W podziemnej jaskini było ciepło, a kryształy lazurowym kolorem oświetlały jej wnętrze. Ku zaskoczeniu Andromedy większość członków zostało w głównej jaskini, tylko ona, Hakai i jej brat tu odpoczywali. Wilczyca mimo panującego ciepła leżała przytulona do lubego. Nie spała w przeciwieństwie do niego, ale jej brat również nie spał. Światło z jego oczy oświetlało ciało obu Alf błękitnym blaskiem, który był przesiąknięty niezadowoleniem, a nawet zazdrością. Wilczyca bowiem zawsze spała przy swoim bracie, a teraz musiał obserwować jak jego siostra leży przytulona do wilka, który nie był nim. Miał ogromną ochotę, aby wepchnąć się między nich. Andromeda jakby słysząc jego myśli odwróciła głowę w jego stronę i spojrzała na niego groźnie. Znała dobrze swojego brata i wiedziała, że dla niego nie ma żadnego znaczenia z kim przebywa Andromeda. Każdy był dla niego intruzem, który powinien jak najszybciej się odsunąć od jego siostry.
Wilczyca nie znosiła jego głupiego instynktu, który wcale nie był pożyteczny. Na co komu tyle nadopiekuńczości? Przecież nic jej nie groziło. Teraz miała jednak trochę spokoju po ich poważnej rozmowie, ale zauważyła że Zafiro był jeszcze bardziej zdenerwowany do obecności Hakai, który przebywał z Andromedą większość swojego czasu. Było to dla niego czymś kompletnie niezrozumiałym, jego zakuty łeb nie przysfajał takich wiadomości. Może kiedyś mu przejdzie, ale na chwilę obecną nic na to nie wskazywało. Niby Hakai był Alfą, jednakże dla niego był wilkiem jak każdy inny. Zdecydowanie powinien poprawić swoje zachowanie.
Wilczyca wtuliła pysk w sierść Hakai, zawsze tak samo pchniała, tak cudownie. Zamknęła oczy zapominając o świecie, tak bardzo nie chciała już nigdy stąd wychodzić. Było tu przyjemnie, ciepło, przytulnie. Mogłaby tu zapaść w sen zimowy i obudzić się niczym niedźwiedź na wiosnę. Wilczyca otworzyła natychmiast oczy, gdy usłyszała cichy warkot, jednakże to nie był Zafiro tylko Hakai. Zafiro natychmiast podniósł się zły, myśląc że warczy na Andromedę. Ach... U jej braciszka było zero logicznego myślenia. Wilczyca spiorunowała go wzrokiem i szepnęła cicho.
- Hakai... Obudź się... - Powiedziała cicho, trącając go delikatnie, wzbudzając przy tym wilka z koszmaru.
- To ty... - Powiedział mrugając kilka razy i ziewnął.
- Miałeś koszmar? - Spytała przytulając się do niego.
- Nie, skąd ten pomysł? - Spytał patrząc na podziemne jezioro, z którego parowała woda - Warczałeś przez sen. - Odpowiedziała czule spoglądając do tylu.
Zafiro udawał, że śpi jakby robił to od początku.
- Wybacz, nie chciałem cię obudzić.
- Spokojnie i tak nie spałam. Co ci się śniło?
- Nie ważne.
- No proszę, powiedz mi. - Powiedziała patrząc na wilka dużymi oczami i udając głos małego szczeniaka.
- Nie chcę, kochanie.
- Kochanie? - To Jenna wleciała po cichu do jaskini i wylądowała tuż obok dwóch wilków patrząc na nich z ogromnym uśmiechem. - Czy ja dobrze usłyszałam?
- Przesyłałaś się, poza tym... Nie wiesz, że nie podsłuchuje się cudzych rozmów? Przez to będziesz miała uszy jak u zająca i ktoś cię kiedyś z nim pomyli będąc na polowaniu. - Powiedziała zgryźliwie i położyła głowę na łapach zamykając oczy.
Jak to dobrze, że wilki mają futro i nie widać tych okropnych rumieńców, które teraz widniały na skórze złotookiej.
~Hakai? Jenna?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)