niedziela, 10 maja 2015

Od Varen'a do Jenny- Kłótnia

 Spojrzałem na Jennę.
-Wyszedł z jaskini. Nie wiem po co. Nie czytam w myślach.- podniosłem jedną brew.
-Jezuu, dobra, bez łaski..- westchnęła i przewróciła oczyma.- Sama sobie poradzę.- odwróciła się i poszła.
-Nie powinnaś nigdzie wychodzić.
-A to czemu?- zatrzymała się i rzuciła przez ramię.- Czyżbyś się o mnie martwił..?
-Chyba w twoich snach. Po prostu myślę logicznie.
Odwróciła się z powrotem do mnie.
-Szkoda, że nie myślałeś o tym kiedy uciekałeś ze sztyletem.- warknęła.
-Przestań, dobra? Każdy może popełnić błąd.- wstałem zirytowany.
-Tylko nie każdy kończy się zagrożeniem życia.
-Znalazła się ta idealna. Zejdź ze mnie, okay?- odwarknąłem.
-Dobrze wiesz, że mam rację.
-Masz, ale to nie znaczy, że możesz po mnie jeździć.
-A czemu nie?- uśmiechnęła się złośliwie i ruszyła do wyjścia.
Westchnąłem i pokręciłem łbem. Zrównałem się z nią i chwyciłem ją za futro na karku niczym małego kociaka.
-Ej!- zaprotestowała i zaczęła się wyrywać. Syknęła, gdy odczuła ranę od Ferdala. Podszedłem z nią do jeziorka i ułożyłem ją na brzegu. Zanim zdążyła wstać i uciec, przygwoździłem jej ogon.
-Zostaw mnie!- syknęła.- Nie potrzebuję niańki!
-A zachowujesz się inaczej- uśmiechnąłem się lekko. Byłem zadowolony, że choć raz wykazałem się rozsądkiem.



<Jenna? Spróbuj mu uciec >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Podziel się z nami Swoją opinią :)