czwartek, 26 czerwca 2014

Od Ricardo do Jaskra

- Chrzań się! - fuknąłem i pokazałem czarnemu język.
Andromeda i Jaskier wciągnęli głośniej powietrze oczekując surowej reakcji Alfy, ale ten zaczął się śmiać.
- Jesteś aż idiotycznie odważny biorąc pod uwagę, że jesteś sam w obecności trzech dorosłych wilków. - powiedział po chwili - Poznam w końcu twoje imię?
"A co mi tam" pomyślałem, "Przynajmniej będą mieli kogo przeklinać".
- Jestem Ricardo. - odparłem i nieco się uspokoiłem - A moje zamiary są jasne: wydrapać temu idiocie oczy! - tu spojrzałem na Jaskra, który parsknął śmiechem.
- Mogę go zatrzymać?- spytał Hakai'a - Taki z niego słodziak!
- Zaraz ci pokażę jaki ze mnie słodziak! - zagroziłem, ale to sprawiło, że już wszystkie wilki nie mogły wytrzymać z poważnymi minami.
"Czemu musiałem urodzi się akurat kotem?!" pomyślałem ze złością na samego siebie. Zawsze to samo: staram się być poważny a wszyscy i tak się śmieją i nazywają mnie "słodziakiem"! Niedoczekanie!
- Śmiejcie się póki macie czym! - zagroziłem i już zbierałem się do ucieczki - Tylko nie zdziwcie się jeśli obudzicie się w gnojówce!
Już miałem pobiec przed siebie gdy nagle znowu Jaskier chwycił mnie zębami za kark.
- To ja mu lepiej pokaszę gdzie becie mieszkał. - powiedział z zaciśniętymi zębami do reszty i pobiegł przed siebie.
Przez całą drogę ostro się buntowałem by mnie puścił.
- Postaw mnie na ziemi, durniu! Mam sprawne cztery łapy! - syknąłem i bezowocnie zamachnąłem się łapą na jego nos.
- Tak, i moszesz na nich równie szybko uciec.- odparł wilk nadal zaciskając zęby.
Wszedł do jakiejś jaskini.
- Jeśli myślisz, że będę mieszkał z jakimś cholernym porywaczem to...- urwałem gdy zobaczyłem wystrój jaskini.
Kształt pomieszczenia był bardziej okrągły niż kanciaste groty, w których przywykłem sypiać. Miała wszelkie wygody potrzebne co najmniej uczonemu. W ścianach było mnóstwo naturalnie wyrzeźbionych półek a na każdej były starannie poukładane książki (nie mam pojęcia jak Jaskier je zdobył), zwoje, płótna i przybory piśmiennicze. Na paru zauważyłem również wyniki zbieractwa wilka: rogi zrzucone przez młode jelonki, zęby jakichś drapieżników o wiele większe niż wilcze, próbki różnych roślin i tym podobne znaleziska. Moje oko przyciągnęła drewniana, skromna szkatuła na jednej z półek. Była otwarta i w środku zobaczyłem...pióra! Jaskrawe, pstrokate, pasiaste...Jaskier miał tu chyba parę od każdego gatunku ptaka. Na boku w podłodze było wgłębienie wyłożone skórami, czyli - jak się domyśliłem - legowisko wilka. Na środku było małe palenisko a nad nim w suficie małe otworki. Nie wiedziałem po co one tu są i na razie nie pytałem.
- Dobra. - powiedziałem w końcu - Zmieniłem zdanie. Zostaję tu. - po tych słowach od razu skoczyłem na legowisko Jaskra i umościłem się na nim.
- Skoro już jesteś moim lokatorem musisz stosować się do pewnych zasad. - zaczął wilk z uśmiechem - Po pierwsze: żaden kocur nie będzie spał na moim legowisku.
Chwycił mnie (tym razem delikatniej) za kark i postawił na podłodze.
- Twoje łóżko może być...- rozejrzał się dookoła, wziął jedną ze skór ze swojego legowiska i ułożył ją na jednej pustej półce będącej na wysokości jego nosa.
Wskoczyłem tam z zadowoleniem. Półka była szeroka i w miarę głęboka jak na mój gust.
- Po drugie: nikt nie dotyka moich kolekcji ani nie zmienia ich miejsc położenia. - powiedział ze zdecydowaniem Jaskier - I po trzecie: ja tu ustalam zasady. Wszystko jasne?
Pokiwałem głową i ułożyłem się do drzemki. Zanim jednak zasnąłem Jaskier przyniósł na kolację kawał sarniny, którą upiekł nad paleniskiem. Mięso swoim zapachem i skwierczeniem nie dało mi spać a poza tym byłem strasznie głodny, więc zeskoczyłem na podłogę i podreptałem do paleniska. Spojrzałem w górę na te tajemnicze dziurki.
- Jaskier?
- Tak?
- Od czego są te dziwne otwory nad paleniskiem? - pokazałem łapą o co mi chodzi.
- Sam zobacz. - powiedział i wyszedł na dwór.
Poszedłem za nim. Wilk pokazał mi łapą na łuk nad wejściem. Nad nim po lewej znajdował się nieco większy otwór, z którego wydobywał się dym z ogniska w środku.
- To dym włazi do tych otworków na suficie i wychodzi tędy? – spytałem - I sam to wymyśliłeś?
- Nie. Coś takiego po raz pierwszy widziałem u mojego przyjaciela wynalazcy, Leonarda. - odparł dumnie wilk - Ten szyb już tu co prawda był. Wystarczyło tylko go wyczyścić.
- Dziwny pomysł .- skomentowałem krótko.
- Ale za to jaki skuteczny. - dorzucił Jaskier - Nigdy nie lubię pracować w ciemnościach, ale dym z dogasającego paleniska strasznie mi przeszkadza gdy śpię. Dzięki temu "wynalazkowi" mamy niezadymioną i zarazem dobrze oświetloną jaskinię.

Spojrzałem z niedowierzaniem na wilka. Może i ma coś w tej swojej łepetynie, ale na pomysł wyczyszczenia sobie raz na jakiś czas zębów chyba nie wpadł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)