"Uhh.... Nie wiem co się ze mną dzieje!
Po raz pierwszy tak mocno dokucza mi pragnienie walki. Jeśli teraz się poddam
na bank przegram z tym tygrysem. Chol*era! Oczy mi łzawią...
Na pewno już mnie prześwietlił ten.. jak mu
tam.. Kishan.
Deszcz trochę mnie orzeźwił, ale to i tak za
mało. Nie, no ja już nie mogę!"
Nastroszyłem sierść, obnażyłem kły i
zawarczałem gardłowo. Rozpędziłem się i skoczyłem na tygrysa. Uskoczył.
Zahamowałem z poślizgiem o mały włosy nie wywracając się w błoto. Oboje
przybraliśmy pozycję bojową, patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Powoli wszystkie
odgłosy dochodziły do mnie jakby z oddali. Nie słyszałem już deszczu bębniącego
o liście, wiatru targającego nasze futra i drzewa... Liczył się tylko on. Mój
cel.
Skoczyliśmy w tym samym momencie, zderzając
się w powietrzu. Był ode mnie cięższy i to ja upadłem na plecy. Przyszpilił
mnie i próbował ugryźć, ale broniłem się zaciekle i chciałem odwdzięczyć się
tym samym. Szamotaliśmy się. Udało mu się mnie zranić w pysk. Rozwścieczyłem
się jeszcze bardziej. Odrzuciłem go na bok zaledwie na metr i wstałem, dysząc.
On również szybko się podniósł. Znowu patrzyliśmy sobie w oczy.
<Kishan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)