Gdy Jenna poszła
Andromeda zwróciła się do czerwonookiego, a oczy Zafiro otworzyły się
momentalnie, oblewając ich błękitnym blaskiem.
- Powiesz co ci
się śniło? – zapytała cicho, ignorując brata.
Hakai ziewnął,
zamlaskał cicho i wlepił zaspany wzrok w ciepłe źdródełka.
- Te potwory są
tak podobne do niektórych, które spotykaliśmy na swoich drogach dawno temu z Lilly
i Wind. Teraz jak o nic myślę, o zniszczeniach, które czynią, o
niebezpieczeństwie, które teraz wisi nad watahą... To wszystko mi się śni, boję
się, że nie zdołam wszystkich ochronić, że w końcu coś wymknie się spod
kontroli i ktoś zostanie ranny, a tego sobie nie wybaczę. – spojrzał
Andromedzie głęboko w oczy – Nie wybaczę sobie, jeżeli tobie się coś stanie.
Wtem cichy warkot
od strony Zafiro rozległ się po jaskini. Hakai rzucił na niego krótkie
spojrzenie, wiedział o co mu chodziło. Jeżeli cokolwiek by się stało jego
siostrze Hakai nie pozostałby już przy życiu wiele dłużej.
- Wszyscy z tego
wyjdziemy. – rzekła stanowczo Alfa przejeżdżając językiem po jego pilczku –
Cali i zdrowi, jesteśmy watahą, nie jesteś sam.
Hakai uśmiechnął
się doń wtulając pysk w jej futro na szyji, po czym położył waderze głowę na
przednich łapach, o ona łeb na jego karku.
- Ej, tak
przeskakując na inny temat. – wtrącił Hakai – Kiedy powiemy wszystkim, że mają
oficjalną parę Alfa? – zapytał kładąc nacisk na słowo „para” – Czy zostawiamy
im, żeby się domyślili? – mały uśmieszek igrał na jego wargach.
Andromeda
zachichoytała krótko.
- Nie no, powiemy
im, ale może niech się sprawa z Ferdalami uspokoi. – powiedziała Andzia.
- Może masz
racje.
Podczas ich
krótkiej rozmowy Zafiro zaskamlał cicho. Nienawidził faktu, że jego siostra ma
partnera, że już nie jest jego, tylko jego, że musi się nią dzielić, że nawet
nie miał głosu w tej sparwie...
- Nie podoba mi
się trochę to, że Alva tak przejęła pałeczkę nad wszystkim. – rzucił jakby do
siebie.
- Czemu? Zna się
na tym, wiesz że chce dobrze. – broniła kotki Andromeda.
- No wiem, ale to
ja powinniem być tym, który nad wszystkim panuje, a gdy Ferdale zaatakowały
miałem pustkę w głowie, potrzebowałem się zastanowić nad tym co robić, a Alva
odrazu opanowała sytuację. – Hakai rąbną głową o ziemię z bezradności, jest
Alfą, powinnien wiedzieć co robić, a nie głupieć na sam widok wroga z przeszłości.
Kiedy potwór
zaatakował poczuł się jak wojownik, jedyne co wiedział, że musi zrobić to zabić
go. Potem to wrażenie go nie opuściło, czuł się zagubiony i nie wiedział co
dalej. Dopiero po chwili pozbierał swoje myśli, ale wtedy było po ptakach, bo
Alva już wiedziała co robić...
Andromeda? Brak
weny źle wpływa na Hakai, zaczyna się załamka ^^”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)