wtorek, 24 marca 2015

Od Brego do Aspen - Pobudka

        „Pobudka, Skarbie... Pobudka... WSTAWAJ!”
- Szlag, by Was! – krzynął Brego zrywając się, potykając i spadając z gałęzi, na której spał. W ostatniej chwili złapał się pazurami prawej łapy gałęzi,  która stęknęła cicho, a drzazgi posypał się z niej prosto na nos samca – Czego wy chcecie? Tak dobrze nam było bez was! Spadajcie w cholerę! Aj, aj, aj, Skarbie, ranisz nas, bardzo nas ranisz. Trudno – warknął gramoląc się na gałąź.
Wściekłym wzrokiem przemiótł wzrokiem po okolicy. Zauważył pod sobą Aspen, patrzącą na niego z dołu z wyrazem pyska, którego nie mógł odczytać. Uśmiech pojawił się na jego twarzy - cała złość zapomniana - i już miał do niej zlecieć kiedy...
- Skarbie nie, nie lubimy jej, zostaw ją w spokoju! – warknął na tyle głośno, by dziewczyna słysza – Chrzancie się, Skarbie, my ją lubimy. – z tymi słowami rozpostrał skrzydła, zlatując powoli w dół – To macie problem! – poderwał się ku górze zawracając – Skarbie, nie wkurzajcie nas! – warknął zawracajac ponownie, obniżając lot – Wy nas nie wkurzajcie! – Bego szarpnął jednym skrzydłem, tracąc rytm i opadając niżej o kilka metrów – Dajcie nam spokój! – wyrównał lot – Nie! – kolejne szarpnięcie – Tak! – samiec sam ze sobą zaczął się szarpać, kotłując się w powietrzu, aż w końcu z łoskotem runął na ziemię, lądując tam gdzie jeszcze sekundę temu stała zdezoriętowana, pogubiona Aspen, która uczyniła szybki krok w bok, by nie skończyć jako naleśnik.
Brego zwlókł się z ziemi z cichym stęknięciem.
- Będziecie się smażyć w piekle. – warknął pod nosem otrzepując się z kurzu, jednak zamarł w przekrzywionej pozycji, miotając oczyma na lewo i prawo oraz skupiając się mocno – Nie ma ich! Skarbie, poszli sobie! – zawołał, z radości rżąc, przygarnął Aspen w łamiący kręgi uścisk – Wybaczcie to zajście, ale nie mogliśmy się ich pozbyć, nie zważajcie na to co oni mówili, my was cenimy, bardzo was lubimy. – rzekł po tym jak ją wyswobodził.
Jego uwagę jednak przykóło prędko co innego – resztki wczorajszego niedźwiedzia, którego Aspen nie zdołała dojeść. Brego przypadł do niego pożerając to co z niego zostało łapczywie...


Aspen? Wybacz, że takie krótkie, ale po tym co Aspen teraz usłyszała nie mam bladego pojęcia jak zareaguję ;/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)