sobota, 28 marca 2015

Od Andromedy do Hakai - Wyjątki


        Wilczyca obserwowała jeszcze przez chwilę wilka, który zaczął jeść. Czuła jak oczy same się jej zamykają, była okropnie zmęczona po nieprzespanej nocy. Gdy Hakai leżał nieprzytomny chciała go gdzieś przenieść, ale był znacznie cięższy od niej i wilczyca nie miała siły by go chociaż przeciągnąć. Czekała zanim się obudzi, ale czując bicie jego serca była trochę spokojniejsza. Mimo to nie pozwalała sobie na sen, kto wie co by mogło się stać, gdy ona by sobie smacznie spała.

Hakai spojrzał jak wilczyca leży na śniegu i go obserwuje uważnie. Bała się, że wilk może w każdej chwili zasłabnąć. Nawet zwykłe uderzenie w głowę mogło spowodować jakiś poważny uraz. Jak skończy jeść będzie musiała jeszcze raz przyjrzeć się ranie. Nagle Hakai niewiadomo kiedy pojawił się przed nią. Wilczyca uśmiechnęła się niewyraźnie i wstała ze śniegu.
- Coś się stało?
- Powinnaś się przespać. Pilnowałaś mnie całą noc.- Powiedział Hakai patrząc jej w oczy.
-To nic takiego. - Odpowiedziała i wyminęła wilka idąc w stronę jelenia. 
Zatrzymała się przed martwym zwierzęciem i spojrzała na nie ze smutkiem. Czemu i ona nie mogła być jak inne wilki pożerające niewinne istoty? Była wilkiem, a jednak coś ją wyróżniło. Nie lubiła jeść zwierząt z wyjątkiem ryb. Tylko gdy nie miała wyboru zmuszała się do zjedzenia niewielkiego kawałka upolowanej zwierzyny. Ostatnio zmusiła się do zjedzenia małego kawałeczka zająca pieczonego na ogniu. Zrobiła to specjalnie, by nikogo nie urazić. Wiedziała, że ten zając był martwy, ale i tak to było okropne gdy ogień muskał pozbawione futra ciało. Biedna mała istotka pozbawiona futra, wbita na patyk i pieczona na ognisku, by w końcu wszyscy mogli cieszyć się smakiem upieczonego zająca. Czy to nie było straszne? Czemu Andromeda tak się tym przejmowała? Czy była zbyt wrażliwa na czyjeś cierpienie lub śmierć? Bardzo możliwe, ale to wszystko nie musiało być aż tak silne. Gdy tylko widziała martwe zwierzęta miała wrażenie, że one na nią patrzą. W jakiś sposób rozumie ich ból, zamiast cieszyć się wolnością i swoją rodziną zostają pozbawione życia. Są bez futra, skóry, a ich organy i mięśnie zostają zjedzone. Czemu natura nie mogła stworzyć wszystkich jak rośliny? Nie zjadały innych, wystarczało im tylko słońce i woda. Oczywiście zdarzały się wyjątki zjadające owady, ale było ich mało. 
Andromeda tak bardzo chciała być jak inne drapieżniki, które potrafią pozbawiać inne stworzenia życia. Nie było to dobre, ale w ten sposób mogłaby komuś czasami pomóc, czy kogoś nakarmić. Zafiro próbował ją kiedyś nauczyć jak się poluje. Dogonienie zwierzyny nie sprawiło żadnego problemu, ale już zabicie było niemożliwe do wykonania. Jej umysł zakazywał tej prostej czynności, a jednak to była bardzo ważna decyzja. Decyzja o tym, czy pozwoli swojej ofierze przeżyć, czy pozbawi ją życia. Było jednak oczywiste, że Andromeda nie pozbawi zwierzęcia życia, ryby stanowiły jakiś dziwny wyjątek. A co jeśli kiedyś pojawią się dzieci? Wiadomo, że te małe istotki biorą przykład nie tylko z ojca, ale i matki. A ona przecież nic nie potrafi, nie będzie mogła nauczyć swojego potomstwa. A co gorsza gdyby nagle coś stało się z Hakai nie potrafiłaby wyżywić swojej rodziny.
- Chcesz jeść? - Spytał Hakai wyprowadzając wilczycę z zamyślenia.
- Chyba nie... - Powiedziała cicho, wpatrując się w martwe ciało jelenia. Wokół niego znajdowało się wiele krwi. "Biedne stworzenie zginęło wykrwawiając się. " Pomyślała wilczyca wpatrując się w zwierzę. - Później pójdę nad rzekę złapać kilka ryb. Smacznego. - Powiedziała odchodząc pod jakieś większe drzewo. 
Rozkopała śnieg pod nim i położyła się. Zwinęła się zamykając oczy, była zbyt zmęczona by o czymś myśleć.


~Hakai? Mam nadzieję, że nikogo nie pozbawiłam apetytu.~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)