Sen? Choćbym
konała ze zmęczenia nie byłam w stanie zasnąć w... jaskini. Potrzebowałam
przestrzeni! Nieba! Gwiazd! Wiatru! Wolności... Tu czułam się jak więzień, nie
wiem czemu tego nienawidziłam. Może miało to jakiś związek z wielką niewiadomą,
jaką była moja przeszłość. Leżałam cicho, tak cicho, że nawet hamowałam oddech
by było jeszcze ciszej. Słyszałam, że część wilków śpi, świadczyły o tym ich
wolne i miarowe oddechy, kilkoro natomiast nie spało. Mały lisek, większy
basior i wadera. Musiałam stąd wyjść, albo oszaleję. Wiedziałam jednak że biała
kotka pilnuje wyjścia. Tylko dlatego trzymałam zamknięte oczy, ich błękitny
blask mógł zwrócić uwagę, już i tak pewnie moje łatki oświetlały mój kąt.
Delikatny podmuch
wiatru zmierzwił mi sierść. Przeciąg! To jest to! Jeśli jest ruch powietrza w
tym skalnym grobowcu to znaczy, że jest inne wyjście bądź szczelina. Delikatnie
uchyliłam powieki. Było okropnie ciemno, dla mnie jednak nie był to problem i w
tych warunkach dostrzegałam najdrobniejsze szczegóły. Dwa białe wilki zajęte
były sobą, a kotka stojąca na straży obserwowała majsterkującego lisa. Uniosłam
się delikatnie, ale nie wstawałam, odkleiłam jedynie brzuch od ziemi tak by móc
się skradać. Powoli się wycofywałam obserwując towarzystwo. Gdy wydostałam się
do kolejnego segmentu tego podziemnego labiryntu otworzyłam normalnie oczy i
wyprostowałam się. Tu już mnie nie widzieli, nawet łuny moich niebieskich
światełek. Nadal jednak mogli usłyszeć. Stąpałam delikatnie bacząc na
najmniejszy ruch i podążając za słabiutkim wietrzykiem. Skręciłam jeszcze kilka
razy aż w końcu natrafiłam na niewielką szczelinę tuż nad moją głową. Była
niewielka, ale zawsze, dam redę się prześlizgnąć, ale z pewnością narobię
trochę hałasu krusząc część skały tak by wydostać się stąd, pomyślą pewnie że
to krety.
Już miałam
skoczyć gdy zamarłam. Na zewnątrz były te stwory, z drugiej strony... nie.
Wzbiłam się w powietrze przelatując przez szczelinę niczym strzała. Gdy się
wydostałam odetchnęłam głęboko pełna piersią. Zatoczyłam kilka kółek nad
ziemią. Później spojrzałam na dziurę, którą się wydostałam. Była zdecydowanie
za mała by Ferdal , czy jak mu tam, się przez nią przedostał do śpiących
wilków, mimo to zakryłam to wejście. Mogłam znaleźć jakieś drzewko, by
spokojnie sobie pospać.
Nie wiem co mnie
podkusiło, ale zamiast tego postanowiłam wytropić stwora. Wylądowałam w miejscu
gdzie powinnam coś znaleźć i tak było. Po krótkim rekonesansie mogłam ruszyć
tropem jednego z monstrów. Po śladach mogłam dokładnie odczytać jego ruchy,
nawet nie próbował ich zamaskować, bardzo niechlujny ten nasz kolega. Wyraźnie
czegoś szukał, kręcił się i penetrował wszelkie zarośla oraz tułał się bez celu
po terenach. Co ciekawsze wcale nie szukał zdobyczy. Kilkakrotnie ścieżka jego
krzyżowała się z ścieżkami zwierzęcymi. Nie polował, a przynajmniej nie na
jelenie, dziki czy zające, więc czego szukał? Zadawałam sobie to pytanie, gdy
do moich uszu doszły ciche pocharkiwania. Na polanie przede mną krążył
zdenerwowany potwór. Był chyba młodszy od tego, który nas napadł. Przykucnęłam
obserwując stwora, ten jednak tylko krążył w kółko wydając najrozmaitsze
dźwięki.
-No dalej mały...
czego byś chciał. - Czekałam w ukryciu aż coś zrobi.
Gdy się w końcu
zniecierpliwiłam postanowiłam go sprowokować. Wyskoczyłam nagle na niego
zachowując bezpieczną odległość. Rozłożyłam potężne skrzydła, zjeżyłam się,
uniosłam ogon i warczałam groźnie. Monstrum cofnęło się z początku zaskoczone
moją obecnością. I dobrze. Posuwałam nie powoli w jego kierunku równocześnie
gotowa w ułamku sekundy wznieść się wysoko poza jego zasięg. Gdy nie mógł się
już cofać wydał z siebie coś co przypominało połączenie jęku, ryki i beczenia.
Dopiero wtedy zamachnął się szponiastą łapą. Dzięki kościstej budowie ciała bez
problemu przewidywałam jego ruchy. Był ospały i jakby niechętny, coś było nie tak,
zwierze wcale nie starało się mnie atakować, tylko rozpaczliwie mnie odganiało.
Załopotałam skrzydłami rozpraszając go po czym rozpłatałam jego pierś pazurami.
Ferdal zawył przeraźliwie i popatrzył na mnie, w jego oczach zapłonęła chęć
mordu. Wyszczerzyłam się w nieładnym uśmiechu.
-No nareszcie!
Atakuj! Walcz! Dalej pokarz czego chcesz i dlaczego tu jesteś! - Warknęłam,
poczułam jak we krwi wzrasta poziom adrenaliny.
Widziałam co to
coś potrafi zrobić i wiedziałam, że mimo iż ten tu jest mniejszego kalibru
miałam znikome szanse. Wiedziałam to, mimo to napaliłam się... Chciałam tej
walki. Przygotowałam się by zacząć bój. Gdy nagle ryk podobny do tego sprzed
chwili, tylko głębszy, mocniejszy i straszniejszy rozległ się tuż za mną.
Widziałam jak druga bestia wypada wprost na mnie zza linii drzew. Wtedy do mnie
dotarło, dlaczego ten tu był taki niepozorny i słaby. To było dziecko, dziecko
tego trzy metrowego tatusia (chyba tatusia) stojącego tuż obok mnie. Powinnam
była uciekać, ale zamiast tego rzuciłam się na niego.
Mój atak doszedł
do skutku, wgryzłam się w jego ramię, ale on nie był mi dłużny. Dosłownie
zerwał mnie z siebie. Zawisłam w powietrzu, następnie zaatakowałam jeszcze
kilka razy. Na moim pysku pojawił się uśmiech szaleńca czerpiącego dziką
przyjemność z czego tak przyziemnego jak walka. Potwór mógł mnie rozpłatać
jednym ruchem na pół, mimo to nie odpuszczałam. Wyrwałam się z tego transu
dopiero gdy dostrzegłam zbliżającego się ich kolegę. Wtedy do głosu doszedł
zdrowy rozsądek mówiący "uciekaj". Wzbiłam się wyżej i odleciałam
błyskawicznie. Dopiero teraz poczułam spływającą po plecach krew. Te potwory z
pewnością czuły krew, więc nie mogłam wrócić w pobliże jaskini, by nie
sprowadzić kłopotów.
Wylądowałam w
gęstszym lesie gdzie takie duże stwory miałyby problem się dostać. Położyłam
się na grubym konarze i dotarło do mnie kilka rzeczy:
Ferdale są tu z
jakiegoś konkretnego powodu, mimoże to potwory mają instynkt rodzicielski.
Gdzieś z tyłu mojej głowy wołał też jakiś cichy głosik mówiący, że ten
"trans" miał coś wspólnego z moim przeszłością, zignorowałam to
jednak. Choć miałam kilka ran, nie wydawały się być groźne, poza tym dzięki tej
krótkiej potyczce dowiedziałam się kilku ważnych rzeczy, między innymi jak z
nimi walczyć. Wyszczerzyłam się na samą myśl planu jaki chciałam wprowadzić w
życie. Na razie jednak postanowiłam jedynie prowizorycznie się opatrzyć i pójść
spać.
c.d.n - no chyba że
ktoś chce dokończyć default smiley :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)