Alva uważnie obserwowała niższą od siebie samicę, ale co jakiś czas spoglądała też na hybrydę. Brego był wyższy od niej o swoją dużą głowę. Na szyi miał naszyjnik na którym Alva zatrzymała chwilowo wzrok. Szybko jednak powróciła do Aspen, która czekała aż odpowie na jej pytania.
- Jestem Alva, miło mi. - Powiedziała wyciągając w ich stronę, swoją ogromną łapę z aktualnie schowanymi pazurami.
Oboje podali łapy, a Alva postanowiła powrócić do opowiadania na pytania Aspen. Jej dość nietypowy akcent sprawiał, że jej towarzysze bardzo uważnie przysłuchiwali się każdemu słowu.
- Pochodzę z bardzo daleka, z mroźnej krainy, gdzie rośliny hodowało się pod ziemią. Lato było krótkie, a rośliny w moim klanie zawsze były ważne. Jest tu bardzo ładnie i zamierzam zostać na stałe ze względu na jaskinię, którą znalazłam. Chętnie bym porozmawiała z Alfami, gdyż twierdzę że powinni wiedzieć o moim przybyciu. Wiecie może gdzie teraz są? - Spytała patrząc Brego w oczy, ale jej wzrok znów przeniósł się ponownie na naszyjnik stwora.
- Hakai i Andromeda pewnie są gdzieś razem, ale my nie wiemy gdzie teraz przebywają.... Tak Skarbie, gdzieś sobie chodzą razem. - Powiedział Brego kiwając głową.
Alva zmrużyła lekko oczy, myśląc nad osobowością stwora. Mówienie do siebie ma zwykle swoje powody, są one najczęściej związane z przeszłością.
- Rozumiem. - Odpowiedziała spoglądając w niebo, popołudniu będzie padać śnieg. Osobiście miała ochotę poznać trochę swoich nowych towarzyszy. Powinna szybko jednak zebrać gałązki na swoje posłanie i musiała uzupełnić księgi. Ostatnio zajmowała się eliksirami i ich właściwościami. Nie była to łatwa praca, ale Alva lubiła takie zajęcia. - Brego chciałabym cię o coś spytać.
- Mówcie śmiało. - Powiedział uśmiechnięty stwór, szkoda że gdy Alva się uśmiechała to wygladała jakby chciała kogoś zabić, a jej śmiech przypominał szczęk łańcuchów.
Jednakże zawsze wśród rodziny musiał się znaleźć ktoś "inny". Poza tym Alva przyzwyczaiła się do swojego głosu i akcentu, był dość specyficzny.
- Skąd masz ten naszyjnik? - Spytała wskazując łapą błyskotkę znajdującą się na szyi hybryda.
Brego się ociągał z daniem swojej rzeczy nowo poznanej kocicy. Alva otrzymując naszyjnik sprawnie zaczęła go obracać w ogromnych pazurach. Od razu dostrzegła robotę cheederianów z południa. Naszyjnik miał przedstawiać trzy księżyce, choć nie zawsze tak to wyglądało. Cheederiany z południa wierzyły, że dzięki tym księżycom uzupełniają swoje duchowe i fizyczne siły. Cheederiany miały różne wierzenia, wschód miał inne, a zachód jeszcze dziwniejsze. Każda z krain się w czymś specjalizowała. Północ- magia, walka. Południe-budownictwo i umiejętności artystyczne. Wschód- wynalazki i wiele rzeczy z nimi związane. Zachód- tu była mieszanka wszystkich umiejętności.
- To zdecydowanie robota cheederianów z południa...
- Dostaliśmy od naszej znajomej.
- Hmm... Dziwne, cheederiany wyjątkowo rzadko oddają swoje amulety.
- Dlaczego? - Spytała Aspen gdy kocica oddała naszyjnik hybrydzie.
- Chodźcie ze mną, mogę wam opowiadać, gdy będę zbierała gałązki. - Wiedziała, że młoda samica spyta do czego potrzebne są jej gałązki, więc postanowiła od razu powiedzieć. - Muszę zrobić sobie posłanie, takie jakby gniazdo, tylko znacznie większe i do tego będące w jaskini, gdzie jest sucho i czysto. W każdym razie... Amulety dla cheederianów są bardzo ważne, każdy z nich według wierzeń posiada jakieś właściwości.
- A czemu wy nie macie swojego amuletu? - Spytał Brego patrząc jak Alva wkłada do torby po lewej stronie, niewielką gałązkę.
- Jestem... Hmm... Cóż korzystam z magii, więc mogę ich w ogóle nie nosić, moi bogowie pilnują wszystkich szamanów i koty pracujące w tym fachu. Ale nie będę was zanudzać moją osobą, teraz wy powiedzcie coś o sobie. - Powiedziała wkładając do torby kolejną gałązkę.
Uwielbiała poznawać inne osoby, choć nie lubiła o sobie zbyt wiele opowiadać.
~Brego? Aspen?~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)