Ruszyłem za waderą, lecz nie spieszyłem się.
Wygrałem, tak, ale... trudno było mi ją zostawić. To piorun ją pokonał nie ja.
Może i bym ją pokonął, lecz niestało się tak. Została zraniona przez piorun,
nie przeze mnie. Na mojej drodze zastałem białego wilka. Wilk miał czerwono
błyszczące oczy i groźny wygląd. Wyszczerzył kły, ale zignorowałem go.
- Też potrafię warczeć - mruknąłem z ironią w
głosie tylko na tyle, żeby usłyszał. Wilk warknął głośniej - Możesz mi pomóc
poszukać pewnej zranionej zabójczyni, zamiast powarkiwać? Już z jednym zabójcą
prawie sobie poradziłem, ale mnie ubiegł piorun. Ale chwilowo mi odeszła ochota
zabijania wszystkich wilków w okolicy. To jak, pomożesz mi?
Spojrzałem prosto w czerwone ślepia wilka
przede mną. Podszedłem do niego trochę, ale i bez tego moja niskość była widoczna.
Lekko irytująca. On również mi się przypatrzył. Po chwili jego wyraz pyska
złagodniał, jednak nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Dobra, mogę ci pomóc. – warknął wreszcie.
Nie wyglądał na zadowolonego, ale pozwoliłem
sobie to zignorować.
- To chodź. – powiedziałem - Według pierwszego
wrażenia uciekła jak najdalej, czyli daleko. I przy okazji jestem Ventus.
- Damon. - odpowiedział.
Miał niezbyt przyjemny głos, zresztą nie
zdziwiłbym się gdyby po prostu szukał sposobu by mnie zabić. Dlatego tylko
udawałem nieostrożnego.
<Damon? A może Surej?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)