sobota, 23 maja 2015

Od Blindwind do Dean'a i Estery - Pocieszenie

        - Super, jeszcze śnieg do tego. – warknęła Wind znad opatrywanego ptaka.
Dziewczyna była wściekła i smutna w tym samym czasie. Wściekła na Frost’a, na samą siebie, a smutek ogarniał ją na myśl, że nie będzie w stanie pomóc swojemu przyjacielowi. Łapy trzęsły jej się z tego wszystkiego, co skutecznie uniemożliwiało jej poprawne założenie prowizorycznych bandaży, zakończyło się to więc jeszcze narastającą frustracją.
- Daj, pomogę ci. – powiedziała Estera przejmując stery – Nie martw się, nic mu nie będzie. – pocieszyła lekko towarzyszkę, która tylko uśmiechnęłą się, wytrała łzy i ustąpiła jej miejsca.
- Co więc teraz robimy? – zapytał Dean nie wiedząc co w takiej sytuacji począć, skupić na Froście, żałować ptaka (na którym mu pewnie nawet nie zależało), czy pocieszać rozsypującą się waderę?
Odpowiedź jednak przyszła sama.
- Nie wiem. – mruknęła Blindwind, podeszła do siedzącego basiora i wtuliła głowę w jego klatkę piersiową.
- C...?
- Nie gadaj tylko przytul. – rozkazała trzęsącym się głosem i pociągnęła nosem.
- To u niej normalne. – powiedział cicho Renji patrząc z rozbawieniem na zdezoriętowanego wilczura, który zakłopotanie miał wyrysowane na całej twarzy.
Otrząsnął się z tego jednak i obiął dziewczynę jadną łapą niepewny czy tak oto się kogoś pociesza. Nie przyzwyczajony był do takich czułości do innych, a napewno nie do tak małej odległości między sobą, a drugą osobą, która w dodatku była wilczycą.
Blindwind jednak na oodwrót. Lubiła się tulić do wszystkich, a gdy miała zły humor albo była bliska depresji mogła się przytulić nawet do Ferdala, gdyby tylko był chętny jej nie zjeść tylko pocieszyć. Samica westchnęła cicho, ostatnie strumienie łez – i glutów – wylały się w futro towarzysza i Kruk odsunęła się od niego powoli z lekkim uśmiechem na ustach.
- Dzięki. – powiedziała żywszym głosem.
- Nie... Nie ma za co. – odpowiedział zdziwiony, że jedno objęcie łapą może tak dużo zdziałać.
Wadera zachichotała pod nosem czując jego zmieszanie, po czym odwróciła się do Renji’ego
- Zdecydowanie wolę cię z takim wyrazem pyska. – rzekł ptak, na co w odpowiedzi zielonookoa wyszczerzyła się jeszcze bardziej.
- Dziękuję. – zwróciła się do Esty, która tylko machnęłą łapą.
- Nie ma za co... – jej słowa jednak zostały zduszone przez uścisk Blindwind.
- Wybacz, musiałam. – zaśmiała się wypuszczając małą waderkę, której zdążyły chrzęknąć wszystkie kręgi w tym wdzięcznym przytulasie.
- Spoko... – mruknęła masując sobie plecy.
- Dobra! To teraz pytanko, co teraz robimy? – walnęła, dopiero po chwili przypominając sobie, że Lunatic – który teraz czyścił futro po pocieszaniach Wind - przed chwilą zadał to samo pytanie, postanowiła więc pospieszyć sama z odpowiedzią – Może wrócimy się w kierunku jaskini, napewno napotkamy po drodze Hakai i resztę, a jak nie to posiedzimy w jaskini i poczekamy aż wrócą?
- Tylko co to z tym ryczącym kolosem? – wtrąciła Aster widząc dość dużą lukę w planie wilczycy.
- Emm... Nim się zajmiemy później, w każdym razie tak, czy siak musimy znaleźć wpierw Alfę, bo sami guzik zrobimy. – stwierdziła.
Reszta przyznała jej rację, w sumie we trójkę mieli małe szanse przetrwania z nadchodzącą bestią, więc ruszyli w stronę, z której przybyli - zostawiając Frost’a siedzącego na polanie, bestię w drodze do watahy i kwestię tajemniczego medalionu basiora za sobą...

Estera? Lunatic?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)