wtorek, 24 czerwca 2014

Od Damona do Kishana

"Uhh.... Nie wiem co się ze mną dzieje! Po raz pierwszy tak mocno dokucza mi pragnienie walki. Jeśli teraz się poddam na bank przegram z tym tygrysem. Chol*era! Oczy mi łzawią...
Na pewno już mnie prześwietlił ten.. jak mu tam.. Kishan.
Deszcz trochę mnie orzeźwił, ale to i tak za mało. Nie, no ja już nie mogę!"
Nastroszyłem sierść, obnażyłem kły i zawarczałem gardłowo. Rozpędziłem się i skoczyłem na tygrysa. Uskoczył. Zahamowałem z poślizgiem o mały włosy nie wywracając się w błoto. Oboje przybraliśmy pozycję bojową, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Powoli wszystkie odgłosy dochodziły do mnie jakby z oddali. Nie słyszałem już deszczu bębniącego o liście, wiatru targającego nasze futra i drzewa... Liczył się tylko on. Mój cel.
Skoczyliśmy w tym samym momencie, zderzając się w powietrzu. Był ode mnie cięższy i to ja upadłem na plecy. Przyszpilił mnie i próbował ugryźć, ale broniłem się zaciekle i chciałem odwdzięczyć się tym samym. Szamotaliśmy się. Udało mu się mnie zranić w pysk. Rozwścieczyłem się jeszcze bardziej. Odrzuciłem go na bok zaledwie na metr i wstałem, dysząc. On również szybko się podniósł. Znowu patrzyliśmy sobie w oczy.


<Kishan?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)