niedziela, 1 marca 2015

Od Andromedy do Hakai - Niby takie małe, a niesamowicie denerwujące

Andromeda znów zatrzymała się na kamieniu czekając aż ryby popłyną wystarczająco blisko. Prąd był dosyć silny więc ściągał ryby w jej stronę. Gdy ofiara była już wystarczająco blisko wilczyca szybko zanurzyła pysk w wodzie łapiąc rybę. Odrzuciła ją za siebie i wróciła do polowania, o ile można to nazwać polowaniem. Nie musiała przecież biegać ani skakać, wystarczyło w odpowiednim momencie zanurzyć pysk w wodzie i złapać rybkę. Hakai przyglądał się jej łowom myśląc o czymś intensywnie . Andromeda postanowiła zająć się swoją robotą i dać myśleć wilkowi. Gdy złapała całkiem sporo ryb ruszyła na drugą stronę potoku idąc po kamieniach. Andzia czuła jak z jej głowy i reszty ciała kapała woda.  Zobaczyła jak Hakai wstaje podchodząc do ryb.
-Dobra wystarczy już Andzia, jeszcze będę gruby.
-Jasne, to są tylko małe rybki. - Powiedziała i zanurzyła pysk w wodzie łapiąc jedną z ryb. Rzuciła ją do wilka i uśmiechnęła się do niego.
-Dobra chodź już, zjemy i pójdziemy gdzieś.
-Już idę. - Powiedziała wilczyca i ruszyła po kamieniach, które były śliskie niczym lód. Delikatnie przechodziła po nich, tylko że nagle coś w nią uderzyło w głowę. Łapa jej się wywinęła i wpadła do płytkiego, aczkolwiek silnego prądu wody. Przepłynęła w lodowatej wodzie kila metrów łykając wodę. Szybko jednak wyskoczyła z wody i zaczęła kaszleć. Woda była w drogach oddechowych niesamowicie drażniąca. Andromeda kaszlała tak dobre kilka minut, jednakże w końcu udało jej się wypluć wodę. A w każdym razie większą część. Hakai śmiał się, choć nie robił tego głośno. Andromeda znów dostała czymś w głowę, tym razem oberwała znacznie mocniej. Dotknęła łapą głowy i dostrzegła obok siebie dużą szyszkę. Rozejrzała się po drzewach, tak jak myślała. Wiewiórka znów rzuciła w nią szyszką, ale tym razem wilczyca sprawnie uniknęła pocisku.
-Cholerna wiewiórka. - Powiedziała Andromeda warcząc na małe stworzenie. - Przez ciebie wpadłam do wody... Ty mała, głupia, ruda, okropna skacząca kito. - Powiedziała i otrzepała się z wody, krople rozleciały się wokół. Było okropnie zimno, choć wilczyca nie przywiązywała do tego większej uwagi. To rude stworzonko zdenerwowało ją wystarczająco, aby popsuć jej dzisiejszy dobry humor. Przez tę małą istotkę wpadła do rzeki i pewnie zmarznie, a jutro obudzi się z zapaleniem płuc. Co ona zrobiła tej wiewiórce? - Niech no tylko cię dorwę to... Upiekę cię na ognisku! - Krzyknęła podbiegając pod drzewo i napierając na nie przednimi łapami. Wiewiórka ciekawie jej się przyglądała, była taka denerwująca. Andromeda dosłownie zaczęła zrywać korę z drzewa, próbując wdrapać się na nie. - Nie zabijam niczego prócz ryb, ale dziś zrobię wyjątek. - Warknęła i uderzyła mocno łapą w pień drzewa. Zupełnie zapomniała o ukochanym, który teraz ją obserwował. Wyglądała pewnie jak szczeniak chcąc dorwać małe stworzenie, które siedziało na jednej z wyższych gałęzi. Nie interesowało to jednak Andromedę, ustawiła przed sobą cel który miał zostać osiągnięty. Liczyło się teraz tylko jedno... Musiała dorwać tę wiewiórkę.


< Hakai? Nie mam weny tak samo jak wy. >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)