sobota, 9 maja 2015

Od Zafiro do Bran- Poświęcenie


         Zafiro odszedł na bok, zazwyczaj wolał leżeć pod ścianą. Tam był mniej widoczny, nie rzucał się w oczy. Jednak szybko dostrzegł tekst na ziemi tuż przed jego nosem. Brak szacunku? Gdzie ona to widziała? Przeczytał powoli i uważnie wiadomość, ale jakoś go nie ciekawiła oferta pogodzenia się. On się nie godził, nie widział w tym sensu. Jakiś w ogóle istnieje? Przeprasza się kogoś, a później nie raz popełnia się ten sam błąd. Jenna go nie znała, nie wiedziała więc, że przepraszanie go jest czymś co nigdy nie zostanie przez niego zaakceptowane. Poza tym, wilczyca nie powinna wszystkich bić za to co się mówi o niej. Gdyby Zafiro taki był, jakże wiele osób nie miałoby zębów i na ciele posiadałoby mnóstwo okaleczeń. Owszem cios nie był mocny, ale jednak poczuł się urażony i ośmieszony przy wszystkich. Każdy wilk by się od razu pogodził, ale Zafiro nie był "każdym". Nie miał zamiaru się zmieniać tylko dla Jenny bo inni też będą od niego wymagać takiego zachowania. Wiedział, że jeśli on sam ją również przeprosi to ona i tak o tym zapomni. Zacznie dalej żyć jak wcześniej. "Hulaj duszo, piekła nie ma." Właśnie taką duszą była Jenna, ale to jego osobiste spostrzeżenia. Jasne mógł do niej podejść i powiedzieć coś w stylu: "Nic się nie stało Jenna, ja też cię przepraszam." Tyle, że były to tylko puste słowa, po co więc mówić coś takiego? Jeśli będzie chciał to weźmie pod uwagę przeprosiny Jenny, ale musiałby wtedy zmienić swój światopogląd. On ją przeprosił gdy powiedział coś co mu się zmieszało (Jak to się stało, że on coś w ogóle powiedział? Przecież on się nie liczył z czyimś życiem, żołnierzy się czasem traci, a to była jej głupota.), ale ona zaczęła bitwę i próbuje ją teraz uciszyć. Jakież to było... Żałosne. Szacunek to szacunek, albo jest od początku, albo nigdy go nie ma. Jenna miała swoich przyjaciół, a on miał siebie. Po co więc jej nic nie znacząca zgoda? Nie powinno jej na tym zależeć, jemu nie zależało i nie widział w tym większego problemu. Czemu miałby wybaczać jej to co zrobiła? Wystarczy, że nauczy się panować nad sobą. Poza tym tylko raz się tak jakby pokłócili. Szacunek do innych kojarzył się dla Zafiro ze słuchaniem starszych, a nie interesowaniem się innymi wilkami.

Zafiro zmazał tekst i zamknął oczy. Nie chciał już myśleć o waderze, było to teraz prawie tak samo denerwujące jak rozmyślanie o Hakai. Po chwili, jednak przyszła Bran. Szczerze mówiąc to Zafiro był zaskoczony jej zachowaniem. Każdy inny wilk by zostawił go samego, a ona jednak przyszła, aby... Nie, nie rozumiał jej toku myślenia... Była inna, ale za to ją lubił, może i znał ją dopiero kwadrans, jednak zdążył ją polubić. Poza tym, chyba jako jedyna osoba w jego życiu chce mu pomóc... Choć właściwie nie potrzebował jej pomocy.
- Raczej byś nie chciała, abym skupił na tobie swój gniew. To mogłoby być... Nieprzyjemne. - Wytłumaczył Zafiro zamykając na chwilę oczy. - Ale śmieszy mnie to, że chcesz mi "pomóc". Jestem samowystarczalny.
- Każdy potrzebuje wsparcia, nawet ty. - Zafiro spojrzał na nią w stylu: "Dobrze się czujesz, czy powinienem wezwać medyka, bo gadasz dziwne rzeczy?"
- Nie sądzę, potrafię o siebie zadbać. Nie zrozumiesz tego, ale spróbuję specjalnie dla ciebie to wytłumaczyć... Nie jestem przyzwyczajony do tego, aby oczekiwać od kogoś pomocy, czy ją przyjmować. Wilk ciągle uczy się, aby polegać na sobie, a nie innych... Każdy powinien dbać o siebie Bran, pamiętaj to. Nie wierz, że każdy skoczy w ogień, aby cię uratować. - Powiedział patrząc jej w oczy, wiedział że rozumie każde jego słowo i teraz szuka argumentów, aby stwierdzić że się myli.
-  A ty byś skoczył? - Wilk spojrzał na nią z taką samą miną, ale w jego umyśle pojawiła się niepewność. 
Nie chciał jej urazić, ale nie mógłby też skłamać. Nie był, aż tak do niej przywiązany, aby ją ratować poświęcając swoje życie.
- Hmm... Poświęcenie jest raczej niestałą jednostką w moim charakterze. - Zafiro spojrzał gdzieś za wilczycę, chciałby powiedzieć że byłby gotowy zginąć, aby ją uratować, ale nie był do końca tego pewien. - Wszyscy twierdzą że...
- A ty jak twierdzisz? Kim jesteś dla siebie? - Przerwała mu Bran widocznie chcąc coś z niego wyciągnąć.
- Kim jestem? Wilkiem który nie traktuje uczuć na poważnie, oziębły, mściwy, podły... Nic dziwnego, że mało kto lubi moje towarzystwo.
- To twoje zdanie czy innych?
- Pół na pół.
- Więc gdzie twoja druga połowa? - Spytała Bran, na co wilk się uśmiechnął. 
Zaskakujące jak wiele pytań zadawała mu wilczyca.
- Powiedzmy, że mam niewyrobione zdanie o sobie... Mimo wszystko całkiem lubię swojego... Nieprzyjemnego siebie. Samotność nie jest taka zła jak mogłoby ci się wydawać. Oczywiście nie teraz, przyjemnie mi się z tobą rozmawia. W końcu mogę przestać myśleć o niektórych osobach, przeszłości, czy tego... Kim jestem, a nie jestem odpowiednią osobą do kumplowania się... - Czy jego zdania zawsze miały te drugie dno? Właśnie stwierdził, że zależy mu na przyjaźni, czy choćby obecności Bran. To pięknie się wkopał. - W końcu zobaczysz, że tak na prawdę jestem niesamowicie wkurzający. Skoro wszyscy mnie olewają i wychodzą z siebie, z tobą też tak będzie... Marnujesz czas na rozmawianie ze mną. Idź do Jenny, Chrisa i Varena, albo do Andromedy. - Zafiro spojrzał na Jennę, 
Jeśli kiedyś polubi tę wilczycę to polubi również Hakai, a to szybko się nie wydarzy. Potrzebował chyba cudu, aby choć trochę się do nich przekonać.

~Bran? Jenna nie martw się, on kiedyś się zmieni, ale nie szybko.~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)