środa, 6 maja 2015

Od Zafiro do Bran - Obietnice


        Wilk spojrzał na taflę jeziorka, jego odbicie widniało na niej. Spojrzał jednak na odbicie wilczyca, która widocznie czekała aż Zafiro coś powie.

- Myślę, że Andzia dobrze by cię zrozumiała. Ona nie chce mnie słuchać, jest uparta jak osioł. A teraz gdy jest Alfą to twierdzi, że może sobie rozkazywać i mówić mi co powinienem robić. Posada Alfy uderzyła jej do głowy... Nic innego by nie robiła tylko siedziała z Hakai przez całe dnie... I noce. - Powiedział zdenerwowany tym faktem.
- Hmm... Może po prostu nie podoba jej się to jak się o nią troszczysz? - Zasugerowała Bran co dla Zafiro było oczywiste.
- Wiem o tym Bran...
- Więc czemu tak się upierasz i nadal jesteś taki nadopiekuńczy, Andromeda jest już właściwie dorosła. - Powiedziała Bran, miała rację całkiem sporo czasu się nią opiekował.
- Bo obiecałem rodzicom, że będę ją chronił choćby za cenę życia.
- Poważna obietnica... - Powiedziała patrząc na swoje odbicie. 
Nie wyróżniała się niczym szczególnym od innych wilków, ale to była wataha gdzie każdy był inny. Bran wyróżniała się tym, że nie miała niczego w wyglądzie co by rzucało się w oczy, ale to była dobra cecha. Cecha, której zazdrościł jej Zafiro. To by pomogło mu podczas polowania, wtapianie się w tło było ważne, ale z jego świecącymi oczami było to niemożliwe. Blask wydobywający się z jego oczu był z daleka widoczny. Wilk zamknął więc oczy, o światło się już nie odbijało od tafli jeziorka.
- Może i poważna, ale takie są obietnice... Mój ojciec uczył mnie od szczeniaka, że obietnic się nie łamie. Widziałem jak kończyli tacy, którzy nie stosowali się do ustalonych zasad. Zdarzyło się chyba trzy razy, że wilki uniknęły kary śmierci. Reszta jednak musiała płacić za złamanie zasad. Nasi rodzice byli Alfami, więc starali się wychować nas jak najlepiej. Właściwie to po zdradzie ja musiałem zaopiekować się Andromedą, wtedy złożyłem obietnicę... Wiem, że tu nikt mnie nie zabije za jej złamanie, ale moja godność i honor byłyby niczym błoto. Widziałem wzrok wilków tuż przed śmiercią, dopiero wtedy żałowały za to co zrobiły. Ale gdyby nie musiały za to zapłacić, pewnie kolejny raz złamały złożoną obietnicę. Inne wilki miały się w ten sposób nauczyć przestrzegania regulaminu. Niektórzy stosowali się do zasad, a inni nie.
- Myślę, że to było zbyt... Brutalne rozwiązanie.
- Też tak uważałem, do czasu, gdy wataha została zdradzona. Mój wuj dogadał się z inną watahą, zostaliśmy zdradzeni. Wiele niewinnych wilków zginęło, ponieważ brat mojej matki zechciał się odegrać za utratę syna, który został zabity przez mojego ojca... W każdym razie zdążyłem uratować siostrę i zostałem odpowiedzialny za to by nic się jej nie stało... Zmieńmy temat.
- Wystarczy, że dasz jej wolną łapę, może zmieni zdanie na twój temat gdy przestaniesz się tak interesować jej życiem.
- Dobra, ale jeśli coś jej się stanie, to Hakai poniesie konsekwencje. Skoro tak mu zależy to niech jej pilnuje. - Powiedział Zafiro i zaczął nucić coś ponurego. 
Już samo myślenie o czerwonookim wilku powodowało, że chciał w coś uderzyć. Chyba nigdy nie polubi Hakai... Więc co widziała w nim jego siostra? Może gdzieś przywaliła w drzewo i jej w głowie się poprzewracało? To chyba było jedyne logiczne wytłumaczenie.
- Hakai nie poniesie żadnych konsekwencji. - Wilk usłyszał za sobą głos Andromedy. 
Jak udało jej się go podejść? Zawsze gdy myślał o Hakai jego zmysły nie pracowały. Tylko umysł starał się znaleźć sposób na odsunięcie wilka od siostry.
- Zobaczymy, siostro... A teraz może już sobie pójdziesz, rozmawiam z Bran. - Powiedział ze złośliwym uśmiechem.
- Przeszkadzam ci? - Spytała niedowierzając.
- Teraz tak, daję ci trochę wolnego. Pochodź gdzieś może... Ach taaak, Hakai zostawił cię samą w jaskini. Uuu, co za podły wilk, żeby zostawiać ciebie? I jak się z tym czujesz?
- Przestań, martwię się o niego. - Zafiro zaczął śmiać się jak głupi, ale po chwili przestał i spojrzał z pogardą na siostrę.
- Nie mam pojęcia kiedy spadłaś ze schodów, ale powinnaś wiedzieć, że nie znajdziesz u mnie wsparcia.
- Jakbym była sama w lesie to byś pewnie się martwił. - Powiedziała Andromeda zadzierając do góry pysk.
- Skądże! Przecież Hakai by się o ciebie martwił. Ja bym się martwił o jego skórę, ciężko jest wytrzymać bez futra zimą. - Powiedział Zafiro złośliwe.
- Nie poznaję cię, bracie.
- Może nie miałaś okazji skoro zawsze ode mnie uciekałaś... Powinnaś zrozumieć jak wygląda prawdziwy świat... Jak wygląda mój świat.
- Piękny to on nie jest. - Powiedziała wilczyca trochę zdenerwowana.
- Ty piękna też nie będziesz jeżeli będziesz tak się złościć. - Andromeda stanęła obok niego i sypnęła mu w pysk kamykami.
- Ale będę ładniejsza od ciebie, bo głupi wilk zawsze będzie wyglądał gorzej ode mnie. - Zafiro szybko się podniósł i wrzucił wilczycę do wody. Wszyscy spojrzeli w ich stronę, Andromeda wynurzyła po chwili pysk z wody i spojrzała na wilka z ognikami w oczach. Wyskoczyła z wody i naparła łapami na Zafiro próbując go przewrócić. - Nie znoszę cię!
- Odsuń się ode mnie, jesteś cała mokra. - Powiedział zabierając łapy wilczycy ze swojego tułowia.
Dał znak Bran aby poszła za nim. Andromeda zaszła mu jednak drogę odgradzając go od Bran.
- Złaź, powinnaś się cieszyć, że rozmawiam w końcu z kimś kto nie jest tobą. Ciesz się wolnością!... Idź marnować komuś innemu czas, ale nie mi. Chodź Bran. - Powiedział wymijając Andromedę i ruszył wraz z Bran do jakiegoś mniejszego jeziorka, było ich kilkanaście w jaskini. - Nie martw się o Andromedę, Hakai ją pocieszy jak wróci. - Spojrzał w stronę siostry właśnie się otrzepała z wody, mała kąpiel jeszcze nikomu nie zaszkodziła. - Bran, masz jakieś szczególne zainteresowania? Nie wiem na przykład pływanie czy coś innego?

~Bran? Zafiro cię wypyta o wszystko. ^^~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)