Zafiro spojrzał za odlatującym stworzeniem. Nie miał ochoty na jakieś zabawy, czy konkursy. Dawno wyrósł z takiego konkurowania. Nigdy nie widział w tym sensu. Zaczął się wspinać na drzewo by móc odpocząć chwilkę. Wszedł na jedną z wyższych gałęzi, dotykając bokiem pnia ogromnego drzewa. Zmrużył oczy obserwując las, był gęsty ale teraz gdy nie było liści wydawał się pusty. Lubił zimę, była to chyba jedna z jego ulubionych pór roku. Choć jednak bardziej wolał jesień. Było wtedy chłodniej i z każdym dniem zbliżającym się do zimy dni były krótsze, przez co szybciej robiło się ciemno. Mógł wtedy niezauważony chodzić po lesie. Uwielbiał to robić w wolnym czasie, którego teraz miał na prawdę wiele. A jego samotne godziny były spowodowane porwaniem jego kochanej siostry przez pewnego wilka. Był nim Hakai, Alfa z którym Andromeda spędzała swój czas. Podczas gdy powinna być pod opieką swojego starszego brata. Czemu nie chciała przebywać ze swoją rodziną? Czemu Andzia twierdziła, że jej rodziną jest ta wataha? Zaf nadal tego nie rozumiał i pewnie nie będzie dane mu poznać odpowiedzi na to pytanie. Nie była z nimi związana w jakiś szczególny sposób. Ciekawe gdzie teraz mogła być i czy nic jej się nie stało. Wilk uśmiechnął się lekko gdy wpadł na pomysł.
Jeśli Aspen wróci to razem pójdą poszukać Alf. W całym pomyśle chodziło o to by dotrzeć do swojej siostry, do tego mógł jakoś pomóc stworzeniu, które tu przybyło. Zafiro zastanowił się na jak długo tu zostanie. Gdyby jej się gdzieś spieszyło to by ruszyła przed siebie i nie leciała na polowanie.Gdyby jego siostra zauważyła, że zamiast wystartować w zabawnym polowaniu on siedzi na dzewie to by się obraziła na całkiem długi czas. Jednakże jej tu nie było. Postanowił więc poczekać na Aspen i wtedy pójdą poszukać Alf. O ile oczywiście będzie chciała z nim iść. Nie wiele wilków przepadało za jego towarzystwem, wiele osób twierdziło, że jest niebywale ponury. Ale nic w tym dziwnego, przecież nigdy się nie uśmiechał i nie żartował z innymi. Nawet podczas gdy inni się śmiali on stał na uboczu, a na jego pysku nie pojawiała się choćby najmniejsza oznaka jakichkolwiek emocji.
Nagle pośród odległych drzew dostrzegł ruch. Aspen taszczyła sarnę, sądziła zapewne, że Zafiro zaraz przyjdzie ze swoją zdobyczą. Jeśli tak było to bardzo się myliła. Gdyby była na tyle łaskawa, by zaczekać na jego odpowiedź dowiedziałaby się, że nie ma on ochoty na żadne konkursy. Nawet gdyby stwierdziła że bał się przegrać, nic by nie odpowiedział i nawet na nią nie spojrzał. Tak, zawsze był niemiły dla innych, ale nikt nie był dla niego miły, prócz jego siostry. Miał nieco olewacki i pesymistyczny styl życia, to prawda, ale gdy do czegoś się zabierał starał się to robić jak najlepiej.
Aspen zatrzymała się w miejscu gdzie ostatnio razem siedzieli, spojrzała na drzewo. Zafiro natychmiast zamknął oczy, które bez przerwy emanuwały niebieskim światłem. Nie urodził się ze świecącymi oczami, kiedyś były zwyczajnie niebieskie. Czemu świeciły bez przerwy? Odpowiedź leżała w jednej z jego przygód, o której wiedziała tylko Andromeda. Wiedział, że nigdy nikomu nie opowie tej historii, nie była taka jak inni.
Zafiro otworzył oczy i spostrzegł, że Aspen siedzi czekając na kogoś. Zszedł więc szybko z drzewa i przyjrzał się sarnie. Spodziewał się czegoś innego, jednakże zachował ten komentarz dla siebie. Skrzydlate stworzenie spoglądało na niego z niezadowoleniem, ten tylko rzucił jej obojętne spojrzenie.
-Idę szukać Alf, dobrze by było gdybyś poszła ze mną. Z pewnością chętnie cię poznają. Dobra robota. - Powiedział chłodno, jak to zwykle miał w zwyczaju.
Spojrzał jeszcze raz na zdobycz i ruszył przed siebie. Jeśli Aspen będzie chciała z nim pójść to tak zrobi. Ale jeśli nie będzie miała na to ochoty, zostanie sama przy drzewie wraz z martwym zwierzęciem, a takie towarzystwo nie należało do najciekawszych.
~Aspen? Normalnie najdłuższy dialog na świecie.~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)