęła łapkę (jak zwykle nie w tą
stronę).
Wciągnęła pełne
płuca powietrza. Woń basiora była jej tak dobrze znana, kochała ten zapach.
Góry. Przypominał jej te chwile, kiedy to odbywała swoje pierwsze przygody z
Renji’im oraz Brego. Uśmiech aż pojawił się na jej twarzy i westchnęła cicho
przypominając sobie te niezapomniane chwile...
Dean? ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)