piątek, 17 kwietnia 2015

Od Aspen - Wesoła Rodzinka...

        Sen? Choćbym konała ze zmęczenia nie byłam w stanie zasnąć w... jaskini. Potrzebowałam przestrzeni! Nieba! Gwiazd! Wiatru! Wolności... Tu czułam się jak więzień, nie wiem czemu tego nienawidziłam. Może miało to jakiś związek z wielką niewiadomą, jaką była moja przeszłość. Leżałam cicho, tak cicho, że nawet hamowałam oddech by było jeszcze ciszej. Słyszałam, że część wilków śpi, świadczyły o tym ich wolne i miarowe oddechy, kilkoro natomiast nie spało. Mały lisek, większy basior i wadera. Musiałam stąd wyjść, albo oszaleję. Wiedziałam jednak że biała kotka pilnuje wyjścia. Tylko dlatego trzymałam zamknięte oczy, ich błękitny blask mógł zwrócić uwagę, już i tak pewnie moje łatki oświetlały mój kąt.
Delikatny podmuch wiatru zmierzwił mi sierść. Przeciąg! To jest to! Jeśli jest ruch powietrza w tym skalnym grobowcu to znaczy, że jest inne wyjście bądź szczelina. Delikatnie uchyliłam powieki. Było okropnie ciemno, dla mnie jednak nie był to problem i w tych warunkach dostrzegałam najdrobniejsze szczegóły. Dwa białe wilki zajęte były sobą, a kotka stojąca na straży obserwowała majsterkującego lisa. Uniosłam się delikatnie, ale nie wstawałam, odkleiłam jedynie brzuch od ziemi tak by móc się skradać. Powoli się wycofywałam obserwując towarzystwo. Gdy wydostałam się do kolejnego segmentu tego podziemnego labiryntu otworzyłam normalnie oczy i wyprostowałam się. Tu już mnie nie widzieli, nawet łuny moich niebieskich światełek. Nadal jednak mogli usłyszeć. Stąpałam delikatnie bacząc na najmniejszy ruch i podążając za słabiutkim wietrzykiem. Skręciłam jeszcze kilka razy aż w końcu natrafiłam na niewielką szczelinę tuż nad moją głową. Była niewielka, ale zawsze, dam redę się prześlizgnąć, ale z pewnością narobię trochę hałasu krusząc część skały tak by wydostać się stąd, pomyślą pewnie że to krety.
Już miałam skoczyć gdy zamarłam. Na zewnątrz były te stwory, z drugiej strony... nie. Wzbiłam się w powietrze przelatując przez szczelinę niczym strzała. Gdy się wydostałam odetchnęłam głęboko pełna piersią. Zatoczyłam kilka kółek nad ziemią. Później spojrzałam na dziurę, którą się wydostałam. Była zdecydowanie za mała by Ferdal , czy jak mu tam, się przez nią przedostał do śpiących wilków, mimo to zakryłam to wejście. Mogłam znaleźć jakieś drzewko, by spokojnie sobie pospać.
Nie wiem co mnie podkusiło, ale zamiast tego postanowiłam wytropić stwora. Wylądowałam w miejscu gdzie powinnam coś znaleźć i tak było. Po krótkim rekonesansie mogłam ruszyć tropem jednego z monstrów. Po śladach mogłam dokładnie odczytać jego ruchy, nawet nie próbował ich zamaskować, bardzo niechlujny ten nasz kolega. Wyraźnie czegoś szukał, kręcił się i penetrował wszelkie zarośla oraz tułał się bez celu po terenach. Co ciekawsze wcale nie szukał zdobyczy. Kilkakrotnie ścieżka jego krzyżowała się z ścieżkami zwierzęcymi. Nie polował, a przynajmniej nie na jelenie, dziki czy zające, więc czego szukał? Zadawałam sobie to pytanie, gdy do moich uszu doszły ciche pocharkiwania. Na polanie przede mną krążył zdenerwowany potwór. Był chyba młodszy od tego, który nas napadł. Przykucnęłam obserwując stwora, ten jednak tylko krążył w kółko wydając najrozmaitsze dźwięki.
-No dalej mały... czego byś chciał. - Czekałam w ukryciu aż coś zrobi.
Gdy się w końcu zniecierpliwiłam postanowiłam go sprowokować. Wyskoczyłam nagle na niego zachowując bezpieczną odległość. Rozłożyłam potężne skrzydła, zjeżyłam się, uniosłam ogon i warczałam groźnie. Monstrum cofnęło się z początku zaskoczone moją obecnością. I dobrze. Posuwałam nie powoli w jego kierunku równocześnie gotowa w ułamku sekundy wznieść się wysoko poza jego zasięg. Gdy nie mógł się już cofać wydał z siebie coś co przypominało połączenie jęku, ryki i beczenia. Dopiero wtedy zamachnął się szponiastą łapą. Dzięki kościstej budowie ciała bez problemu przewidywałam jego ruchy. Był ospały i jakby niechętny, coś było nie tak, zwierze wcale nie starało się mnie atakować, tylko rozpaczliwie mnie odganiało. Załopotałam skrzydłami rozpraszając go po czym rozpłatałam jego pierś pazurami. Ferdal zawył przeraźliwie i popatrzył na mnie, w jego oczach zapłonęła chęć mordu. Wyszczerzyłam się w nieładnym uśmiechu.
-No nareszcie! Atakuj! Walcz! Dalej pokarz czego chcesz i dlaczego tu jesteś! - Warknęłam, poczułam jak we krwi wzrasta poziom adrenaliny.
Widziałam co to coś potrafi zrobić i wiedziałam, że mimo iż ten tu jest mniejszego kalibru miałam znikome szanse. Wiedziałam to, mimo to napaliłam się... Chciałam tej walki. Przygotowałam się by zacząć bój. Gdy nagle ryk podobny do tego sprzed chwili, tylko głębszy, mocniejszy i straszniejszy rozległ się tuż za mną. Widziałam jak druga bestia wypada wprost na mnie zza linii drzew. Wtedy do mnie dotarło, dlaczego ten tu był taki niepozorny i słaby. To było dziecko, dziecko tego trzy metrowego tatusia (chyba tatusia) stojącego tuż obok mnie. Powinnam była uciekać, ale zamiast tego rzuciłam się na niego.
Mój atak doszedł do skutku, wgryzłam się w jego ramię, ale on nie był mi dłużny. Dosłownie zerwał mnie z siebie. Zawisłam w powietrzu, następnie zaatakowałam jeszcze kilka razy. Na moim pysku pojawił się uśmiech szaleńca czerpiącego dziką przyjemność z czego tak przyziemnego jak walka. Potwór mógł mnie rozpłatać jednym ruchem na pół, mimo to nie odpuszczałam. Wyrwałam się z tego transu dopiero gdy dostrzegłam zbliżającego się ich kolegę. Wtedy do głosu doszedł zdrowy rozsądek mówiący "uciekaj". Wzbiłam się wyżej i odleciałam błyskawicznie. Dopiero teraz poczułam spływającą po plecach krew. Te potwory z pewnością czuły krew, więc nie mogłam wrócić w pobliże jaskini, by nie sprowadzić kłopotów.
Wylądowałam w gęstszym lesie gdzie takie duże stwory miałyby problem się dostać. Położyłam się na grubym konarze i dotarło do mnie kilka rzeczy:
Ferdale są tu z jakiegoś konkretnego powodu, mimoże to potwory mają instynkt rodzicielski. Gdzieś z tyłu mojej głowy wołał też jakiś cichy głosik mówiący, że ten "trans" miał coś wspólnego z moim przeszłością, zignorowałam to jednak. Choć miałam kilka ran, nie wydawały się być groźne, poza tym dzięki tej krótkiej potyczce dowiedziałam się kilku ważnych rzeczy, między innymi jak z nimi walczyć. Wyszczerzyłam się na samą myśl planu jaki chciałam wprowadzić w życie. Na razie jednak postanowiłam jedynie prowizorycznie się opatrzyć i pójść spać.


c.d.n - no chyba że ktoś chce dokończyć default smiley :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)