środa, 25 czerwca 2014

Ventus do Surej

Spojrzałem w stronę skąd dobiegł odgłos. Dostrzegł błysk oczu, a to już wystarczyło. Wiedziałem że tam się ukryła. Czułem że mnie obserwuje. Patrzyłem tam, gdzie jak sądziłem były jej oczy. Nie myliłem się. Wilczyca warkneła ostrzegawczo, kiedy powstawiłem krok w jej kierunku. Zignorowałem to i postawiłem kolejny wpatrując się w nią uaprtym wzrokiem.
- Nie podchodź - syknęła. Przystanąłem i uniosłem głowę wyżej. Obrzuciłem ją uwarznym spojrzeniem.
- To nie ja cię pokonałem, tylko piroun - powiedziałem. Gwałtownie podniosła łeb i spojrzała na mnie uwarzniej. - Ale nie mam zamiaru dokańczać walki... Przyszedłem naprawić toco zepsułem...
- Obejdzie się -prychnęła wilczyca. - Możesz se iść!
Nie ruszyłem się z miejsca.
- No idź! - wrzasnęła. - IDŹ!
Nastała cisza a ona wpatrywała się we mnie wściekłym wzrokiem. Patrzyłem na nią spokojnie cały czas.
- Nie - odpowiedziałem. Może jakby była zdrowa rzuciłaby sie na mnie z zamiarem zabicia, ale teraz nie mogła.
- Nie mam zamiaru być traktowana jak szczeniak, nie potzrebuję pomocy! - warknęła.
- Czyżby? - odparłem z ironią w głosie. Przez chwilę wyglądała jagby się do mnie przekonała, ale zaraz potem wróciła do poprzedniego stanu.
- Zostań tu jesli musisz, ale mnie nie dotykaj! - warknęła. Dopiero po chwili oderwałem wzrok od niej. Poczułem głód, który dosyć długo juz ignorowałem. Odwróciłem się w stronę wyjścia i powoli zaczałem podażać w jego stronę.
- Jak chcesz - dorzuciłem jescze. Uznałem że jednak powiadomię wilczyce o moich zamiarach. - Zgłodniałem, więc raczej wrócę...



<Surej?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)