niedziela, 29 czerwca 2014

Od Damona do Kishana

Niestety, zawsze gdy ogarnie mnie głód muszę dokończyć to co zacząłem. Dysząc, zebrałem siły by zaatakować i... obudziłem się. Nigdy coś takiego mi się nie zdarzało. Otworzyłem szerzej oczy. Dotarł do mnie ból, ciche kapanie deszczu z liści na ziemię oraz szum wiatru.
- J-ja...- lekko pochyliłem łeb na bok- Nic... ci... nie jest?- w końcu wydusiłem to z siebie.
"Pierwszy raz od bardzo dawna odczułem niepokój o drugą istotę! Straszne! Co się ze mną dzieje?!" pomyślałem.
Odgoniłem myśli, obiecując sobie, że wrócę do nich później. Podszedłem do tygrysa i posłałem mu pytające spojrzenie.
-Nie, nic. Tylko ugryzłeś mnie w kark. - odparł z przekąsem.
- Jak mogę ci pomóc?- Uwierzcie mi, to nie ja to powiedziałem. 
Przeszył mnie zimny dreszcz po tych słowach. Nie, to nie mogłem być ja!

<Kishan? Chwilowy rozejm? ;D>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)