wtorek, 28 lipca 2015

Od Hakai (i Rex'a) do Andromedy i Dan - Wiekowe Rozkminy

        Hakai z zainteresowaniem przyglądał się dwójce przed nimi. Taka mała, upierdliwa z pozoru i radosna Dan wielkości szczeniaka oraz ponury, agresywny, nieprzewidywalny basior nienaturalnych rozmiarów... Wpierw Alfa myślał, że to się źle skończy, że Rex nie wytrzyma z gadatliwą waderką, jego cierpliwość się skończy, a Danka w wyniku straci którąś z kończyn. O dziwo wilczur wydawał się przy niej być bardzo spokojny, a wręcz trzymał się bardziej jej towarzystwa niż jego i Andromedy (choć ich stosunki między sobą były takie, że w sumie nic w tym nadzwyczajnego). Nie wydawał się jednak być zirytowany jej gadulstwem, znudzony owszem, ale nie okazywał żadnych obiawów agresji, nie wyglądał też na takiego co żałuje bądź cierpi z powodu towarzystwa zielonookiej... Nawet wydawał się z nią rozmawiać jak normalny wilk... Tylko czemu tak było? Czemu większości rzucał się do gardeł, nienawidził połowy świata, a przy niektórych osobach z mordercy zmieniał się w zwykłego (z pozoru) wilka?
„Blindwind!”, dotarło do niego w końcu.
Szalona Dan z charakteru przypominała bardziej nierozgarniętą, wesołą i nieokrzesaną wersję Blindwind! Obydwie dziewczyny nie miały dystansu do samca, zachowywały się przy nim jak przy każdym innym wilku – radośnie, przyjaźnie, nie bojąc się tego jak wygląda oraz nie martwiąc się jego wybuchowym charakterem. Większość wilków gdy widziała Rex’a nabierała podejrzeń – wrogie spojrzenie, blizny, kulejąca łapa, ogólnie wygladał wrogo i nieprzyjemnie, po prostu oceniali go po wyglądzie, a nie po tym jaki był. Za to dwie wariatki w głębokim poważaniu miały powierzchowny wygląd, z nimi atmosfera była luźna, zabawna, przyjemna... Rex zapewne wyraźnie odczuwał różnicę i choć nie przepadał za gadulstwem oraz głośnym towarzystwem wolał spędzić te kilka chwil w takim gronie, gdzie mógł poczuć się odrobinę... Normalniej? Swobodniej? Jak zwał to tak zwał, jednym słowem z takimi osobami było mu wyraźnie lepiej niż przy wilkach swojego pokroju.
- O czym tak rozmyślasz? – głos Andromedy wyrwał go ze swojego świata myśli.
- O Rex’ie. – odpowiedział krótko nie odrywając jeszcze wzroku od białego samca, który akurat ucinał sobie krótką pogawędkę z waderką.
- A co z nim?
- Nic, tak se myślę... Kto by przypuszczał, że taki morderczy dryblas jak on gustuje w towarzystwie wesołych, żywiołowych waderek nieznających słowa „pesymizm”. – podsumował.
- Pozory lubią mylić. – stwierdziła wadera z uśmiechem i spojrzała wymownie na partnera.
- Ej, masz coś konkretnego na myśli? – czerwonooki załapał aluzję, jednak nie był do końca pewien dlaczego skierowana była ona akurat do niego.
- Na przykład to, że kto by przypuszczał, że taka zdrowomyśląca, racjonalna wadera jak ja zwiąże się na całe życie z dziecinnym, nieodpowiedzialnym chłopaczyną jak ty. – rzuciła kąśliwe  przewracjąc teatralnie oczyma, jednak szybko zaśmiała się z tego co powiedziała widząc minę zbitego psa na twarzy Hakai – Przeciez żartuję, nie wymieniłabym cię na żadnego innego nierozsądnego i dziecinnego wilczura, za nic. – zapewniła go, a jakby na dowód swoich słów przysunęła się do niego oraz ucałowała go w policzek, co odrazu rozweseliło jego mordkę.

******

        Tym czasem, kiedy Alfy zajęły się miłą pogawędką Rex spędzał czas na wymianie zdań z rudowłosą, która kminiła czy też ma doń się zwracać na „per pan”, czy też wystarczy mu przyjacielskie „Reksio”.
- Dla znajomych Rex, dla wrogów Blizna. – rzekł krótko i zwięźle.
- W sumie niezłe rozwiązanie... Blizna... Fajna ksywka, pasuje do ciebie!  – rzekła po chwili namysłu – Ej, a co z tymi co nie są ani wrogiem, ni przyjacielem? – rzuciła w ostatniej chwili pytanie, kiedy to Rex już odwracał się do niej plecami, by kontynuować spacer.
- Niech mi lepiej w droge nie wchodzą... – warknął lodowatym tonem, po czym rzucił waderce przez ramię najlepszy morderczo-psychopatyczny uśmiech jaki miał w zanadrzu.
Dance aż wyszczerz zszedł z pyska, a zielone oczy rozszerzyły się słysząc te słowa, a widok uśmieszku na pysku wilczura (uśmieszku, który najczęściej posyłają wam klauny w waszych najgorszych koszmarach) spowodował, że mroźny dreszczyk przebiegł dziewczynie po plecach. Trzeba było przyznać – robił niemałe wrażenie, a brak oka (które to było właśnie z profilu zwrócone w jej stronę, kiedy to mówił) dodawało charakteru jego mimice twarzy.
- Łał... – szepnęła, kiedy wilk odwrócił się doń plecami i ruszył dalej ciesząc się w duchu z otrzymanego efektu – Ej, ale ty tak nie na serio, c’nie? – rzuciła za nim z niepewnym uśmiechem, jednak jedyne co dostała w odpowiedzi to cichy rechot samca. Wadera obejrzała się za Alfami z nadzieją, że oni zapewnią ją w przekonaniu, że to tylko czarne żarty, jednak dwójka była znowu gdzieś daleko z tyłu gawędząc sobie miło – Ej, cholercia, czekaj! – zawołała za nim zeskakując ze swojego głazu oraz pedząc za gigantem – Nie powiedziałeś mi jeszcze ile masz lat. – upomniała się, kiedy dobiegła do niego i zrównała się z jego kulejącym krokiem, a fakt o morderczych słówkach odłożyła na półeczkę w pamięci, żeby wrócić do niej ewentualnie kiedy indziej.
- A ile strzelasz, że mam?
Waderka wyprzedziła go, stanęła mu na drodze tak, że zmuszony był się zatrzymać i w zamyśleniu przyjżała mu się uważnie, analizując każdy cal jego ciała drapiąc się po bródce. Lubiła takie zabawy, więc tej okazji nie mogła przepuścić.
- Ogólnie wyglądasz jakbyś przeżył stulecie wojen... Albo przez tydzień służył niedźwiedziowi za wycieraczkę w jaskini... Ale tak na oko powiedziałabym, że... Sześć? – rzuciła po długiej chwili wachania nie mogąc zecydować się na odpowiednią liczbę – Trafiłam? – zamerdała wesoło ogonkiem.
- Blisko. – odpowiedział – Postarzyłaś mnie o rok.
- Tylko rok? – zdziwiła się – Kurde, a wyglądasz jakbyś kręcił się koło dyszki! Myślałam, żem cię odmłodziła trochę, a tu proszę! W kwiecie wieku jesteś! Jak miło! Ej, a ja? Ile zgadujesz, że mam lat? – dziewczynie spodobała się gra w zgadywanki, zrobiła piruecik przed nosem wilka, żeby mógł jej się lepiej przyjżeć.
Jednooki spojrzał na nią obojętnym wzrokiem myśląc, jednak nie zastanawiał się nad tym tyle co na, rzucił pierwszą lepszą liczbę, która przyszła mu do głowy, gdy na nią spojżał.
- Dwa?
- Ha! Dwa i pół w zasadzie, ale byłeś bliżej niż ja u ciebie, niezły jesteś w te klocki! – zaśmiała się – Ty wiesz, że brat koleżanki babci rozwódki myślał, że mam aż trzy lata? A to było jakieś nieco ponad pół roku temu! Bez jaj! Spojrzał na mnie i stwierdził, że jestem taka stara! Czy ja aż tak źle wyglądam? Rozumiem, że te loki mogą mnie postarzać, ale bez przesady!
- Gdyby nie te rude kłaki zastanawiałbym się czy ty w ogóle szczeniakiem jeszcze nie jesteś. – rzucił od niechcenia wymijając ją.
- No właśnie! – krzyknęła za nim zadowolona, że ktoś przyznaje jej rację – Ej, a dokąd my w ogóle idziemy? Daleko jeszcze? – zmieniła temat i z tymi słowami podbiegła do jednego z drzew, wspięła się po jego konarze z chrobotem małych pazurków (obsypując przy okazji towarzysza korą) oraz wbigła na najniższą gałązkę, żeby móc zobaczyć coś w oddali.
Dużo jednak sobie nie popatrzyła, gdyż zmarznięta gałąź spruchniałego drzewa załamała się pod ciężarem waderki i samiczka runęła z piskiem zaskoczenia w dół... Prosto na Rex’a. Samiec dostał odłamkiem drewna prosto w łeb, a rudą suczką po plecach. Oszołomiony nagłym zajściem zatoczył się, a potknąwszy się o nierówność stracił równowagę. Wszystko nie byłoby źle, gdyby nie fakt, że w grę weszła jeszcze zamarznięta rzeka, na którą to napatoczył się wojownik, a impet z jakim wyfikołkował na nią z Danką na plecach spowodował, że ze świstem wyjechał po śliskim lodzie na środek zlodowaciałej wody, gdzie rozkraczył się ladując na brzuchu, z rudzielcem na barkach... Żeby było wesolutko lód nadwrężony nagłą masą, która na niego wpadła kilka razy trzasną przenikliwie...


Szaleńcze ty mój??? ^^

2 komentarze:

  1. No to żeś zaczęła akcję o.O Nie potrzebnie prowokowałam XD
    Ale fajnie, fajnie - już wiem co się stanie w moim opku ;3

    OdpowiedzUsuń

Podziel się z nami Swoją opinią :)