piątek, 13 marca 2015

Od Andromedy do Hakai - Choroba to nic Dobrego

        Wilczyca uśmiechnęła się najszerzej jak tylko potrafiła. Przyjrzała się wilkowi, który siedział z śmieszną miną. Był pewien, że Andromeda pójdzie tam gdzie on będzie chciał. Jakże bardzo się mylił, wilczyca nie miała zamiaru wędrować do aktywnego wulkanu. Mogła zgodzić się na spacer choć nie wiedziała gdzie mogą się udać, znała już tyle miejsc. Chciała pójść gdzieś, gdzie jeszcze nie była. Tylko gdzie w takim razie mogli pójść?
- Nie jestem za tym aby leźć do jakiegoś wulkanu. Jakby nie patrzeć trzeba tam iść przez dwie lub nawet trzy godziny.
- Możemy podbiec trochę.
- Wybacz Hakai, ale twój pomysł jest beznadziejny. Gdy zaczniemy biec rozgrzejemy się i ten cały lód na sierści się stopi i schłodzi naszą skórę. Do tego mamy zimny wiatr, który jeszcze bardziej wychłodzi nasze organizmy.
- Ale...
- Ale ja ci bardzo dziękuję za propozycję spędzenia całego tygodnia w jaskini i zapalenia płuc i bolących mięśni przy wykonaniu najmniejszego ruchu.
- Narzekasz Andziu.
- Nie narzekam Hakai. Po prostu mówię jak jest i jak może się stać. Zbyt dobrze wiem jak może się skończyć taka wycieczka. - Powiedziała Andromeda po czym zaczęła odchodzić od wilka. 
Pamiętała co spotkało wilka z watahy, która była później opuszczona przez rodzeństwo. Pewnego razu jeden z wilków, który był związkowcą poszedł na obchód. Wrócił cały mokry, ponieważ przez przypadek wbiegł na jezioro, lód pękł pod jego ciężarem, ale wilk zdołał się uratować. Wrócił zmarznięty i przemoczony, od razu poszedł do swojej jaskini się ogrzać. Na następny dzień zaczął kaszleć i zaczęły się bóle. Z każdym kolejnym dniem jego stan się pogarszał, Andromeda pomagała mu ze względu na swoje stanowisko, ale i z czystej sympatii do wilka. To on pomógł rodzeństwu, gdy nie mieli gdzie się podziać. Podczas ostatnich dni Asai zaczął kaszleć krwią. Wilczyca dobrze wiedziała, że już nie wyjdzie z tego. Andromeda spędzała całe dnie i noce w jego jaskini aby móc umilić mu ostatnie chwile. Pamiętała czerwony zachód słońca, który zwiastował piękną pogodę kolejnego dnia... Szkoda, że to był ostatni zachód słońca który Asai mógł oglądać. Przyjaciel Andromedy umarł z powodu przebywania na mrozie gdy był mokry. Nie mogła pozwolić aby to spotkało również Hakai i ją.
Andromeda odwróciła się w stronę gdzie był wilk. Uśmiechnęła się do niego smutno, widząc w nim swojego przyjaciela. Nie mogła pozwolić by skończył jak Asai.
- Chodź Hakai, poszukamy jakiejś przytulnej jaskini.


~Hakai? Serio nie wiedziałam co tu więcej dopisać.~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)