środa, 4 czerwca 2014

Od Surej do Ventusa i Damona

Wadera spojrzała na dwóch basiorów zmierzających w jej kierunku. Wstała na równe nogi i wyszczerzyła kły, jerząc sierść, wilki stanęły w miejscu patrząc na nią. Wadera patrzyła na czarnego basiora wściekle z nienawiścią w oczach, nie zwróciła uwagi na nowoprzybyłego, nie obchodził on ją aktualnie.
- Po co tu przylazłeś? – krzynęła na niego i schowała się w cień jaskini tak, aby zakryć nogę – Idź precz! Nie dość już mi przysporzyłeś kłopotów? Czego tu jeszcze szukasz? Chcesz się chełpić oszukaną wygraną? A może wyśmiać mnie? – warknęła na niego i nie czekając na odpowiedź na które kolwiek z pytań kontynuowała – Proszę cię bardzo! Śmiej się! Nie mam nic przeciwko! Po co byś tu inaczej przychodził? Napewno nie po to by mi pomóc... – jej krzyk powoli przechodził do mrukliwego tonu, aż w końcu mruknęła pod nosem – W końcu wszyscy jesteście tacy sami.
Zapadło chwilowe milczenie, przerywane jedynie oddalającymi się grzmotami i cichnącym szumem deszczu, dziewczyna wycofała się kompletnie w cień tak, że tylko jej czerwone ślepia błyszczały w ciemnościach, w końcu jej wróg postanowił się odezwać.
- A co jeżeli przyszedłem ci pomóc? – zapytał spokojnie.
- Nie chcę twojej pomocy, litości ani współczucia, nie jestem bezradnym szczeniakiem, który potrzebuje matczynych uczuć oraz troski. – warknęła cicho dziewczyna – Idź precz, po prostu zniknij mi z życia...
To mówiąc zniknęła kompletnie w cieniu, niczym duch, który rozpływa się w powietrzu...


Ventus? Damon? Szukajcie wiatru w polu x3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)