- Chrzań się! - fuknąłem i pokazałem czarnemu
język.
Andromeda i Jaskier wciągnęli głośniej
powietrze oczekując surowej reakcji Alfy, ale ten zaczął się śmiać.
- Jesteś aż idiotycznie odważny biorąc pod
uwagę, że jesteś sam w obecności trzech dorosłych wilków. - powiedział po
chwili - Poznam w końcu twoje imię?
"A
co mi tam" pomyślałem, "Przynajmniej będą mieli kogo przeklinać".
- Jestem Ricardo. - odparłem i nieco się
uspokoiłem - A moje zamiary są jasne: wydrapać temu idiocie oczy! - tu
spojrzałem na Jaskra, który parsknął śmiechem.
- Mogę go zatrzymać?- spytał Hakai'a - Taki z
niego słodziak!
- Zaraz ci pokażę jaki ze mnie słodziak! -
zagroziłem, ale to sprawiło, że już wszystkie wilki nie mogły wytrzymać z
poważnymi minami.
"Czemu
musiałem urodzi się akurat kotem?!" pomyślałem ze
złością na samego siebie. Zawsze to samo: staram się być poważny a wszyscy i
tak się śmieją i nazywają mnie "słodziakiem"! Niedoczekanie!
- Śmiejcie się póki macie czym! - zagroziłem i
już zbierałem się do ucieczki - Tylko nie zdziwcie się jeśli obudzicie się w
gnojówce!
Już miałem pobiec przed siebie gdy nagle znowu
Jaskier chwycił mnie zębami za kark.
- To ja mu lepiej pokaszę gdzie becie mieszkał.
- powiedział z zaciśniętymi zębami do reszty i pobiegł przed siebie.
Przez całą drogę ostro się buntowałem by mnie
puścił.
- Postaw mnie na ziemi, durniu! Mam sprawne
cztery łapy! - syknąłem i bezowocnie zamachnąłem się łapą na jego nos.
- Tak, i moszesz na nich równie szybko uciec.-
odparł wilk nadal zaciskając zęby.
Wszedł do jakiejś jaskini.
- Jeśli myślisz, że będę mieszkał z jakimś
cholernym porywaczem to...- urwałem gdy zobaczyłem wystrój jaskini.
Kształt pomieszczenia był bardziej okrągły niż
kanciaste groty, w których przywykłem sypiać. Miała wszelkie wygody potrzebne
co najmniej uczonemu. W ścianach było mnóstwo naturalnie wyrzeźbionych półek a
na każdej były starannie poukładane książki (nie mam pojęcia jak Jaskier je
zdobył), zwoje, płótna i przybory piśmiennicze. Na paru zauważyłem również
wyniki zbieractwa wilka: rogi zrzucone przez młode jelonki, zęby jakichś
drapieżników o wiele większe niż wilcze, próbki różnych roślin i tym podobne
znaleziska. Moje oko przyciągnęła drewniana, skromna szkatuła na jednej z
półek. Była otwarta i w środku zobaczyłem...pióra! Jaskrawe, pstrokate,
pasiaste...Jaskier miał tu chyba parę od każdego gatunku ptaka. Na boku w
podłodze było wgłębienie wyłożone skórami, czyli - jak się domyśliłem -
legowisko wilka. Na środku było małe palenisko a nad nim w suficie małe
otworki. Nie wiedziałem po co one tu są i na razie nie pytałem.
- Dobra. - powiedziałem w końcu - Zmieniłem
zdanie. Zostaję tu. - po tych słowach od razu skoczyłem na legowisko Jaskra i
umościłem się na nim.
- Skoro już jesteś moim lokatorem musisz
stosować się do pewnych zasad. - zaczął wilk z uśmiechem - Po pierwsze: żaden
kocur nie będzie spał na moim legowisku.
Chwycił mnie (tym razem delikatniej) za kark i
postawił na podłodze.
- Twoje łóżko może być...- rozejrzał się
dookoła, wziął jedną ze skór ze swojego legowiska i ułożył ją na jednej pustej
półce będącej na wysokości jego nosa.
Wskoczyłem tam z zadowoleniem. Półka była
szeroka i w miarę głęboka jak na mój gust.
- Po drugie: nikt nie dotyka moich kolekcji
ani nie zmienia ich miejsc położenia. - powiedział ze zdecydowaniem Jaskier - I
po trzecie: ja tu ustalam zasady. Wszystko jasne?
Pokiwałem głową i ułożyłem się do drzemki.
Zanim jednak zasnąłem Jaskier przyniósł na kolację kawał sarniny, którą upiekł
nad paleniskiem. Mięso swoim zapachem i skwierczeniem nie dało mi spać a poza
tym byłem strasznie głodny, więc zeskoczyłem na podłogę i podreptałem do
paleniska. Spojrzałem w górę na te tajemnicze dziurki.
- Jaskier?
- Tak?
- Od czego są te dziwne otwory nad
paleniskiem? - pokazałem łapą o co mi chodzi.
- Sam zobacz. - powiedział i wyszedł na dwór.
Poszedłem za nim. Wilk pokazał mi łapą na łuk
nad wejściem. Nad nim po lewej znajdował się nieco większy otwór, z którego
wydobywał się dym z ogniska w środku.
- To dym włazi do tych otworków na suficie i
wychodzi tędy? – spytałem - I sam to wymyśliłeś?
- Nie. Coś takiego po raz pierwszy widziałem u
mojego przyjaciela wynalazcy, Leonarda. - odparł dumnie wilk - Ten szyb już tu
co prawda był. Wystarczyło tylko go wyczyścić.
- Dziwny pomysł .- skomentowałem krótko.
- Ale za to jaki skuteczny. - dorzucił Jaskier
- Nigdy nie lubię pracować w ciemnościach, ale dym z dogasającego paleniska
strasznie mi przeszkadza gdy śpię. Dzięki temu "wynalazkowi" mamy
niezadymioną i zarazem dobrze oświetloną jaskinię.
Spojrzałem z niedowierzaniem na wilka. Może i
ma coś w tej swojej łepetynie, ale na pomysł wyczyszczenia sobie raz na jakiś
czas zębów chyba nie wpadł.