środa, 1 lipca 2015

Od Danii do Brego - Mam Cię!

        Dziewczyna nie spodziewała się, że rogaty przytulak dopadnie ją nim ona sama do niego zagada, tym bardziej nie sądziła, że przerwie jej konwersację z (chyba już trochę zmęczonym) Alfą, który było nie było właśnie oficjalnie przyjął ją do tego wariatkowa. Jednak i naszego małego rudzielca czasem coś zaskoczy, a jak już to porządnie. I nieco brutalnie.
Mała raptownie oderwana od ziemi nie zdąrzyła się nawet pożegnać z czarnym wilkiem, który też zamiast rzucić jakiekolwiek słowa wycofał się cichutko, zostawiając ją (i to dosłownie) w wielkich łapskach Brego. A ten w najlepsze zaczął ją sobie przekręcać i oglądać, dźgać i wskazywać paluchem gdzie to jest ruda, a gdzie to ruda nie jest. Ogólnie poza możliwością wydawaniem swego rodzaju przytłumionych okrzyków, gdy myślała że spadnie, Dania nie miała wiele do gadania podczas gdy hybrydzie paszcza się nie zamykała. Dziwne doprawdy odwrócenie ról, ale wszakże kiedyś musiał trafić się jej godny 'przeciwnik'. Ogólnie jedyny moment, gdy naprawdę się przeraziła nastąpił wtedy, gdy została złapana za tylną nogę (oj niewygodne, naprawdę niewygodne), a następnie puszczona z dość dużej wysokości. Nagły przypływ adrenaliny, skurcz mięśni, krzyk i znów była w górze, trzymana tym razem porządniej przez karcącego samego siebie Brego. Po chwili (w końcu) raczył odstawić ją na ziemię, a ta zatoczyła się i padła na tyłek. Świat wirował jej przed oczyma, ale że był to wynik bardziej szoku niż potrząsania nią to dosyć szybko doszła do siebie i spojrzała na wielkoluda, który właśnie chyba zwrócił się do niej, tak przynajmniej jej się wydawało.
- Prawda to była? Odgadliśmy waszą rodzinę? Dlatego tacy rudzi jesteście, prawda? My się na tym znamy, my wiemy! - Po skończeniu hybryda wydała z siebie przejmujące rżenie, a Dania odgarnąwszy czuprynę z twarzy spojrzała na nią zaskoczona. 
Tu pragnę przypomnieć, że Brego doszedł do wniosków następujących: Dziadkami Danki miały być wiewiórki, ojcem lis, a matką wilk. Logika trudna do złamania, argumenty też niezłe, tylko biologia przy tym szwankowała. Ale kogo to obchodziło?
- Byłeś bardzo blisko - Zaśmiała się uprzejmie Dan chwiejnie podchodząc do niego i opierając łapki na jego pochylonym ku niej pysku, by z wygodniejszej perspektywy spojrzeć w jego hipnotyzujące, białe ślepia. - A kto wie, może masz więcej racji niż mi się wydaje? - Dodała, bowiem choć jego przypuszczenia nie mogłyby okazać się prawdziwe to sytuacja pochodzenia i pokrewieństwa w jej rodzinie była bardzo zagmatwana i ruchliwa, tak że lepiej było tego nawet patykiem nie trącać.
- Taak! Wiedzieliśmy, że mamy rację! - Zaryczał samiec dumnie uderzając się w pierś i unosząc głowę, przez co Dan znów o mało nie klapnęła na śnieg. - Ale powiedz, Wiewióreczko, ty nie chodzisz po drzewach?
~ Pewnie, że nie chodzi, widzieliście żeby chodziła? ~ Odpowiedział sam sobie głosem już nieco poirytowanym.
- Ale nie denerwujcie się tak, Skarbie, my się tylko grzecznie pytamy - Uspokajała się hybryda łagodnie. - Prawda, że my jedynie grzeczni jesteśmy? - Spytał i zanim znów zdążył sam sobie odpowiedzieć (a właściwie wplątać się w dyskusję) Dan chwyciła go za pysk i nakierowując na siebie spojrzenie jego białych ślepi odparła żywo:
- Tak, bardzo grzeczny - Potwierdziła i pogłaskała go po nosie jakby nic innego w życiu nie robiła, tylko miziała przyduże hybrydy.
- Ale, jeeej Stary! Żeś mnie chwycił z zaskoczenia, o mało mnie nie przestraszyłeś! - Powiedziała energicznie robiąc coraz to inne miny, by podkreślały jej stan emocjonalny - Podrzucasz, kręcisz... W sumie fajnie było! - Uśmiechnęła się, bowiem tak z perspektywy to naprawdę była frajda...
- Tylko, żebyś mnie tak za nogę nie łapał następnym razem to byłoby już w ogóle wspaniale! - Dodała delikatnie dając mu do zrozumienia, że niekoniecznie był to dobry pomysł. Ale cóż, bywa.
- A ogólnie to śmiesznie było, dzięki! Tylko mi Alfa uciekł przez ciebie wiesz? - Powiedziała z teatralnym smuteczkiem, ale na próżno byłoby szukać w jej głosie wyrzutu, bowiem opierająca się o nos Brego dziewczyna jak najbardziej robiła wszystko, by było zabawniej i przyjacielsko.
- Przepraszamy więc, Skarbie,  możemy go złapać dla ciebie jak chcesz - To wyrzekłwszy hybryda rozpostarła postrzępione skrzydła dając do zrozumienia, że jest gotowa, ale Dan powstrzymała go mocniej naciskając na jego olbrzymią mordkę.
- Nie, nie trzeba, naprawdę! - Stęknęła, bowiem musiała aż zaprzeć się łapkami w śnieg, by samiec poczuł jakikolwiek opór z jej strony - Z tobą też bardzo chciałam porozmawiać, więc niech zostanie jak jest, dobrze? - Uśmiechnęła się, a rude loki  z powrotem opadły jej na twarz przez co wyglądała teraz jak wielki nos z uśmiechem. 
Hybryda zarżała i z powrotem się usadowiła, a wydychane przez nią powietrze owiało trójkolorowe boki waderki.
- Dobrze, skoro tak mówisz zostaniemy Skarbie z Tobą. - Odparł Brego, ale to nie ostatnie zdanie, które raczył wypowiedzieć w swojej kolejce.
~  Oh Skarbie, ale nie zapytaliśmy nawet jak ma na imię!
- Nie zapytaliśmy? To wasza wina Skarbie, tak nie można!
~  Więc jej zapytajmy...
- Dania.
- Hę? - Spytała zdezorientowana hybryda, a Dan uśmiechnęła się i powtórzyła:
- Jestem Dania Wargerbund, ale proszę mów mi Szalona Dan! - Zakręciła się przed nim jakby chciała jeszcze raz dokładnie pokazać kim jest i jak wygląda i ostatecznie znów wylądowała przy jego pochylonym pysku. - A ty? Jak masz na imię? - Zapytała z żywym zainteresowaniem i popatrzyła z ufnością w jego bezźrenicowe oczy. 
Fascynował ją tym jak i co mówił, jak się poruszał, jak wyglądał i co o sobie samym myślał. Był zdecydowanie najdziwniejszą postacią z jaką kiedykolwiek dziewczyna miała do czynienia, a to sprawiało, że teraz, kiedy już znalazł się przy niej nie mogła oderwać od niego wzroku (ani łapek od jego pyska).


Brego? ~ Dan też Cię Dopadła, więc mamy remis! <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)