„Pobudka,
Skarbie... Pobudka... WSTAWAJ!”
- Szlag,
by Was! – krzynął Brego zrywając się, potykając i spadając z gałęzi, na której
spał. W ostatniej chwili złapał się pazurami prawej łapy gałęzi, która stęknęła cicho, a drzazgi posypał się z
niej prosto na nos samca – Czego wy chcecie? Tak dobrze nam było bez was!
Spadajcie w cholerę! Aj, aj, aj, Skarbie, ranisz nas, bardzo nas ranisz. Trudno
– warknął gramoląc się na gałąź.
Wściekłym
wzrokiem przemiótł wzrokiem po okolicy. Zauważył pod sobą Aspen, patrzącą na
niego z dołu z wyrazem pyska, którego nie mógł odczytać. Uśmiech pojawił się na
jego twarzy - cała złość zapomniana - i już miał do niej zlecieć kiedy...
-
Skarbie nie, nie lubimy jej, zostaw ją w spokoju! – warknął na tyle głośno, by
dziewczyna słysza – Chrzancie się, Skarbie, my ją lubimy. – z tymi słowami
rozpostrał skrzydła, zlatując powoli w dół – To macie problem! – poderwał się
ku górze zawracając – Skarbie, nie wkurzajcie nas! – warknął zawracajac
ponownie, obniżając lot – Wy nas nie wkurzajcie! – Bego szarpnął jednym
skrzydłem, tracąc rytm i opadając niżej o kilka metrów – Dajcie nam spokój! –
wyrównał lot – Nie! – kolejne szarpnięcie – Tak! – samiec sam ze sobą zaczął
się szarpać, kotłując się w powietrzu, aż w końcu z łoskotem runął na ziemię,
lądując tam gdzie jeszcze sekundę temu stała zdezoriętowana, pogubiona Aspen,
która uczyniła szybki krok w bok, by nie skończyć jako naleśnik.
Brego
zwlókł się z ziemi z cichym stęknięciem.
- Będziecie
się smażyć w piekle. – warknął pod nosem otrzepując się z kurzu, jednak zamarł
w przekrzywionej pozycji, miotając oczyma na lewo i prawo oraz skupiając się
mocno – Nie ma ich! Skarbie, poszli sobie! – zawołał, z radości rżąc,
przygarnął Aspen w łamiący kręgi uścisk – Wybaczcie to zajście, ale nie
mogliśmy się ich pozbyć, nie zważajcie na to co oni mówili, my was cenimy,
bardzo was lubimy. – rzekł po tym jak ją wyswobodził.
Jego
uwagę jednak przykóło prędko co innego – resztki wczorajszego niedźwiedzia,
którego Aspen nie zdołała dojeść. Brego przypadł do niego pożerając to co z
niego zostało łapczywie...
Aspen?
Wybacz, że takie krótkie, ale po tym co Aspen teraz usłyszała nie mam bladego
pojęcia jak zareaguję ;/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)