Spałam długo. Serio. Myślałam, że jestem
trochę mniej zdechnięta ale cóż, było inaczej. Ogarnęłam to wszystko zakrywając
pysk łapami. Słońce było wysoko, śnieg przestał padać ale oczywiście, nadal
było zimno. Wstałam więc, otrzepałam się i przekręciłam kilka razy głową żeby
rozprostować kark. Coś strzyknęło, trzasnęło i już.
Zrobiłam kilka kroków gdy doszedł mnie zapach
wilka. Szlag by to!
- Dzieńdoberek! - usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się i zobaczyłam Chrisa. No tak! To
jego zapach czułam, a nie zapamiętałam bo mój mózg tego nie chciał albo wysiadł
kilka dni temu. Sama nie wiem.
- Heeeeeej - mruknęłam sennie. - Co robisz?
- To,o co prosił twój żołądek przez całą noc.
Wiesz ile spałem? Trzy godziny! Zabiję cię normalnie! Chyba że zjesz teraz
szybko i przestaniesz być brzuchomówcą - wyjaśnił zirytowany acz dziwnie wesoły
Chris. Spojrzałam na coś, co leżało koło niego... Oooooo... Zaraz, czy ja się
ślinię?! Nieważne, ten basior ma obok siebie kozę górską! Martwą, w sam raz do
jedzeni!
- Sziiiiiiiiiiiiiiit! Dawaj! - Podbiegłam do
Chrisa i no cóż, rzuciłam się na żarcie. Jakby nie patrzeć, nie jadłam od około
3 dni, wolno mi było. Gdy zatopiłam kły w truchle, zamarłam. Nie dlatego, że
coś mi nie pasowało. Nie, chodziło o to uczucie. Krew, jeszcze ciepła,
rozpłynęła się po całym moim pysku, przyprawiając mnie o dreszcze i
niewyobrażalne szczęście. Szybko jednak pospieszył mnie żołądek i po chwili
szarpałam mięso z całej siły.
Parę minut później, wypełnionych dzikimi
dźwiękami mojego pożywienia i rechotem Chrisa, usiadłam koło niego i
wpatrywałam się w przestrzeń.
- Najedzona? - zapytał w końcu.
- Mhm... Dzięki. A... można wiedzieć co
robiłeś przez ten czas kiedy nie spałeś? Nie mów mi, że polowałeś, mięso było
ciepłe - powiedziałam, patrząc na niego spod rzęs i oznajmiając mu, że taka
wymówka nie wchodzi w grę.
- No cóż... Powiem ci, ale pewnie cię to nie
zachwyci. Patrzyłem jak śpisz.
Szczęka mi opadła. Co proszę?! Gapił się jak
śpię?! No nie. Najgłupsze co usłyszałam od dawna!
- No wiesz... Tak się wiercisz, że trudno się
nie zastanawiać co ty w zasadzie robisz? Śpisz czy nie? Co ci się śni?
Dlatego... Ekhem, po prostu patrzyłem jak śpisz. - Wzruszył ramionami z
zabłąkanym uśmiechem na pysku.
- Aha... Em, no dobra. Rozumiem, tylko...
Nieważne. To co? Ruszamy dalej? - zaproponowałam.
- Tak, jasne.
I poszliśmy. Droga była taka jak wcześniej.
Kamienie, trochę śniegu... Kilka dziur do których kto wpadał? Oczywiście, ja.
Jak by mogło być inaczej?! Ale mniejsza o to. Widziałam już końce doliny, choć
bardzo odległe. Ciekawiło mnie bardzo, co też porabiają moi wariaci? Tak,
słuchałam co mówi Chris ale myślami błądziłam właśnie w tym temacie - moi
wariaci. Hakai i Andzia pewnie gdzieś razem spacerują, o ile Zafiro im pozwala.
On sam pewnie poluje, śpi albo robi inne fascynujące rzeczy. Brego... Ach, po
nim to nie wiem czego się spodziewać. Może właśnie przymierza moje bibeloty? A
może już je zakopał i teraz szuka innych? No i Blind... Mam nadzieję, że z nią
wszystko w porządku. Oby... Jeśli wróciła do watahy... Co ja gadam. NA PEWNO
wróciła do watahy to ma dobrą opiekę i nic jej nie będzie. Ciekawi mnie też czy
jest ktoś nowy. Fajnie by było. Serio. Chciałabym żeby ktoś przyszedł. No,
Chris dołączy jak już dotrzemy ale może jest jeszcze ktoś? Kto wie...
- ... i w ogóle to chciałem wtedy ją zabić ale
pomyślałem, ze mi się jeszcze przyda więc zrezygnowałem - zakończył Chris.
Gadał chyba o swojej siostrze ale coś mi umknęło więc tylko się uśmiechnęłam. -
Ej. Co ci jest?
- Nic, ja tylko... Oj, no bo wiesz, martwię
się o Wind.
- Tą waderę która cię zabrała do wulkanu?
- Taaaaak. Zastanawiam się co oni robią.
Wiesz, wataha. Niby powinnam się przyzwyczaić do tego, że jestem sama, trochę
czasu spędziłam w samotności, nie licząc mojego "mentora" ale teraz
znów przywykłam do ich towarzystwa, a to było tylko kilka dni, nic więcej.
Rany, robię się zbyt dziewczęca. Brrrrrrrrr, weź coś zrób. O wiem! Ścigamy się.
- Co? Po górach?
- Cykasz się? Biedny Chris boi się przegrać! -
żartowałam. Owszem, to było trochę wymuszone ale przynajmniej nie myślałam o
tym wszystkim.
- Ta, jassssne. Dobra, ale będziesz ryczeć,
jak cię się łapy krwią zaleją.
- Mhm, zobaczymy, zobaczymy... - zaśmiałam się
i wyprułam do przodu zostawiając Chrisa za sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)