Hakai
spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się przyjaźnie, nie spodziewał się takiego
pytania, to fakt, ale postanowił odpowiedzieć na nie szczerze.
- A
co mam o nim sądzić? – zaczął wbijając wzrok w niebo i przypominając sobie
czasy, kiedy sam miał przy boku swego brata – Szczerze? Sam chciałbym takiego
mieć. Jest opiekuńczy, zależy mu na tobie, jest gotów wskoczyć za tobą w ogień,
żadna krzywda cię nie dosięgnie póki będziesz miała go przy boku. Uwierz, taki
brat jest niczym skarb. – w jego głowie ukazała się czarna sylwetka, wysokiego,
smukłego basiora o zimnnych, błekitnych oczach. Potrząsnął głową, żeby pozbyć
się myśli o nim z łba, a smutek, który na chwilę zawitał w jego oczach zniknął –
Szkoda, że burza nas minęła. – westchnął Hakai zmieniając temat, zastrzygł
uszami słyszac odległe grzmienie – Ale za to w innej cześci naszej watahy
pewnie leje niczym z cebra. – dodał po chwili i spojrzał na waderę, a lekki
wiaterek zmącił im futra.
Nagle
do ich uszu dotarło ciche pośpiewywanie, czerwoonoki spojrzał z zaciekawieniem
w stronę, z której dochodził go dzwięk i ujrzał białą waderę, za którą raźnym
krokiem podążał brązowy basior, który nucił piosenkę.
–
Chyba mamy gości. – powiedział z uśmieszkiem czarny wilczór wstając i podążając
w ich kierunku, ruchem ogona dał znak dziewczynie, żeby podążyła za nim. Kiedy
doszli do nowoprzybyłych wilczór ukłonił się lekko – Witajcie, jestem Hakai,
przywódca tych zacnych terenów. – przedstawił się elegancko – To jest
Andromeda, moja towarzyszka, moglibyśmy poznać wasze imiona?
Jaskier?
Agonia? Andromeda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)