- Super, jeszcze śnieg do tego. – warknęła Wind znad opatrywanego ptaka.
Dziewczyna była
wściekła i smutna w tym samym czasie. Wściekła na Frost’a, na samą siebie, a
smutek ogarniał ją na myśl, że nie będzie w stanie pomóc swojemu przyjacielowi.
Łapy trzęsły jej się z tego wszystkiego, co skutecznie uniemożliwiało jej
poprawne założenie prowizorycznych bandaży, zakończyło się to więc jeszcze
narastającą frustracją.
- Daj, pomogę ci. –
powiedziała Estera przejmując stery – Nie martw się, nic mu nie będzie. –
pocieszyła lekko towarzyszkę, która tylko uśmiechnęłą się, wytrała łzy i
ustąpiła jej miejsca.
- Co więc teraz
robimy? – zapytał Dean nie wiedząc co w takiej sytuacji począć, skupić na
Froście, żałować ptaka (na którym mu pewnie nawet nie zależało), czy pocieszać
rozsypującą się waderę?
Odpowiedź jednak
przyszła sama.
- Nie wiem. –
mruknęła Blindwind, podeszła do siedzącego basiora i wtuliła głowę w jego
klatkę piersiową.
- C...?
- Nie gadaj tylko
przytul. – rozkazała trzęsącym się głosem i pociągnęła nosem.
- To u niej normalne.
– powiedział cicho Renji patrząc z rozbawieniem na zdezoriętowanego wilczura,
który zakłopotanie miał wyrysowane na całej twarzy.
Otrząsnął się z tego
jednak i obiął dziewczynę jadną łapą niepewny czy tak oto się kogoś pociesza.
Nie przyzwyczajony był do takich czułości do innych, a napewno nie do tak małej
odległości między sobą, a drugą osobą, która w dodatku była wilczycą.
Blindwind jednak na
oodwrót. Lubiła się tulić do wszystkich, a gdy miała zły humor albo była bliska
depresji mogła się przytulić nawet do Ferdala, gdyby tylko był chętny jej nie
zjeść tylko pocieszyć. Samica westchnęła cicho, ostatnie strumienie łez – i
glutów – wylały się w futro towarzysza i Kruk odsunęła się od niego powoli z
lekkim uśmiechem na ustach.
- Dzięki. –
powiedziała żywszym głosem.
- Nie... Nie ma za
co. – odpowiedział zdziwiony, że jedno objęcie łapą może tak dużo zdziałać.
Wadera zachichotała
pod nosem czując jego zmieszanie, po czym odwróciła się do Renji’ego
- Zdecydowanie wolę
cię z takim wyrazem pyska. – rzekł ptak, na co w odpowiedzi zielonookoa
wyszczerzyła się jeszcze bardziej.
- Dziękuję. –
zwróciła się do Esty, która tylko machnęłą łapą.
- Nie ma za co... –
jej słowa jednak zostały zduszone przez uścisk Blindwind.
- Wybacz, musiałam. –
zaśmiała się wypuszczając małą waderkę, której zdążyły chrzęknąć wszystkie
kręgi w tym wdzięcznym przytulasie.
- Spoko... – mruknęła
masując sobie plecy.
- Dobra! To teraz
pytanko, co teraz robimy? – walnęła, dopiero po chwili przypominając sobie, że
Lunatic – który teraz czyścił futro po pocieszaniach Wind - przed chwilą zadał
to samo pytanie, postanowiła więc pospieszyć sama z odpowiedzią – Może wrócimy
się w kierunku jaskini, napewno napotkamy po drodze Hakai i resztę, a jak nie
to posiedzimy w jaskini i poczekamy aż wrócą?
- Tylko co to z tym
ryczącym kolosem? – wtrąciła Aster widząc dość dużą lukę w planie wilczycy.
- Emm... Nim się
zajmiemy później, w każdym razie tak, czy siak musimy znaleźć wpierw Alfę, bo
sami guzik zrobimy. – stwierdziła.
Reszta przyznała jej
rację, w sumie we trójkę mieli małe szanse przetrwania z nadchodzącą bestią,
więc ruszyli w stronę, z której przybyli - zostawiając Frost’a siedzącego na
polanie, bestię w drodze do watahy i kwestię tajemniczego medalionu basiora za
sobą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podziel się z nami Swoją opinią :)