~ W końcu sobie polazła, na nerwy zaczęła nam działać. ~
mruknął Brego wstając i kierując się w stronę lasu.
Trash z nadzieją spojrzał na odchodzącego weterana...
Czyżby w końcu miał spokój? Czyżby w końcu nadeszła jego kochana chwila samotności?
Basior szybko odwrócił się w drugą stronę i zaczął truchtać, trzymając się
nisko ziemi, żeby być mniej zauważalnym.
- Ależ, Skarbie! Przecież mieliśmy nie dać mu odejść! –
wykrzyknęła hybryda i zanim Husk zdążył chociażby odwrócić głowę na dźwięk jego
głosu Brego już trzymał go za skóre na karku, uniesionego sobie przed twarzą,
tak że cztery łapy czerwonookiego dyndały nad ziemią.
No i masz ci los! Samotność i spokój właśnie poszły w
cholerę zostawiając Trash’a ze szczerzącą się radośnie hybrydą, która patrzyła
na niego pustymi oczyma. Samiec zesztywniał momentalnie, nastroszając się
ponownie do granic możliwości, ale mimo tego olbrzym dalej go trzymał.
~ Wypuście to, Skarbie, po co nam on? ~ mruknął
przewracając oczyma, widocznie nie tylko Husk marzył o spokoju ~ Jak nie Aspen,
to Chris, jak nie oni to Dania, w końcu możemy mieć spokój, a wy świerdacie za
sobą jakiegoś śmiecia...
- Zamknijcie mordy! To nie śmieć! Od dziś to rodzina, czy
tego chcecie, czy nie! – warknął, a przy gestykulacji hybyrdy Trash przeżył
lekkie powietrzne turbulencje.
~ Nie wszystkich z rodziny się lubi.~ wruszył ramionami i
puścić basiora, żeby padł na śnieg, jednak Brego złapał go ponownie za kark
oraz usniósł jeszcze wyżej (mało nie wyrywając mu przy tym kręgów, gdyż zrobił
to niechcący mało delikatnie).
- Ale my go lubimy, a wy do gadania nic nie macie! –
rzekł twardo, a w jego głosie słychać było już wrogie nuty.
~ Jak zawsze... ~ burknął przez zaciśnięte zęby.
Potem zirytowana świadomość Brego cofnęła się w głąb jego
umysłu, żeby nie musieć znosić tego całego towarzystwa. Tutaj mógł sobie
odpocząć od tego zgiełku... Ale drażniło go, że coraz częściej tracił kontrole
nad łagodniejszą stroną hybrydy - przebyłyski jego dawnego „ja” również zdażały
sie niebezpiecznie często, musiał uważać, musiał się bardziej starać, bo mógł niedługo
całkowicie stracić panowanie nad jego umysłem, a tego by nie chciał,
potrzebował tego ciała, było idealne do siania zgrozy i zniszczenia, do mordów,
do walk... Do tego był w strategicznym punkcie – w sercu watahy...
- No, skoro „jak zawsz” to stulcie pyski i cicho-sza. –
warknął Brego przymrużając oczy, po chwili jednak spojrzał rozradowany na
trzymanego w łapie Husk’a oraz zarżał wesoło – A wy chodźcie z nami, pokażemy
wam tereny, jak tu u nas pięknie jest... Może wam nawet jakiś odludny domek
znajdziemy, nie wydajecie się lubić towarzystwa, więc bez problemu znajdzie się
dla was jakaś dziupla samotna i spokojna. – hybyrda wrzuciła sobie zjeżoną
kulkę na plecy (przyzwyczajenie po Blindwind oraz Jennie) i ruszył przed siebie
– Nie sądzimy bowiem, żebyście raczej woleli spać tam gdzie większość watahy,
Skarbie, na wielkim, ogromniastym drzewie, gdzie każdy ma swoją gałązkę...
Niektóre są niestety nietrwałe...
Samiec przypomniał sobie akcję Blindwind, przez którą on,
Jenna oraz (już nie należący do watahy) Uri mało nie skończyli jak worki
połamanych kości, kiedy to przy jej zgrabnym zchodzeniu cała trójka wraz z gałęzią
poddała się sile grawitacji, lądując na nieszczęsnym basiorze.
- Chociaż trzeba przyznać, Sarbie, ciekawe rzeczy dzieją
się, gdy inny próbują zejść... Gorzej jak się skrzydeł nie ma...
~ Idealne miejsce na morderstwo, c’nie, Skarbie...? ~
Mroczny szept wyrwał się z jego gardła, a zawtórował mu upiorny śmiech i białe
oczy samca spojrzały przez ramię na postać wilka na swoich plecach.
Żeby dodać efektu Brego wyszczerzył do tego pożółkłe kły
po same dziąsła, wyglądając jak najgorsza zmora z tajemniczych snów...
Trash? X3
~ Jak ja kocham go straszyć! <3 <3 <3 ~
Trash, ty biedaku XD
OdpowiedzUsuńBidulek natrafił na największą sadystkę w tej watasze - wybacz mi, Mordko XD
UsuńCo poradzić? Bywa x3
UsuńOn w końcu zwieje! *^*
UsuńA póki co muszę opisać jego cierpienie ;u;
Nie damy mu, Skarbie x3
Usuń